W KONKRETACH – jak było na Silesia Drum?

Dodano: 03.11.2023
Autor: Maciej Nowak

Wydarzenie urosło do miana największego perkusyjnego spotkania w roku. W jednym dniu różnorodnie i atrakcyjnie na scenie, jak i w kuluarach.

Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.

Czwarta edycja festiwalu perkusyjnego w Chorzowie organizowanego przez sklep Silesia Drum, który znany jest też pod starą nazwą Śląskiego Centrum Perkusyjnego.

Wieża Babel na Silesia Drum Festival

Podobnie jak z nazwą sklepu-organizatora, tak samo mamy z nazwą festiwalu, która z racji wygody została zmieniona z Śląskiego Festiwalu Perkusyjnego na Silesia Drum Festival. Ma to swoje uzasadnienie chociażby w tym, że głównymi gwiazdami wieczoru są zazwyczaj perkusiści zagraniczni. Nie inaczej było tym razem. Na deskach Chorzowskiego Centrum Kultury zagrało mocno międzynarodowe towarzystwo. Wszystkie nazwiska, o ile któreś nie są jeszcze znane, godne dokładnego sprawdzenia w sieci. Zagrali w kolejności:

Na finał Benny i Rene zagrali wspólnie.

Perkusiści chwilę przed wejściem na scenę.

Przebieg? Przede wszystkim nie kombinować!

Forma festiwalu to dobrze znany i sprawdzony system. Niedziela, otwarcie drzwi w południe. O godz. 13 pierwsze tłuste groove’y posadził Gergo Borlai.

- Prezentacja różnorodnego bębnienia w wykonaniu wymienionych powyżej świetnych fachowców. Kolejne 45 minutowe występy z środkową dłuższą przerwą (między Georgem Kolliasem, a Sirosem Vazirim) chociażby na przekąskę w stojącym obok barowozie (foodtruck).

- W korytarzach ośrodka kultury ciekawa galeria sprzętu od firm, które dołożyły swoją cegiełkę do organizacji festiwalu. Perkusje, blachy, hardware i akcesoria, instrumenty perkusyjne, elektronika. Wszystko gotowe do testowania i obijania z każdej możliwej strony.

- Kilka konkursów i wyzwań perkusyjnych, zarówno na głównej scenie jak i w korytarzach.

- Na koniec rozstawiony stół na tle ścianki Silesia Drum i tradycyjna sesja autografów i zdjęć (kto bardziej wygimnastykowany).

Warto też zaznaczyć obecność kilku uznanych perkusistów jak np.: Oskar Podolski, Michał „Malina” Maliński, Darek „Daray” Brzozowski czy też Tomek „Żaba” Mądzielewski. Całe wydarzenie było relacjonowane przez media regionalne jak i perkusyjne.   

Na górze Paweł Świderski, poniżej Siros Vaziri.

Co się działo na scenie?

W zeszłym roku bębny wyjeżdżały zza rozsuwanego ekranu. Teraz mieliśmy widoczne trzy zestawy, które przekręcały się odpowiednio na obrotowej scenie. W czasie dłuższej przerwy zmieniono je na kolejne trzy (mieliśmy przecież 6 artystów).

Koncert prowadził zawodowy chorzowski spiker Kuba Kurzela, który doskonale zna swój fach. Podobnie Marcin Leitgeber, odpowiedzialny za płynne i dynamiczne tłumaczenie. Występy artystów miały dowolną, wybraną przez nich formę. Zazwyczaj jest to prezentacja różnych utworów oraz krótka pogadanka z publicznością. Ogólnie taka forma dominowała też i teraz, chociaż oczywiście różniła się w zależności od typu gry i osobowości artysty. Siros Vaziri podszedł do występu w sposób bardziej edukacyjny i uroczo prezentował to, czym tak naprawdę zajmuje się na co dzień. Benny Greb wyszedł przed zestaw i zrobił interesujący pokaz na hi-hacie. Jedynie Rene Creemers skoncentrował się głównie na granym recitalu, ale później stworzył doskonały duet z Bennym Grebem. W niektórych przypadkach pytania publiczności prowokowały do rożnych prezentacji jak np. imponujący pokaz technik gry nogami przez Goerge’a Kolliasa, któremu jednak należy się malutki kuksaniec za forsowanie swoich ustawień brzmienia, przez co publika dostała w twarz ścianą hałasu. George podszedł jednak do sprawy honorowo i na scenie przyznał się do winy.

Obowiązkowa sesja podpisywania. Poniżej Kollias, Greb i Borlai.

Rozpoczynający koncert Gergo Borlai dobrze rozgrzał publiczność i postawił wysoko poprzeczkę. Podołał temu Paweł Świderski, który obok Sirosa Vaziri był odkryciem wydarzenia. Gergo, George, Rene czy Benny to pewnego rodzaju pewniacy, wiele osób zastanawiało się jak wypadną na żywo Siros i Paweł. Siros ma w swoim prowadzeniu koncertu coś z Marco Minnemanna, czyli sympatyczny kontrolowany chaos i szeroki uśmiech. Pawłowi, debiutującemu na takim wydarzeniu początkowo lekko załamywał się głos, ale z sekundy na sekundę nabierał takiej pewności jaką ma za bębnami.

Powyżej Evans Hybrid Sensory. Poniżej zawody w „bieganiu” na Pearl Demon XR.

Co się działo w korytarzach?

W dłuższych przerwach nie brano jeńców. Sprzęt rozstawiony był na dwóch poziomach. Na dole strefa przyjazna dla uszu. Na górze rozgrzane do czerwoności zestawy gotowe do dzikiej jazdy. I faktycznie, czasami nie szło wytrzymać. Ale to akurat fajny hałas.

Odnotujmy kilka ciekawostek:

- Konkurs dla szybkobiegaczy na nowej stopce Pearl Demon XR, której – co ciekawe – ambasadorem jest George Kollias. Wynik ponad 1000 uderzeń na minutę robi wrażenie.

- Evans Hybrid Sensory, czyli nowe spojrzenie na kreowanie brzmienia za zestawem. Firma D'Addario rozdała ponad 100 kompletów pałek (w eleganckich tubkach) dla pierwszej setki osób, która pojawiła się na stoisku i dołączyła do programu lojalnościowego Evans/Promark, gdzie kupując produkty tych marek zbiera się punkty na różne darmowe bonusy.

- Gewa z zestawem PDP w rozstawieniu Daru Jonesa. Muzyk ustawia bębny w sposób dziwaczny, więc każdy mógł wreszcie spróbować, jak to wygląda w praktyce.

- Polski dystrybutor – firma Music Info – przedstawiła zestawy Rogers. Legendarna marka wraca na polski rynek i faktycznie, brzmi jakby była wyciągnięta z lat 40 zeszłego stulecia! Firma też testowała nowe pałki, które stosunkiem jakości do ceny mają być silną konkurencją dla liderów rynku.

Zestaw PDP Daru Jonesa w dziwacznym ustawieniu. Poniżej nowość rynkowa – Rogers. Sprawdźcie nasz profil Instagram lub FB, gdzie prezentujemy sprzęt!

- Music Info zaprezentowało też zestawy elektroniczne Carlsbro, które pokazywaliśmy już na naszym profilu FB. Zestawy elektroników w cenie ok. 2900 zł.

- Tama wspólnie z Meinl zaprezentowała nowe zestawy Stagestar, które były naszym wrześniowym Produktem Miesiąca. Kompletna perkusja, gotowa do gry po wyjęciu z pudełka w cenie ok. 3100 zł.

- Gewa kontynuowała promocję zestawów Gewa Digital Drums. W eleganckim rządku stały kolejne modele, chętnie obijane przez tych co zdecydowali się odpuścić występ, a z racji gry na słuchawkach nie przeszkadzali innym.

- Sonor przedstawił kolekcję werbli Kompressor, które są absolutnym bestselerem marki. Można było przekonać się o ich wspaniałych walorach brzmieniowych.

Ponadto zestawy, blachy, nowe naciągi do stopek Remo, instrumenty perkusyjne - czy to LP, czy to Schlagwerk. No i oczywiście stoisko gospodarza, czyli sklepu Silesia Drum. Momentami bywało bardzo gęsto, ale na pewno niezwykle sympatycznie i z wielkim luzem, a gdzie trzeba to z dystansem.

Seria werbli Kompressor z lewej, z prawej jeden z uczestników bijących w Tamę.

Wrażenia?

Nasuwają się następujące wnioski.

- Trafiony rozkład perkusistów, dobrze budujący napięcie.

- Efektowna oprawa koncertów, skupiająca się na postaci wykonawcy. 

- Pomysłowa budowa sceny ze wspomnianym już układem perkusji.

- Dobra jakość brzmienia (z jednym „celowym” wyjątkiem, o którym mowa powyżej).

- Wygodna i czytelna komunikacja między artystami a publicznością.

- Dynamiczne i precyzyjne tłumaczenie, które nie wytrącało z rytmu występu. 

- Dobrze przemyślany rozkład wystawców na strefę „Armagedonu” i strefę spokojniejszą.

- Urozmaicone atrakcje. Od konkursów, przez zmagania, po zwykłe korzystanie.

- Optymalnie dobrany układ godzinowy i dobór dnia. Wiadomo, że nigdy nie jest idealnie, ale jak już wybierać to organizator zrobił najlepiej jak się da. Czas na dojazd i czas na powrót do domu.

- Aktywna i pomocna ekipa Silesia Drum w gotowości od rana do samego końca.

Ze swojej strony dodam, że na backstage wszystko wyglądało, jak należy, a nawet i lepiej. Wszyscy mieli swoją przestrzeń, nikt nie chodził głodny czy też zagubiony.

Wszyscy „winowajcy” wydarzenia.

Co dalej z festiwalem? Zapowiadana jest kolejna edycja, co zdecydowanie cieszy. Trzeba jednak pamiętać, że konwencja tego typu wydarzeń bardzo szybko się wyczerpuje i mimo bezwzględnego dopięcia wszystkiego na ostatni guzik, co dało w efekcie fantastyczną imprezę, należy myśleć o zamianach, może nie drastycznych i jeszcze nie za rok. Bądźmy też dobrej nadziei, że Wojtek (właściciel sklepu Silesia Drum) będzie miał wewnętrzną siłę, by robić tę imprezę, bo skala wydarzenia wymaga nie tylko środków, ale pasji i oddania.

A to wszystko dzięki nim!

Serdeczne podziękowania dla Silesia Drum za owocną, wielomiesięczną współpracę.

Dziękujemy ekipie technicznej za świetną pracę.

Przygotował: Maciej Nowak

Zdjęcia: Robert Wilk

QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…
Dalej !
Left image
Right image
nowość
Platforma medialna Magazynu Perkusista
Dlaczego warto dołączyć do grona subskrybentów magazynu Perkusista online ?
Platforma medialna magazynu Perkusista to największy w Polsce zbiór wywiadów, testów, lekcji, recenzji, relacji i innych materiałów związanych z szeroko pojętą tematyką perkusyjną.