Charlie Benante – czy Pantera nagra nową muzykę?

Dodano: 02.07.2023
Autor: Maciej Nowak

Koncertowy perkusista zespołu Pantera. Pojawił się w Polsce na Metal Hammer Festival, by zagrać z zespołem koncert, na który niektórzy czekali 20 lat. Czy się udało? 

Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.

To była prawdziwa bomba informacyjna w metalowym świecie. Po śmierci braci Abbott nikt nie spodziewał się, że Pantera wróci na scenę. Długo tu można opowiadać o różnych okolicznościach dawnego rozłamu w zespole: co, kiedy, dlaczego. Skupmy się więc na tym co mamy na scenie i z każdym koncertem przyciąga solidną grupę fanów.

U jednych był to sceptycyzm, u innych ciekawość, jeszcze u innych nostalgia, a w wielu przypadkach wszystkiego po trochu – tak można w skrócie skomentować obecną sytuację. 

Zakk Wylde w miejsce Dimebaga Darrella to wybór dla wielu oczywisty, którego niektórzy w formie trybutu wręcz oczekiwali, zaraz po tym jak gitarzysta zginął na scenie w 2004 roku od kul maniaka. Charlie Benante w miejsce zmarłego w 2018 roku Vinniego Paula nie jest już tak czytelny dla wszystkich, chociaż z perspektywy czysto perkusyjnej jest mocno uzasadniony, co potwierdzą fani perkusisty Anthrax, a takim jest prowadzący niniejszą rozmowę.

Przed łódzkim koncertem zasiedliśmy w garderobie zespołu, gdzie przewijali się zarówno Zakk jak i Phil Anselmo oraz Rex Brown. Okazało się, że oprócz ekipy organizatora wydarzenia, byliśmy jedynymi mediami - w ogóle - przeprowadzającymi wywiad z którymś z członków zespołu. Dużym ułatwieniem było to, że znaliśmy się od bardzo dawna, jeszcze z czasów pamiętnego koncertu Wielkiej czwórki w Warszawie.  

Dobrze cię widzieć w Polsce.

Też dobrze tu być.

Jakie są twoje odczucia po kilku miesiącach w trasie z Panterą?

Na samym początku byłem bardzo zestresowany, ale to normalne, to naturalne. Po pierwszym koncercie, jaki zagraliśmy w Mexico City, odetchnąłem z wdzięcznością i ulgą. Głównie ze względu na oczekiwania jakie były. Nie tylko oczekiwania ludzi, ale też moje. Chciałem zagrać najlepiej jak tylko mogłem. Dla piosenek, dla publiczności, no i dla Rexa oraz Phila. Chciałem być bardzo „panterowy”, dlatego moje bębny mają podobną konfigurację do tego co miał Vinnie, podobnie też brzmią. Jeżeli ludzie przychodzą na koncert chciałbym, żeby zamknęli oczy i usłyszeli Panterę. Teraz na tym etapie, słyszę sporo takich komentarzy, co mnie cieszy.

Ale to wciąż Charlie Benante.

Tak, to wciąż ja. Chcę być jednak uczciwy w stosunku do tego co stworzyli. Chciałem wcielić się w rolę jak aktor. Tak, mogę tak to opisać – wcielam się w rolę. Mój codzienny zestaw jest inny, moje brzmienie jest inne, a tu muszę bardziej skupić się na bębnach Vinniego. Duży ride, dużo figur granych nogami. Normalnie w Anthrax tak nie gram. Teraz już mi się to zaczęło podobać. Pasuje do muzyki.

Rozumiem, że rozwinąłeś się jako muzyk dzięki tej współpracy.

O tak! Usłyszysz to dziś. Zamknij oczy i daj się ponieść. Z pewnością poznasz wszystkie patenty z piosenek.

Masz kolosalne doświadczenie jako muzyk. Czy coś cię specjalnie zaskoczyło w partiach Vinniego?

Wiesz co… Chyba „Becoming”. Myślałem, że jest tam więcej grania na dwie stopy niż faktycznie jest, ale to nie znaczy, że jest łatwiej. Kluczem do tej piosenki jest długie ogrywanie tego patentu, do momentu złapania groove’u. Dziś zagramy jeszcze utwór „War Nerve”, zrobimy to po raz drugi, więc wciąż jest troszkę nerwowości. W sumie każda piosenka ma jakieś swoje momenty.

W Polsce ogólny odbiór na twoją bytność w zespole był stosunkowo pozytywny, biorąc pod uwagę sytuację i okoliczności. Obawiałeś się tej reakcji ludzi?

W sumie nie za bardzo. Mam z chłopakami pewną przeszłość. Znamy się od bardzo dawna. Myślę, że ludzie to zaakceptowali. Fani, którzy znają mnie, którzy znają Panterę, znają też tę wspólną nić, która nas łączy. O to się nie obawiałem. Bardziej dręczyło mnie ogarnięcie tego materiału i to mogę nazwać wyzwaniem, bo muszę grać po prostu inaczej. Co wieczór widzę ludzi, którzy świetnie reagują, bardzo emocjonalnie. Wtedy wiem, że jest dobrze. Nie zwracam uwagi na negatywy. Nie interesuje mnie to, nie zaprzątam sobie tym głowy. To głupie i nie ma większego sensu.

Jak wyglądało twoje przygotowanie do ogarnięcia materiału?

Dużo słuchałem, ale w sumie większość piosenek już znałem. Część wiedziałem jak zagrać, a część nie, ale nawet te piosenki, które znałem musiałem czasami skorygować, bo Vinnie grał je inaczej niż mi się wydawało. Grałem przede wszystkim dużo z Rexem.

Szybko się zazębiliście?

Bardzo szybko! Zerkamy na siebie co wieczór i momentalnie wszystko siedzi. Szybko łapiemy wspólny przelot. Ale najważniejsze jest to, że mamy z tego radość. Teraz mamy z tego ogromną radość. Wcześniej trzeba było nieco się podszkolić, ale teraz… to po prostu radocha! Pamiętaj, że to nie tylko nauka piosenek, ale też wykonanie ich na scenie. Możesz sobie je grać na próbie, ale później musisz je zagrać przed ludźmi. Światła, ogień, publiczność.

Pytanie kluczowe. Czy w związku z tym jest wizja wspólnych nagrań?

Nic mi o tym nie wiadomo. Nie rozmawialiśmy o tym. Ciężko by to wyglądało bez Dime’a i Vinniego. Poza tym tworzę teraz muzykę dla Anthrax. Zatem moja odpowiedź jest następująca – nie wiem. To nie jest czarno-biała sytuacja, to bardzo skomplikowany wątek. Już raz mnie źle zrozumiano, gdy dostałem takie pytanie i była afera. Powtarzam więc – nie wiem.

I tak to zostawmy. Przejdźmy do gratów jakie masz na scenie. Zacznijmy od Paiste.

Bardzo ważna firma dla mnie i bardzo ważna firma dla mojego brzmienia. Cokolwiek chcę, nie mają problemu by mi to przygotować. Nigdy mi nie odmówili i nie stwarzali żadnych problemów. Chcesz 22” ride Mega Bell? Proszę bardzo, zrobimy ci, bo wiedzą jak bardzo jest to ważne dla muzyki. To jest to co u nich uwielbiam. Dla mnie to stanowczo najlepsza firma, produkująca najlepsze talerze. Przysięgam, nie ma nikogo i nic co by ich przebiło. Ja to wiem i w to wierzę.

Co wybrałeś?

Głównie Rude. Są czyste, jasne, przeszywające. Na przestrzeni trasy zrobiłem kilka korekt np. zmieniłem 18” Power Crash 2002 na 18” Rude, bo jest mocniejszy. To wszystko siedzi teraz bardzo pięknie, ale powiem ci stary… Bell rządzi, on kradnie show (śmiech).

Poza tym bębny Tama, czyli „Strongest Name in Drums”, jak o sobie mówią.

To kolejna firma, która zawsze jest dla mnie do dyspozycji. Od 1986 roku, kiedy zacząłem z nimi współpracę. Zawsze są w gotowości.

Tomy masz jednak płytsze od Vinniego. Vinnie lubił absurdalnie głębokie baniaki.

Nie chciałem takich, bo nie lubię grać na takim kącie ustawienia. Przy głębokich tomach musiałbym je mocniej przekręcić na siebie, za czym nie przepadam. 14”, 15”, ale nie tak głębokie. Do tego 16” i 18” oraz stopki 22”, a nie 24” jak niektórzy mogą podejrzewać. No i 20” gong. Używam go np. w „Becoming”.

Czy zgodzisz się, że współczesna muzyka zmieniła swoje oblicze i przestała być takim nośnikiem, jak kiedyś?

Tak. Muzyka mocno się zdewaluowała. Nie jest już tym co kiedyś, głównie ze względu na jej ogólną dostępność. Kiedyś przechodziło się przez kolejne etapy od winyli przez kasety do płyt. Teraz wszystko jest na wyciągnięcie ręki i chyba ciężko sobie wyobrazić, żeby był format jeszcze bardziej łatwiejszy w dostępności. Ludzie już nie reagują tak, jak kiedyś podczas kupowania płyt, kiedy każdy zakup był wydarzeniem. Jest jeszcze jakiś procent, który to robi np. dzisiejsi fani, gdzie jest pełno osób, które kupują albumy, przeglądają książeczki. Jednak większości ludzi to już mało obchodzi i ta tendencja będzie się wciąż osłabiać. Nowa muzyka jest nowsza, a starsza się starzeje – normalny proces. Osobiście jest to dla mnie smutne, bo nie słucham za bardzo nowej muzyki, zwyczajnie mi nie pasuje. Dla mnie wciąż się liczy to co było w latach 70 i 80. Tak to po prostu jest.

Jak więc zachęcić nowych perkusistów do grania?

To dobre pytanie. Pojawiło się bardzo dużo perkusistów, którzy uczą się niesamowicie szybko. Łatwo się dostosowują do tego co się dzieje wokół, co jest oczywiście świetne, ale bywa, że zapominają skąd to się wszystko wzięło, jakie to ma korzenie, kiedy to się zaczęło.

Dlaczego ważne znać historię grania?

To proste. Osoba, która coś stworzyła w tamtych czasach, była pewnego rodzaju architektem, później pojawili się kolejni, którzy po prostu wzięli sobie te owoce pracy i uczynili swoimi. Ludzie powinni znać kolejność rzeczy, jakie następowały i uważam, że ta nieświadomość to realny problem. Wiele osób mnie zna z racji Anthrax, teraz mnie pozna z racji Pantery i sięgnie po Anthrax, inni sięgną po Zakka i jest to fantastyczne, ale musisz być tego świadomy.

A sam koncert? Fani pamiętający lata 90 z pewnością mogli mieć ciarki na widok wielkiej kurtyny z logiem zespołu. Uderzenie, utwór „New Level” i poszło. Każdy odbierał występ po swojemu, ale prośba Charliego by zamknąć oczy i posłuchać brzmienia jak najbardziej miała sens. Na scenie inny skład, starsi już panowie, a i publika w dużej mierze mocno posiwiała. Mimo wszystko były momenty, gdzie dało się wyczuć ducha Dimebaga i chyba szczególnie Vinniego, właśnie dzięki pieczołowitości i skrupulatnemu podejścia Charliego Benante do roli w jakiej się znalazł.

Rozmawiał: Maciej Nowak

Foto: Karolina Filarczyk oraz Stefanie Cabral

QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…
Dalej !
Left image
Right image
nowość
Platforma medialna Magazynu Perkusista
Dlaczego warto dołączyć do grona subskrybentów magazynu Perkusista online ?
Platforma medialna magazynu Perkusista to największy w Polsce zbiór wywiadów, testów, lekcji, recenzji, relacji i innych materiałów związanych z szeroko pojętą tematyką perkusyjną.