Portnoy o nowym Dream Theater

Zanim jednak przytoczymy słowa Mike'a z jednego z ostatnich wywiadów przypomnijmy:

- to Mike postanowił opuścić zespół;
- to właśnie Mike 'potrzebował przerwy';
- to Mike przedkładał swoje side-projekty nad główną kapelę;
- to właśnie Mike ma teraz za złe swoim dawnym przyjaciołom kontynuowanie działalności...

Tylko przez grzeczność i szacunek do tego znakomitego perkusisty pozwolimy sobie nie komentować tych wypowiedzi. Poniżej odczucia Mike'a Portnoy'a po przesłuchaniu pierwszego nowego utworu Dream Theater:

"Wiesz, bardzo trudno mi tego słuchać. Nie chciałbyś przecież oglądać swojej byłej żony z nowym facetem, wprowadzających się do domu, który budowałeś 25 lat. To dla mnie bardzo bolesna sprawa".

"Dream Theater beze mnie nigdy nie był brany pod uwagę, nigdy się tego nie spodziewałem. A oni postanowili to ciągnąć dalej, ja mam siedzieć cicho z boku, obserwować i słuchać tego co się dzieje".

Tak Mike, powinieneś siedzieć cicho z boku i tylko obserwować. To Ty zostawiłeś zespół - czego się spodziewałeś?

Dream Theater to już nie tyle znakomity zespół co ogromna maszyna do zarabiania pieniędzy (oczywiście z całym szacunkiem do twórczości grupy). LaBrie, Myung, Petrucci, Rudess, również Mangini to zawodowi muzycy, którzy właśnie grając zarabiają. Dlaczego więc mieliby porzucić tak "smakowity" kawałek chleba jakim bez wątpienia jest praca w Dream Theater?

Mike Portnoy: "no comment".

Tak powinny wyglądać odpowiedzi perkusisty Adrenaline Mob na wszystkie pytanie związane z jego byłym składem.

"Kończ waść, wstydu oszczędź"

(krn)