Jon Dette o przygodzie w Slayer
Dodano: 20.12.2013
Jon Dette w jednym z wywiadów przyznał, że rozpoczął ze Slayerem pracę nad kompozycjami na nowy album, jednak ostatecznie nie wszystko ułożyło się po jego myśli.
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Upływający rok był dla Jona Dette bardzo pracowity. Bębniarz zagrał trasy w szeregach Anthrax, Heathen, Slayer i Iced Earth.
Można jednak założyć, że to posada w Slayer spowodowała najszybsze bicie serca perkusisty. Dette wskoczył na zwolniony przez Dave'a Lombardo stołek w ostatniej chwili, tuż przed trasą zespołu w Australii. Nie była to pierwsza przygoda Dette w szeregach amerykańskiej legendy thrashu. Gdy w 1996 roku, Paul Bostaph, opuścił formację, Dette dołączył do Slayera na koncerty w ramach Ozzfestu. Po nich został zwolniony, a jego miejsce z powrotem zajął Bostaph.
Ponowna współpraca ze Slayerem i potwierdzone definitywne rozstanie kapeli z Lombardo, mogły obudzić nadzieje Jona Dette, że tym razem zagości w zespole na dłużej. I, przynajmniej początkowo, mogło się wydawać, że tak będzie. Dopóki, po raz drugi, na drodze nie stanął mu Paul Bostaph.
"Po powrocie z Australii kontynuowałem współpracę ze Slayerem." - powiedział Dette w jednym z ostatnich wywiadów. "Zaczęliśmy pracować nad wersjami demo materiału na ich nowy album. Wtedy zmarł Jeff Hanneman i pewne rzeczy się zmieniły. Wszystko zdecydowanie zmierzało w kierunku mojej pełnej współpracy ze Slayerem. Jednak sytuacja uległa zmianie w związku ze śmiercią Jeffa i myślę, że ostatecznie poczuli się bardziej komfortowo z Paulem Bostaphem, ponieważ Paul był w zespole znacznie dłużej. Myślę, że ten wybór był mniejszym szokiem dla ich fanów, ponieważ najpierw odszedł Dave, a później zmarł Jeff i nagle w zespole pozostało tylko dwóch oryginalnych członków. Jeśli dzięki Paulowi poczuli się w tej sytuacji bardziej komfortowo, tym większy mam dla niego szacunek i życzę im wszystkiego najlepszego."
Można jednak założyć, że to posada w Slayer spowodowała najszybsze bicie serca perkusisty. Dette wskoczył na zwolniony przez Dave'a Lombardo stołek w ostatniej chwili, tuż przed trasą zespołu w Australii. Nie była to pierwsza przygoda Dette w szeregach amerykańskiej legendy thrashu. Gdy w 1996 roku, Paul Bostaph, opuścił formację, Dette dołączył do Slayera na koncerty w ramach Ozzfestu. Po nich został zwolniony, a jego miejsce z powrotem zajął Bostaph.
Ponowna współpraca ze Slayerem i potwierdzone definitywne rozstanie kapeli z Lombardo, mogły obudzić nadzieje Jona Dette, że tym razem zagości w zespole na dłużej. I, przynajmniej początkowo, mogło się wydawać, że tak będzie. Dopóki, po raz drugi, na drodze nie stanął mu Paul Bostaph.
"Po powrocie z Australii kontynuowałem współpracę ze Slayerem." - powiedział Dette w jednym z ostatnich wywiadów. "Zaczęliśmy pracować nad wersjami demo materiału na ich nowy album. Wtedy zmarł Jeff Hanneman i pewne rzeczy się zmieniły. Wszystko zdecydowanie zmierzało w kierunku mojej pełnej współpracy ze Slayerem. Jednak sytuacja uległa zmianie w związku ze śmiercią Jeffa i myślę, że ostatecznie poczuli się bardziej komfortowo z Paulem Bostaphem, ponieważ Paul był w zespole znacznie dłużej. Myślę, że ten wybór był mniejszym szokiem dla ich fanów, ponieważ najpierw odszedł Dave, a później zmarł Jeff i nagle w zespole pozostało tylko dwóch oryginalnych członków. Jeśli dzięki Paulowi poczuli się w tej sytuacji bardziej komfortowo, tym większy mam dla niego szacunek i życzę im wszystkiego najlepszego."
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek… 
