Tomasz Radomski (Noko)

Dodano: 28.11.2009
Autor: Marcin Kamiński

Tomasz "Radom" Radomski to perkusista formacji Noko. Zapraszamy do przeczytania zapisu naszej rozmowy z muzykiem, w której pytamy o bębny, muzyczną edukację oraz poziom perkusistów w Stanach Zjednoczonych. 

Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.

Magazyn Perkusista: Co podoba Ci się w byciu perkusistą?

Tomasz Radomski: Przede wszystkim bycie perkusistą dla mnie znaczy posiadanie życiowej pasji oraz sposób na wyrażanie siebie poprzez tworzenie dźwięków na instrumencie. To wkoło perkusji i muzyki, bez której ciężko było by mi funkcjonować, kręci się zdecydowanie większa część mojego życia.
Uważam, że bycie perkusistą oznacza bycie ważnym ogniwem w muzycznej układance. Bo perkusista to trochę jak serce wybijające rytm oraz napęd i dynamika praktycznie każdego utworu, niezależnie od rodzaju i stylistyki. Z rzeczy najbardziej ekscytujących w byciu perkusistą jest dla mnie granie koncertów. To mnie nakręca najbardziej...

A co Cię drażni w bębnieniu?

Aktualnie tak się składa, że mam lewą nogę w gipsie, ponieważ przytrafił mi się stan zapalny w kostce po koncercie, na którym skakałem bez opamiętania po hi-hacie. W wyniku tego lekarze wycieli mi tzw. Gangliona, inaczej mówiąc "torbiel galaretowatą" ;). A co za tym wszystkim idzie, to gips mnie teraz drażni w bębnieniu hehe ;)

Bez praktyki nie ma efektów. Jak ćwiczysz i rozwijasz swoje umiejętności gry na bębnach?

Oczywiście praktyka czyni mistrza, tak więc i ja zawsze starałem się podążać za tą złotą myślą. Przez 15 lat mojej styczności z perkusją miewałem momenty mocno wytężonej pracy, solidnych i regularnych ćwiczeń i wielu godzin spędzonych za instrumentem. Bywały także i  chwile kiedy próby z zespołem były jedyną okazją do grania i utrzymywania formy, jak i również takie kiedy pałeczki służyły mi za zamiast łyżki do zamieszania spaghetti w garnku lub przepychaniu papieru w kiblu ;)
Myślę że tak na serio to szkoła muzyczna im. Krzysztofa Komedy w Warszawie, do której uczęszczałem przez półtora roku, otworzyła mi szerszą perspektywę podejścia do ćwiczeń i zasad muzyki. Mimo, że nie ukończyłem szkoły, był to naprawdę dobrze wykorzystany czas. Moim zdaniem chodzenie do szkoły muzycznej nie jest konieczne aby zostać perkusistą, ale bardzo pomaga w rozwijaniu umiejętności gry na instrumencie oraz pozwala poszerzyć ogólną wiedzę o muzyce.
Aktualnie gram regularne próby z zespołem 2 razy w tygodniu po parę godzin, a w między czasie staram się wykorzystywać wolne chwile na ćwiczenia w domu, pracując nad swoją techniką, szybkością czy wytrzymałością.
Na wstępie staram się stosować tzw. rozgrzewkę, która nie tylko zapobiega kontuzji, ale i także przygotowuje ciało, ręce i nogi oraz plecy do zasadniczego grania. Rozciąganie, wyginanie nadgarstków, palców, klasyczny "automasaż". Nie zajmuje to dużo czasu, a chroni przed kontuzją i przygotowuje do zasadniczego grania. Większość ćwiczeń jakie wykonuje wspieram metronomem, zaprogramowanym od wolniejszych po szybsze tempa, które zarazem nie powodują spięcia rąk czy nóg.
Wiem że dla wielu, zwłaszcza startujących perkusistów, ciężko jest się przyzwyczaić do grania z tzw. "klikiem" ale naprawdę się opłaca, bo daje to niesamowite efekty kontroli podczas grania. Przede wszystkim trzyma za lejce tych, którzy mają tendencję przyspieszać lub z jakiegoś powodu zwalniać. Poza tym częste ćwiczenie i granie z metronomem przygotowuje również do nagrań studyjnych...
Jeśli ćwiczę na zestawie, najczęściej rozpoczynam od werbla. Gram klasyczne jedynki, dwójki, triole, paradiddle. Tak samo z nogami, na przykład kilka pojedynczych lub podwójnych uderzeń lewą potem prawą nogą, a następnie naprzemiennie podkręcając tempo, co powoduje szybkie rozgrzanie mięśni łydek i piszczela. Łączę ćwiczenia rąk i nóg, aby ćwiczyć wszystkie partie w tym samym momencie. Ważne jest robienie przerw, choćby 5-cio minutowych, co daje odpocząć czasem napinającym się mięśniom. Podczas grania staram się kontrolować ruch pałeczek odbijanych od membran i jednocześnie zwracam uwagę na podtrzymywaniu luźnej, a zrazem dynamicznej pracy stóp.
Po rozgrzewce przechodzę do grania na całym zestawie. Najczęściej zajmuję się partiami perkusji, które zaaranżowałem do utworu granego z moim zespołem lub mam takowe do zaaranżowania. Wtedy to partie rozkładam na czynniki pierwsze, skupiając się nad momentami, które mogę udoskonalić lub ewentualnie zmienić. W takich momentach pomagają mi również nagrania samych partii gitarowych, których słucham w samochodzie, w domu czy na słuchawkach grając na zestawie. Utrwalone w głowie riffy pomagają mi na szybkie ułożenie i przeniesienie na zestaw takich bitów i podziałów rytmicznych, jakie najbardziej współgrają z całością utworu.

Na jakim zestawie obecnie grasz?

Od 9 lat gram na perkusji firmy Pearl, model Export. Mój zestaw to 22", 10", 12", 13", 16". Zrobiłem jednak "custom" tej perkusji, więc mój model z oryginała zmienił się w "Winter Camuflage Custom".
Parę lat temu myślałem co by tu zrobić, aby z mojej perkusji wycisnąć jeszcze lepsze brzmienie niż dotychczas. Postanowiłem rozłożyć cały zestaw bębnów na części pierwsze. Celem było zdjęcie fabrycznie montowanych plastikowych oklein dających głównie tylko kolor oraz nadanie perkusji nowego designu. Cała operacja  w sumie zajęła mi 2 dni rozkręcania, oznaczania zdjętych i posegregowanych elementów oraz szlifowanie krawędzi kadłubów ;)
Zabieg ten przyniósł w końcu oczekiwany efekt otwartego brzmienia z drewna nie tłumiącego przez plastikową okleinę. Przed złożeniem wszystkiego w całość finalnego wyglądu wszystkim bębnom nadał mój dobrym ziomek, znany tatuażysta "Junior" ze studia JUNIORINK, który to wymalował mi aerografem zimowy kamuflaż. Do tego dołożyłem dobry zestaw membran plus solidne strojenie, co dało mi naprawdę satysfakcjonujący mnie efekt brzmieniowy, bez wydawania kasy na wyższy model perkusji.  
W zależności od sytuacji używam 2 werbli: pierwszy z nich to mahoniowy Pearl - Omar Hakim Signature 13"x5", a drugi to klonowy PEACE Maple Piccolo 14" x 3,5".
Blach używam firmy Zildjian. Hi- hat to oldschoolowe metalowe brzmienie 14" Scimitar Bronze ;-) reszta to 15" A Custom crash, 17" Z Custom crash, 19" Z Custom crash, 21" Z Custom Mega Bell Ride, 17" K China oraz 10" A Custom Splash.
Próbuję testować różne marki i modele pałeczek do perkusji. Czasami eksperymentuje z nimi, używając na przykład do rozgrzewki lub grania pierwszych utworów na koncertach pałeczek z większą średnicą, co daje mi na początek pewne trzymanie w dłoni oraz mocne uderzenie bez wysiłku z dobrym odbiciem. Następnie zmieniam na mniejszą średnicę i lżejsze pałeczki w momentach spokojniejszego grania, kiedy nadgarstki są już rozgrzane i czuję się w dłoniach lekkość po poprzednim rozmiarze. Zabieg przynosi naprawdę ciekawy efekt. Ostatnio przypadły mi do gustu: czarny model Zildjiana sygnatura John Otto z Limp Bizkit oraz model Vic Firth 7A.
Jeśli chodzi o membrany, to na tomach aktualnie używam dwuwarstwowych naciągów firmy Aquarian Response 2 TM. Na werblach: górne naciągi to Aquarian Texture Coated with Power Dot, a dolny rezonujący to Classic Clear Snare Bottom.   
Do stopy używam naciągu Evans Emad oraz rezonujący Aquarian Regulator Series z 7" centralnie umieszczonym po środku otworem.
Dopełnieniem tego zestawu jest hardware Pearla z Unilock Sytem oraz podwójna stopa Pearla P-2002B Power Shifter Eliminator oraz stołek firmy Gibraltar.

A jaki jest Twój zestaw marzeń?

Ostatnio marzy mi się jakiś dobry zestaw perkusji, ale elektronicznej. Dobrym Rolandzikiem bym nie pogardził. Na takim zestawie grał bym sobie głównie w domu, podłączając go do komputera i nagrywając pomysły oraz cieszył się świetnymi brzmieniami i dynamiką, nie utrudniając przy tym życia sąsiadom ;)

Śledzisz nowinki techniczne, szukasz informacji o nowych bębnach czy talerzach?

Sprzęt  i nowinki technicznych interesują mnie jak najbardziej, ale sprzętowym maniakiem nie jestem. Najczęściej momenty zakupu czegoś do perkusji skłaniają mnie do głębszej analizy i informacji o produktach. Wtedy korzystam sporo z dobrodziejstw internetu, w którym jest masa informacji na temat tego wszystkiego lub po prostu pytam znajomych perkusistów czy technicznych co sądzą o danym sprzęcie. Ogólnie jestem raczej na bieżąco z tymi nowinkami...

Opowiedz o swoich zespołach przed powołaniem do życia formacji Noko. Grałeś w Noconcreto...

Pierwszym moim zespołem w jakim grałem i zarazem którego byłem współtwórcą był właśnie warszawski zespół NOCONCRETO. Było to mocne gitarowe granie z rapowymi, krzyczanymi i melodyjnymi elementami w warstwie wokalnej. Przez niektórych określane jako New Metal. W latach 1997 -2001  zarejestrowaliśmy 4 demówki, którymi promowaliśmy sie na koncertach oraz przeglądach muzycznych. W sumie NOCONCRETO zagrało kilkadziesiąt koncertów na terenie całego kraju, między innymi u boku takich wykonawców jak: VOO VOO, Acid Drinkers czy KULT oraz z takimi zespołami jak B.E.T.H., Insane, Ametria czy Adrenalina. W tamtych czasach tworzyliśmy warszawską scenę niezależną. Siedmioosobowy skład NOCONCRETO: perkusja, bas, 2 gitary, 2 wokale oraz Dj na gramofonach w roku 2003 zagrał również na Przystanku Woodstock w Żarach, a w 2004 roku ukazał się debiutancki album pt. "Noconcreto"  nakładem muzycznego labela Embargo Nagrania. Singiel pt. "Spectrum?? promowany był w radiu, telewizji oraz internecie. Tak się również złożyło, że w niedługim czasie po wydaniu płyty i po latach wspólnego grania, nieoczekiwanie zespół zakończył swoją działalność.
Mam również miło wspominany okres gry z zespołem DOGBITE, który to w 2002 roku promując swoją debiutancką płytę wydał między innymi singiel zatytułowany "Dzień Świra". Utwór ten towarzyszył polskiej produkcji komediowej o tym samym tytule. Z zespołem DOGBITE zagrałem również na Przystanku Woodstock Żary 2002 r.

W Stanach Zjednoczonych założyłeś zespół Dizastro. Opowiedz tą historię.

Na przełomie 2006/2007 przeprowadziłem się do Stanów Zjednoczonych do Chicago. Pod względem muzycznym był to dla mnie świetny okres w zdobywaniu nowych doświadczeń oraz poznawaniu z bliska tamtejszej sceny muzycznej, a także jej muzyków. Oczywiście oglądając rożne kapele w klubach sam szukałem okazji do grania.
Dość szybko za pośrednictwem znanej amerykańskiej internetowej strony społecznościowej www.craigslist.com, w której jest zamieszczonych dużo ogłoszeń dla szukających zespołów muzyków.  Nawiązałem kontakt z Amerykaninem Benjaminem Zastro, świetnym wokalistą i gitarzystą. Już po pierwszym wspólnym graniu postanowiliśmy o dalszej współpracy, co zapoczątkowało zespół  pod nazwą "Dizastro". Podczas wspólnego 10-cio miesięcznego grania oraz spędzeniu wielu godzin w domowym studiu Benjamina nagraliśmy i ułożyliśmy sporo materiału, który graliśmy później na koncertach w paru klubach w Chicago i nie tylko. Była to w sumie mieszanka bluesowo-rockowa z elementami grunge, a później nawet i rapu ;-) Nasz pierwszy występ nie był klubowy. Graliśmy za dnia we dwójkę na ulicy z innymi kapelami w święto HELOWEEN na jednym ze skrzyżowań Chicagowskich przedmieść. Wtedy dostaliśmy pierwszą propozycję zagrania w klubie o nazwie "Elbow Room" mieszczącym się niedaleko centrum. Zapraszani do grania w "Elbow Room" powracaliśmy tam już potem w powiększonym składzie o basistę Brian Kipp?a , którego miejsce zajął potem Pell Rizzo oraz gościnnie o świetnego rapera freestyle?owca Eric?a "EDGE" Edgecombe?a. Granie w "Dizastro" dało mi niezapomniane przeżycia ze wspólnego koncertowania i atmosfery wspólnego tworzenia oraz wielką radość z poznawania niesamowitych ludzi zafascynowanych muzyką.  
Po moim powrocie do Polski "Dizastro" nadal koncertowało, a największym sukcesem zespołu było wygranie w Chicago w klubie "METRO"  eliminacyjnych bitew pomiędzy zespołami części środkowo-zachodniej Stanów, bez kontraktu płytowego. Nagrodą była możliwość zagrania w finale corocznie organizowanego ogólnoświatowego festiwalu "Emergenza Festivall", który odbył się w 2008 r. w Niemczech w mieście Rothenburg na terenie znanego festiwalu "Taubertal Festival". Zespół nie wygrał, ale był w gronie 14 kapel z całego świata zaproszonych do koncertu finałowego.

Jakie są różnice w scenie perkusyjnej w Stanach i w Polsce?

Na pewno widziałem na żywo więcej ciemnoskórych perkusistów niż w Polsce ;)
Stany to wielki kraj, a co za tym idzie i perkusistów mają więcej. Dobrych perkusistów można spotkać nie tylko w małych klubach, ale i na zwykłej ulicy. W dużych miastach jest spora ilość szkół i grup o profilu tylko i wyłącznie perkusyjnym. Jeśli chodzi o poziom gry, to tak samo w Polsce jak i w Stanach widziałem naprawdę rewelacyjnych perkusistów. Tutaj akurat nie ma różnicy  za wyjątkiem ilości ;)
Chodząc na różne koncerty, zwłaszcza tych mniej znanych kapel, obserwowałem perkusistów i zauważyłem, że są bardzo żywiołowi, dużo się ruszają za instrumentem. Ci rockowi często grają zza tzw. ucha, wysoko uniesione ręce itd. Trafiali się i tacy co pluli wkoło albo krzyczeli lub śpiewali podczas grania. Mają chłopaki polot ;) Na pewno luzu i swobody im nie brakuje, co w sumie podobało mi się ;)

Jak doszło do powstania Noko? Jesteś jednym z założycieli.

Po rozpadzie NOCONCRETO w roku 2004 wraz z przyjacielem i gitarzystą Michałem "Małym" Perkowskim postanowiłem założyć nowy projekt muzyczny.
 Słowo "NOKO" było zasłyszanym zwrotem wśród znajomych, uczęszczających na koncerty Noconcreto, którzy używali go jako skrótu pełnej nazwy. Przypominając sobie o tym pomyśleliśmy z "Małym",  że jest to trafna nazwa na nasz projekt. Po części była ona nawiązaniem do naszego wspólnego grania w Noconcreto, a po części czymś zupełnie nowym...
Rok 2004/2005 to czas poszukiwań ludzi do zespołu, który zajął nam dość sporo czasu. Na szczęście zakończył  się w momencie, kiedy to dołączył do nas kolejno wokalista Michał "JURGEN" Jaroszewicz (ex Big Tuna) oraz basista  Michał ""Majk" Zybert (PLAN, ANTIGAMA, HEDFIRST, DZIAD ZAKONNICY, MURGOST, BRT, TIZMORET). W tym składzie do września 2006 roku udało nam się ułożyć część materiału, ale później mieliśmy rok przerwy w graniu  spowodowany wyjazdami poszczególnych członków zespołu. Od listopada 2007 NOKO wznowiło działalność, a w następnym 2008 r. zaczęliśmy promować naszą muzę na koncertach.
Nasza mieszanka rocka, metalu i grunge?u  wraz z melodyjnymi liniami wokalnymi  miała okazję zaprezentować się publiczności nie tylko w Polsce, ale także i na koncertach w Londynie w październiku 2008. Szczerze mówiąc, co mnie cieszy i motywuje zespół to to, że grając koncerty spotkamy się bardzo z pozytywnym odbiorem naszej twórczości przez ludzi w różnym wieku i różnej preferencji muzycznej.

Na jakim etapie obecnie jest zespół i co pragniecie osiągnąć?

Aktualnie pracujemy nad ukończeniem i nagraniem naszego debiutanckiego albumu. Będziemy starali się w przyszłym roku o wydawnictwo w kraju lub za granicą. Poza tym liczymy na przyszłoroczne koncerty i promujemy naszą muzykę wszędzie gdzie jest to możliwe. Zapraszam również do kontaktu z nami za pośrednictwem strony internetowej pod adresem www.myspace.com/nokoband.

Prywatnie słuchasz wielu gatunków muzycznych, od metalu poprzez jazz, aż po disco z lat 70. Skąd tak szerokie zainteresowania?

Od małolata muzyka gościła w moim domu. Pamiętam początki lat 80? kiedy to na szpulowym magnetofonie Unitry Uwertura Stereo słuchałem swoich pierwszych utworów. Była to Jennifer Rush i Demis Roussos ;)
Oczywiście za czasów szkolnych to czego słuchałem niejednokrotnie wyznaczało przynależność do danego towarzystwa lub ogarniającej mody na dany styl. Klimaty bywały naprawdę różne. Czy na przykład był to hip-hop, który później miał na mnie spory wpływ w poszukiwaniu mocno osadzonych jumpowych bitów, czy zagrywka jazzowa uczona w szkole muzycznej i wykorzystana w jakimś momencie, czy też muzyka grungowa drugiej połowy lat 80, a także metalowa w której odnalazłem frajdę i moc z gry na podwójnej stopie. Myślę, że te wszystkie starsze oraz nowe style w muzyce, a zwłaszcza rockowej, w której najlepiej się czuję, wpłynęły i wpływają na mnie pomagając mi w kreowaniu własnego stylu.

Jakie są Twoje obecne muzyczne inspiracje?

Od dłuższego czasu moimi muzycznymi inspiracjami są między innymi takie kapele jak: Incubus, Sevendust, Korn, Audioslave, Foo Fighters, Army Of Anyone, Shinedown, Tool, A Perfect Circle, Alice in Chains, Dark New Day, Slipknot, Drowning Pool i jeszcze mógłbym tak wymieniać więcej... Za każdym razem kiedy wracam do płyt tych zespołów cały czas odnajduję jakieś nowe inspiracje, zwłaszcza w warstwach perkusji każdego bandu. Inspiracje czerpie również z nowych zespołów jakie napotykam w necie, a także tych które zdarza mi się oglądać na żywo. Przykładem tego może być ostatnio widziany przeze mnie koncert w Warszawie amerykańskiej grupy "Dredg". Polecam!

Co wypełnia Twoje życie poza muzyką?

Rodzina, przyjaciele, praca, dom, wypady na koncerty i imprezy...

Plany na przyszłość?

Aktualnie planuję remont i malowanie mieszkania, hehe ;)

Ja właśnie w trakcie remontu jestem ;) Życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.

Ja również dziękuję i pozdrawiam wszystkich perkusistów oraz czytelników strony internetowej i magazynu Perkusista.



Rozmawiał: Marcin Kamiński
 



QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…
Dalej !
Left image
Right image
nowość
Platforma medialna Magazynu Perkusista
Dlaczego warto dołączyć do grona subskrybentów magazynu Perkusista online ?
Platforma medialna magazynu Perkusista to największy w Polsce zbiór wywiadów, testów, lekcji, recenzji, relacji i innych materiałów związanych z szeroko pojętą tematyką perkusyjną.