Mikrofony Sennheiser cz. II

Dodano: 25.02.2014
Rodzaj sprzętu: Akcesoria

Kolejna porcja mikrofonów zza naszej zachodniej granicy, czyli dawka solidnych, niemieckich wyrobów.

Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.

Tym razem konstrukcje pojemnościowe przeznaczone głównie do ujęć typu overhead, choć jak się okazuje nie tylko... Do testu przystąpiły dwie marki: Sennheiser oraz równie utytułowana - Neumann.

Przedstawione w poprzednim numerze produkty od Sennheisera cechowała jakość wykonania i wszechstronność zastosowania i nie inaczej jest w tym przypadku. MK4, bo o nim mowa, to połączenie nowoczesnego wzornictwa z tradycyjną konstrukcją, w której korpus wkręcany jest na redukujący wstrząsy uchwyt. Główną cechą tego mikrofonu jest duża membrana (1 cal) zapożyczona z wokalowego e965, aczkolwiek już bez zmiennej charakterystyki kierunkowej, bo - jak podaje producent - postawiono tu na możliwie najlepszą jakość dźwięku, a nie na techniczną rozrzutność. Fakt, oprócz nieco szpanerskiego wyglądu, mikrofon nie posiada żadnych dodatkowych opcji typu filtr dolnozaporowy czy choćby PAD, ot, prosta rzecz.

Podstawową cechą brzmienia MK4 jest przede wszystkim wysoka odporność na ciśnienie akustyczne (max SPL 140dB), co sugeruje użycie przy głośnych źródłach dźwięku np. bębny, ale także detaliczne odwzorowanie akustycznego środowiska, w którym dokonano rejestracji i to chyba główna zaleta. Jasna, otwarta barwa doskonale podkreśla talerze w ujęciach overhead, wiarygodnie odwzorowując górną część zestawu bębnów, równie dobrze sprawdza się w ujęciach ambientowych, co akurat jest zasługą podbicia prezencji w okolicy 10kHz (+3dB). Wspomniana odporność akustyczna pozwala zastosować go nawet w bliskich ujęciach bębnów, lecz w praktyce okazuje się, że MK4 jest podatny raczej na pierwsze transjenty, eksponując atak kosztem ciała, wybrzmienia, wynikiem czego jest raczej drobny dźwięk bez podparcia, masy, rezonansu... W sam raz do ujęć overhead lub bliskiego omikrofonowania hi-hat’u.

Zupełnie odmienną konstrukcją spod szyldu Sennheiser jest paluszkowy mikrofon z serii Evolution - e914. W odróżnieniu od poprzednika posiada bogate wyposażenie w postaci wymiennej kapsuły (domyślnie kardioidalna) oraz dwóch trój pozycyjnych przełączników PAD i HPF, dodatkowo w skład zestawu wchodzi uchwyt i osłona przeciwwietrzna. Jak na mikrofon małomebranowy posiada wysoką czułość, bo aż 157dBSPL, lecz nie bez konsekwencji, gdyż szumy własne są na poziomie średnim (19 dBA). Mikrofon z takimi parametrami spokojnie możemy dopisać do swojego arsenału, bez obawy o złą inwestycję. Odporność akustyczna zezwala na bliskie omikrofonowanie hi-hat’u, bongosów czy nawet gitary akustycznej, filtry zaś pozwolą zredukować niepożądany efekt zbliżeniowy.

W ujęciach typu overhead możemy liczyć na wierne odwzorowanie zestawu bez zbędnej koloryzacji brzmienia, nawet przy podbitym paśmie 7kHz i 12kHz. Oczywiście, wyjątkiem jest jak zwykle wrażliwy hi-hat, podatny na wszelkiego rodzaju manipulacje częstotliwościowe. Dziewięćset czternastka zaciekawia również pod kątem dynamiki, ze względu na zapas czułości na SPL pracuje bez wysiłku, przenosząc swobodnie zbalansowane nagranie bębnów i talerzy bez faworyzowania jakiegokolwiek składnika, zaskakując jednocześnie potęgą brzmienia, jak na mikrofon o małej membranie... Zdecydowany faworyt do ujęć overhead i nie tylko.

Ostatnim przedstawicielem Sennheiser’a jest małomebranowy kuzyn e914 z niższej serii Evolution - e614. Krótki korpus, brak dodatkowych przełączników, średnia odporność akustyczna przy dosyć wysokim szumie własnym (26dBA) oraz dosyć płaska charakterystyka częstotliwościowa w całym zakresie kierunkowym (superkardioidalnym) to główne cechy tego mikrofonu. W zestawie dołączony niedopasowany uchwyt, utrudniający montaż, jest chyba jedyną fizyczną wadą w całym teście, a producenta usprawiedliwia fakt, że jest to tak zwany mikrofon budżetowy. Wąska kierunkowość raczej wyklucza go ze stereofonicznych ujęć overhead, natomiast jak najbardziej uzasadnia użycie przy poszczególnych elementach zestawu w roli mikrofonu uzupełniającego - najczęściej do hi-hat’u lub ride’u.

Najciemniejszy brzmieniowo pośród poprzedników, choć dynamicznie nie odstaje mimo rzekomej "budżetowości". Nie jest to mikrofon, który chciałby posiadać każdy, ale na pewno warty uwagi.

Kończąc wątek produktów Sennheisera warto zaznaczyć, że mikrofony dostarczane są starannie zapakowane, oraz zawierają niezbędne akcesoria typu: uchwyt, osłona przeciwwietrzna czy etui.

Zapowiedziana we wstępie firma Neumann to absolutny klasyk, nie tylko na rynku europejskim, ale i światowym. Firma od 1991 roku wchodzi w skład grupy Sennheiser Electronics Corporation, ale jej korzenie sięgają dużo wcześniej, bo do 1928 roku. Branża fonograficzna jest ściśle związana z produktami Neumanna, które od początku liczyły się na rynku.

Swego czasu do lampowego CMV5 przemawiał nawet pewien niemiecki dyktator z fikuśnym wąsem... My jednak skupimy się na serii KM 180, w skład której wchodzi między innymi stereo set KM 184 mt, składający się z pary mikrofonów pojemnościowych, przeznaczony do ujęć stereofonicznych. Jak przystało na produkty firmy Neumann, mikrofony dostarczone są w drewnianej skrzyneczce wraz z uchwytami i osłonami przeciwwietrznymi. Kapsuły o kardioidalnej charakterystyce kierunkowej są modyfikacją konstrukcji z lat sześćdziesiątych KM84, w której zmieniono układ otworów, wpływając tym samym jednocześnie na efektywność samego mikrofonu, jak i proces produkcji.

Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach i nie inaczej jest w tym przypadku - KM 184 są piekielnie dokładne. Czasami nawet wpływa to in minus, gdyż użyte w pomieszczeniach o średniej atrakcyjności akustycznej bezwzględnie obnażają ich niedociągnięcia, oddając każdy szczegół w nagraniu. Samo brzmienie tej pary stereo jest świeże, organiczne, w sam raz do rejestracji instrumentów akustycznych czy nawet chórów, zrównoważone dynamicznie wynosi estetykę nagrania na wysoki pułap. W ujęciach overhead oddaje całe środowisko zestawu bez wymownej koloryzacji, choć z charakterystycznym neumann’owskim środkiem, w ujęciu ambientowym zaś wymaga kultury akustycznej pomieszczenia. Należy jednak pamiętać, że najwyższa jakość nie zawsze jest wymagana, czego doświadczyliśmy podczas testów w Glyn Records gdzie niewielkie drewniane pomieszczenie nie udźwignęło detalicznego "ucha" KM 184, co w konsekwencji wykluczyło je z nagrania na rzecz e914. Nie zmienia to faktu, że Neumann jest skazany na dobrą jakość i nie jest im pisany segment budżetowy, nawet jeśli opisywany stereo set dedykowany jest do home recordingu...

Dostarczył: Aplauz Sp. z o.o.
www.aplauzaudio.pl
www.sennheiser.pl


Test ukazał się w numerze listopad 2013

{Podsumowanie Plusy:
+ brzmienie,
+ jakość wykonania,
+ wielozadaniowość.
Minusy:
- uchwyt do e614.}

Left image
Right image
nowość
Platforma medialna Magazynu Perkusista
Dlaczego warto dołączyć do grona subskrybentów magazynu Perkusista online ?
Platforma medialna magazynu Perkusista to największy w Polsce zbiór wywiadów, testów, lekcji, recenzji, relacji i innych materiałów związanych z szeroko pojętą tematyką perkusyjną.