Anders Johansson (Hammerfall)
Dodano: 06.06.2011
Kilka dni temu przeżyliśmy kolejny koniec świata. I chociaż został on przełożony na październik to jednak świat nawiedziła pewna infekcja, infekcja heavy metalu spod znaku młota.
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Czyżby bliska zbieżność dat ostatniego Armageddonu i premiery nowej płyty Szwedów z Hammerfall nie była przypadkowa? Wszak tematyka poruszana na "Infected" bliska jest wizjom końca dziejów. Anders Johansson, wzięty na spytki perkusista grupy tak tłumaczy warstwę liryczną krążka: "To album o zombiakach! O tym jak rozprzestrzeniają zombie wirus. Czysty horror!". Skąd taka wolta liryków u panów chwalących do tej pory boje z wampirami i smokami z młotem bojowym w ręce? Anders wyraża się jasno na ten temat : "Byliśmy znudzeni nagrywaniem tego samego albumu po raz kolejny. Nadszedł czas zmian. Muzycznie poszliśmy też w kierunku ciężaru i prędkości, bardziej klasycznie heavy metalowym. Tematyka horroru pasuje tu wprost idealnie."
Ciężko nie zgodzić się z sympatycznym Szwedem, "Infected" po latach sławienia stali jest niejako świeżutką odmianą w muzycznej propozycji Hammerfall i jawi się jako nowy rozdział w historii kapeli. Ponieważ zmiana tematyki tekstów to dopiero pierwsza z epickich wolt w obozie Hammerfall A.D. 2011. Po kilku równych, acz mało szałowych płytach zespół wymienił producenta Charliego Bauerfeinda na Jamesa Michaela. Oddajmy głos Andersowi : "Ten sam powód co przy lirykach. Byliśmy zmęczeni, że brzmimy wciąż tak samo. Sound nowego albumu jest bardziej 'zrelaksowany' i ma lepszy feeling. Jest bardziej rock and rollowy". Bingo.
Ostatecznym szokiem jest jednak brak na okładce albumu sławetnego Hectora, który zdobił każdą obwolutę wydawnictwa sygnowanego logiem Hammerfall. "Mieliśmy w planach cover z ręką Hectora", tłumaczy Anders, "Ale ile można robić to samo... W pewnych sytuacjach ludzie akceptują zmiany i właśnie teraz nadszedł ten czas. Tym bardziej, że idea 'Infected' jest bardziej radykalna. Może Hector by tutaj pasował, nie wiem, wiem, że okładka jest OK". Chociaż, jak niektórzy się orientują, nie jest to oryginalny pomysł na okładkę "Infected". Z powodu zbytniego podobieństwa pierwszej wersji do loga zespołu Biohazard ostatecznie mamy okrwawioną dłoń na froncie. "Ale i tak mi się podoba", mówi Anders. Jego prawo.
Nie obyło się jednak przy "Infected" bez drobnych tarć. Wszystko oprócz bębnów nagrywaliśmy w naszej sali prób, perkusję nagrałem w Studio Bohus w Szwecji, wokale poszły u Jamesa, który zgrał je, a potem wszystko połączył do kupy", jako rzecze Anders. Czyli co było tą drobną skazą? "Nie do końca zgadzamy się z wytwórnią co do wyboru pierwszego singla", biadoli Szwedzki perkman, "'One More Time' to super utwór, ale nie ma tak fajnych wokaliz jak inne kawałki, poza tym pierwszy reprezentant albumu powinien być szybszy". I spróbuj takiemu wytłumaczyć potem, że "One More Time" to najlepszy song na płycie...
Zaraz po premierze "Infected" Hammerfall rusza w trasę, w której rozpisce ciężko znaleźć Polskę... "Nie wiem skąd to się bierze...", zastanawia się Anders, "My nie załatwiamy sobie sami koncertów, może promotorzy nie są zainteresowani występami w waszym kraju bo sprzedajemy u was za mało płyt?". Taka lekka sugestia od Andersa żeby kupować "Infected", a może, MOŻE się u nas zjawią z wizytą dźwignią handlu, nie uważacie? Zmieniając ten niezręczny temat chciałem dowiedzieć się od Andersa skąd taka popularność metalowej muzyki w krajach Skandynawii. "Metal jest tutaj po prostu częścią mainstreamu. Leci w radiu i telewizji." Chociaż nie myślcie, że jest aż tak słodko. "Niestety i tak rządzi gówniany szwedzki hip-hop...Metalowe zespoły lecą często po A-HA (śmiech). Dimmu Borgir jednak w radiu nie zaznacie, nawet w rockowych stacjach". Może dlatego, że odkąd gra tam Daray radiostacje wolą się nie wspierać zagranicznych talentów, kto wie? ;)
Anders zapytany o swój zestaw perkusyjny odpowiada zwięźle : "Tama, talerze Meinl, pałeczki Pro mark, naciągi Evans." A zapytany o los perkusisty w zespole postanowił wylać nam swoje żale: "Rola perkusisty w zawodowym zespole jest cholernie ograniczona. Zazwyczaj wszyscy piszą utwory tylko nie on. On ma się tylko zgrać. Też tak mam w Hammerfall, nie dorzucam swoich pomysłów do kompozycji. Mam dzięki temu dużo czasu na ćwiczenie. Z drugiej strony uważam, że perkusista powinien grać na drugim instrumencie, na gitarze chociażby, wtedy miałby więcej do powiedzenia i byłby doceniany. Ale wtedy takie rozdzielenie się na dwa instrumenty może wpłynąć na utratę czucia perkusji, a wtedy pałker źle wypada na koncertach, mimo ogromnego doświadczenia, a wiadomo, że jest kręgosłupem kapeli." Po tym pełnym supełków wywodzie Anders zapytany czy słyszał o naszym festiwalu w Opolu szybko odpowiedział, że nie. "Nie mam czasu na tematyczne festiwale, jednak gdy już się wybiorę na taki event to wolę jakieś mniejsze, jazzowe". Metalowy perkusista od łubudubu i jazz? "Tak", rzecze Anders, "Nie ograniczam się, gram jazz, fusion, funk a nawet pop. Cały czas ćwiczę, uwielbiam swój instrument. Nie można spoczywać na laurach, tylko ciągle się uczyć." Święta racja. "Dużo ćwiczę też by utrzymać kondycję." dodaje na koniec. Anders spytany też jak by zachęcił młodzików do gry na perkusji odrzekł krótko i na temat : "Bo to jest najbardziej zajebisty instrument na świecie!"
Anders obiecuje, że "Infected" to najlepsza płyta Hammerfall od lat i ciężko się z nim nie zgodzić. Tymczasem cieszmy się, że zespół mimo iż nie znalazł dla nas miejsca w rozpisce trasy koncertowej wysłał nam Andersa, który wyjaśnił parę spraw odnośnie ostatnich wydarzeń w Hammerfall. Oby tylko zespół utrzymał nowo zdobyty wysoki poziom na następnych wydawnictwach...
Grzegorz Żurek/Przemysław Żurek
Ciężko nie zgodzić się z sympatycznym Szwedem, "Infected" po latach sławienia stali jest niejako świeżutką odmianą w muzycznej propozycji Hammerfall i jawi się jako nowy rozdział w historii kapeli. Ponieważ zmiana tematyki tekstów to dopiero pierwsza z epickich wolt w obozie Hammerfall A.D. 2011. Po kilku równych, acz mało szałowych płytach zespół wymienił producenta Charliego Bauerfeinda na Jamesa Michaela. Oddajmy głos Andersowi : "Ten sam powód co przy lirykach. Byliśmy zmęczeni, że brzmimy wciąż tak samo. Sound nowego albumu jest bardziej 'zrelaksowany' i ma lepszy feeling. Jest bardziej rock and rollowy". Bingo.
Ostatecznym szokiem jest jednak brak na okładce albumu sławetnego Hectora, który zdobił każdą obwolutę wydawnictwa sygnowanego logiem Hammerfall. "Mieliśmy w planach cover z ręką Hectora", tłumaczy Anders, "Ale ile można robić to samo... W pewnych sytuacjach ludzie akceptują zmiany i właśnie teraz nadszedł ten czas. Tym bardziej, że idea 'Infected' jest bardziej radykalna. Może Hector by tutaj pasował, nie wiem, wiem, że okładka jest OK". Chociaż, jak niektórzy się orientują, nie jest to oryginalny pomysł na okładkę "Infected". Z powodu zbytniego podobieństwa pierwszej wersji do loga zespołu Biohazard ostatecznie mamy okrwawioną dłoń na froncie. "Ale i tak mi się podoba", mówi Anders. Jego prawo.
Nie obyło się jednak przy "Infected" bez drobnych tarć. Wszystko oprócz bębnów nagrywaliśmy w naszej sali prób, perkusję nagrałem w Studio Bohus w Szwecji, wokale poszły u Jamesa, który zgrał je, a potem wszystko połączył do kupy", jako rzecze Anders. Czyli co było tą drobną skazą? "Nie do końca zgadzamy się z wytwórnią co do wyboru pierwszego singla", biadoli Szwedzki perkman, "'One More Time' to super utwór, ale nie ma tak fajnych wokaliz jak inne kawałki, poza tym pierwszy reprezentant albumu powinien być szybszy". I spróbuj takiemu wytłumaczyć potem, że "One More Time" to najlepszy song na płycie...
Zaraz po premierze "Infected" Hammerfall rusza w trasę, w której rozpisce ciężko znaleźć Polskę... "Nie wiem skąd to się bierze...", zastanawia się Anders, "My nie załatwiamy sobie sami koncertów, może promotorzy nie są zainteresowani występami w waszym kraju bo sprzedajemy u was za mało płyt?". Taka lekka sugestia od Andersa żeby kupować "Infected", a może, MOŻE się u nas zjawią z wizytą dźwignią handlu, nie uważacie? Zmieniając ten niezręczny temat chciałem dowiedzieć się od Andersa skąd taka popularność metalowej muzyki w krajach Skandynawii. "Metal jest tutaj po prostu częścią mainstreamu. Leci w radiu i telewizji." Chociaż nie myślcie, że jest aż tak słodko. "Niestety i tak rządzi gówniany szwedzki hip-hop...Metalowe zespoły lecą często po A-HA (śmiech). Dimmu Borgir jednak w radiu nie zaznacie, nawet w rockowych stacjach". Może dlatego, że odkąd gra tam Daray radiostacje wolą się nie wspierać zagranicznych talentów, kto wie? ;)
Anders zapytany o swój zestaw perkusyjny odpowiada zwięźle : "Tama, talerze Meinl, pałeczki Pro mark, naciągi Evans." A zapytany o los perkusisty w zespole postanowił wylać nam swoje żale: "Rola perkusisty w zawodowym zespole jest cholernie ograniczona. Zazwyczaj wszyscy piszą utwory tylko nie on. On ma się tylko zgrać. Też tak mam w Hammerfall, nie dorzucam swoich pomysłów do kompozycji. Mam dzięki temu dużo czasu na ćwiczenie. Z drugiej strony uważam, że perkusista powinien grać na drugim instrumencie, na gitarze chociażby, wtedy miałby więcej do powiedzenia i byłby doceniany. Ale wtedy takie rozdzielenie się na dwa instrumenty może wpłynąć na utratę czucia perkusji, a wtedy pałker źle wypada na koncertach, mimo ogromnego doświadczenia, a wiadomo, że jest kręgosłupem kapeli." Po tym pełnym supełków wywodzie Anders zapytany czy słyszał o naszym festiwalu w Opolu szybko odpowiedział, że nie. "Nie mam czasu na tematyczne festiwale, jednak gdy już się wybiorę na taki event to wolę jakieś mniejsze, jazzowe". Metalowy perkusista od łubudubu i jazz? "Tak", rzecze Anders, "Nie ograniczam się, gram jazz, fusion, funk a nawet pop. Cały czas ćwiczę, uwielbiam swój instrument. Nie można spoczywać na laurach, tylko ciągle się uczyć." Święta racja. "Dużo ćwiczę też by utrzymać kondycję." dodaje na koniec. Anders spytany też jak by zachęcił młodzików do gry na perkusji odrzekł krótko i na temat : "Bo to jest najbardziej zajebisty instrument na świecie!"
Anders obiecuje, że "Infected" to najlepsza płyta Hammerfall od lat i ciężko się z nim nie zgodzić. Tymczasem cieszmy się, że zespół mimo iż nie znalazł dla nas miejsca w rozpisce trasy koncertowej wysłał nam Andersa, który wyjaśnił parę spraw odnośnie ostatnich wydarzeń w Hammerfall. Oby tylko zespół utrzymał nowo zdobyty wysoki poziom na następnych wydawnictwach...
Grzegorz Żurek/Przemysław Żurek
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…