Wawrzyniec Fularz (Ketha)
Dodano: 23.02.2012
Ketha funkcjonuje już na naszej krajowej scenie muzycznej od kilku lat zręcznie balansując pomiędzy ciężkim metalowym graniem a alternatywą. Do tego sami odgrażają się, że wkrótce mogą jeszcze zmienić kurs na jeszcze bardziej zaskakujący i ekstremalny?
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Nowy album zespołu, zgodnie z jego miejscem w dyskografii, zatytułowany "2nd Sight", to jak na razie dowód na to, że muzycy mają masę świeżych pomysłów nawet obracając się w obrębie dotychczasowej stylistyki. Zaś odpytany przeze mnie perkusista grupy jest jednym z najbardziej wygadanych "pałkerów", z jakimi dane było mi przeprowadzać wywiad.
Na "2nd Sight" czekaliśmy aż cztery lata. Czy możesz opowiedzieć nam, jak zmieniał się ten materiał na przestrzeni tego okresu? Czy Wasze założenia od początku były zbliżone do tego, co ostatecznie słuchać na płycie?
Oj Jacku, oczywiście? dużo kombinowaliśmy? Cztery lata to okres przez który trochę osłuchaliśmy się innych bandów, mielimy przez ten czas tez dużo różnych natchnień plus to, że poznaliśmy wiele fajnych osób. Jak to wpłynęło, to w miarę słychać. Chociaż nie do końca (śmiech), bo brzmienie przetrwało wiele i dzięki Szymkowi Czechowi zostało uratowane. Okres ten to trochę walka z odległością, gdyż nasz Lider (Maciek Janas, wokalista i gitarzysta - przyp. jw.) wyjechał do Warszawy w poszukiwaniu Siebie, lepszego życia, a może po prostu spłaty kredytu, dlatego też wszystko się przeciągało. Z Maćkiem mamy w miarę ustalony koncept, pomimo nie stronimy od eksperymentów, co dało materiałowi jakiś nowoczesny flow. Jak sam wiesz, na tle polskich bandów, i nie tylko, materiał wypada bardzo dobrze. Założenia w konfrontacji z tym, co możemy z naszym budżetem zrobić, dały i tak bardzo ciekawy materiał, którego nie powstydziła by się nawet Natalia Lesz (śmiech).
Fajnie, że wspomniałeś o Natalii (śmiech). Przy okazji pozdrawiamy ją ciepło! Odnajdujecie też inspiracje w muzyce pop? Pytam na serio - w jednym z wywiadów Maciek wspomniał, że chętnie napisałby kawałek pokroju "Rollin In The Deep" Adele?
"Rollin in the deep"?. no dobry klimatyczny numer myślę, ze Mr Trip (ksywka Maćka Janasa - przyp. jw.) w swoich skrajnych stanach umysłu na pewno spłodziłby coś podobnego, jeżeli dane by mu było robić pop. A sama Natalia tez fajna na fotkach dziewczyna. Co do popu wyrastaliśmy na nim w dużej mierze. Szczególnie Maciej, jako mega fan Michaela Jacksona, stąd też te naleciałości. Z mojej strony jak pop to tylko zagraniczny - tam jest innowacyjność, świeżość, produkcja, dopracowanie w każdym detalu. Wystarczy popatrzeć na taka Beyonce, która na żywca pokazuje jeszcze większą energię, niż na płytach i współpracuje z mega muzykami, odrzucając jednocześnie playbacki i inne tanie sztuczki. Inspiracja bierze się także z podejścia, żeby tworzyć muzę nie patrząc na mody i style, podążając swoją ścieżką, słuchając dużo i wszystkiego. Oczywiście jest dużo pomysłów i mamy już gotowy najnowszy materiał do nagrania? Chociaż do popu mu daleko. Patrząc na polski pop, nie ma w nim żadnej inspiracji dla naszej działalności, gdyż jest on maksymalnie wtórny. Polska muzyka rozrywkowa wraz z jej gwiazdeczkami, a raczej produktami, jest niestety na najniższym poziomie i pozostanie tylko na naszym krajowym podwórku. Objawia się to tym, że wolimy oglądać foty pseudo wokalistów-celebrytów, a niżeli ich słuchać.
Grasz raczej połamane i skomplikowane partie na perkusji. Czy grając je na żywo sztywno trzymasz się tego, co jest zarejestrowane na wersjach studyjnych, czy zdarza Ci się improwizować?
Trudne pytanie. Skomplikowanie wynika raczej z riffów, pomimo tego jest to raczej uproszczone - wiesz, nie chce się z kimś ścigać - plus to, że nie mam aż nadto czasu ćwiczyć. Na żywca raczej gram tak jak jest na płycie nieraz tylko odpłynę, jeżeli warunki na to pozwolą. Lubię bawić się graniem, mieszam sobie, ale jednak w obrębie schematu i nie staram się zaskakiwać towarzyszy podczas koncertów jakimiś dziwnymi wstawkami. Ma być prosto i do przodu.
A jakiego sprzętu używasz?
Wszystko co wpadnie w ręce (tutaj Wawrzyniec wydał z siebie dramatyczny płacz - przyp. jw.). Tak na poważnie - aktualnie posiadam starego brzozowego Pearla BLX/BRX w konfiguracji 22, 16, 14, 12. Jest bardzo uniwersalny, da się na nim grać ciężkie gatunki jak i weselne numery. Werbel Remo 50th Anniversary. Twin DW. Blachy to głownie Sabian serie AAX, HH, AA, chociaż ostatnio skłaniam się ku Paistom z seri Rude. Dokładnie przy której marce zostanę, jeszcze nie wiem, będzie to zależało w dużej mierze od tego czy ktoś z dystrybutorów zaproponuje mi jakiś dobry układ. Mam na myśli ceny lub product placement. Aktualnie sprzęt finansuje mi mój manager artystyczny Bartłomiej Kaliszczak i on też ogrania set upy, configi etc.
Wielu porównuje Was do Kobonga. Ja widzę pomiędzy Wami tylko taki wspólny mianownik w tym, że gracie matematyczną, skomplikowaną muzykę w dosyć humanistyczny sposób. Wiesz, chodzi mi o to, że słuchając Waszych utworów czuć, że instrumenty obsługują ludzie a nie maszyny (śmiech).
Kobong to legenda, a my sami nie staramy się jakoś z nim porównywać. Zamknęliśmy ten okres. Każdy ma swoją banię i nią powinien się realizować. Jeden z nas lubi szybkie samochody, jeden dzieła sztuki, jeden kobiety, inny używki i z tego połączenia wychodzi Kapitan Ketha! Czasy się zmieniają, duch Kobonga na pewno pozostaje, ale muza jest już bardzo odmienna. Reasumując, odstajemy stylem od Kobonga i w sumie nie staramy się go kopiować, robimy swoja muzykę. Co do instrumentów staramy się nagrywać sami nie korzystając z komputerów, nie patrząc na błędy, bo jednak muza ma być żywa, a nie mechanicznie sztywna.
Właśnie o to mi chodzi! W czasie koncertów też zachowujecie się wiele bardziej żywo niż np. muzycy Meshuggah. Co sądzisz o takich formacjach jak Oni, grających muzykę do bólu już techniczną i odhumanizowaną?
Koncerty to inna sprawa. W naszym wydaniu mało gramy prób, stąd też jest spontan jak wyjdzie. Pomimo tego staramy się zawsze zagrać jak najlepiej. Meshuggah to mistrzowie gatunku, oni mają czas ćwiczyć, przemyśleć wszystko. Koncerty w ich wykonaniu to najwyższy poziom, ale nie dziwie się im, bo żyją z tego i nie mogą sobie pozwolić na żadną wtopę. Całość wychodzi bardzo mechanicznie, co w tym przypadku stworzyło nowy gatunek i lepiej jak będą się tego trzymać (śmiech). Ta muzyka musi być od linijki do linijki, taki jej urok. To trochę dźwięki dla stricte muzyków, a oni patrzą słuchają i ostro oceniają, więc poziom musi być wysoki.
Słyszałeś jednak ich jeden nowy utwór z nadchodzącej płyty? Wydaje się prostszy od tych z poprzednich albumów. Wiesz, ja cenię Meshuggah właśnie za fakt, że potrafią bawić się swoim stylem. Co myślisz o tego typu podejściu w tworzeniu i jak widzisz w tym kontekście Kethę? Ponoć pracujecie nad EP-ką, która ma lekko przedefiniować Wasz styl.
Mamy około 27 minut, co nie jest mało, uwierz mi? Nie chcę zdradzać tajemnicy. Całość jest dosyć dołująca, bardzo trzymająca się schematu, z jakimś takim ptaszkiem emocji. EP-ka na pewno będzie przepaścią pomiędzy tym, co nagraliśmy do tej pory. Dużo wolniej, ciężej, więcej schizów i odpałów w głębsze sfery mózgu człowieka. Całość powinna się podobać, bo jest spójna, ale nie pozostawia na słuchaczu suchej nitki. Bardzo emocjonalna i pojechana - tak bym to określił. Technicznie nie tak trudna, usłyszysz ją mam nadzieje niebawem i sam ocenisz.
Wracając do technicznych spraw - potrafisz wymienić jakiś perkusistów, których grą się inspirujesz?
Hmm, mało takich jest, mało słucham garów, generalnie patrzę na concept i nie staram się kopiować i przesiąkać jakimiś schematami, gram raczej swoje patenty? Chociaż lubię słuchać Wojtka Szymańskiego z Kobonga, Ślimaka z Acid Drinkers, Morgana Agreena, Manu Katche, trochę zapomnianego Marcina Gołąbiewskiego z Yattering, świętej pamięci Doca z Vadera. Z polskich zespołów lubię niszowe projekty pokroju Blindead, NewBreed, Phobh, Panda Horizon, stare Flapjaki, które dają słuchaczowi nowe podejście do muzy, jakiś taki specyficzny klimat plus to, że jednak perkusiści niby nie znani - a szkoda! - a zaskakują talentem i techniką. Mam swoje ulubione płyty jak Skalpel, King Crimson, stare Nirvany, "Special Defects" Frederika Thordendala, ostatni Opeth jest też bombowy, wiem strasznie to pomieszane. Nawet czasami jakoś trochę z nich czerpie inspiracje. Najważniejszy jednak jest spokojny umysł i bodźce sytuacyjne ludzie, miejsca, czas, wydarzenia polityczne, bezrobocie (śmiech), wpływające na dany okres w życiu, kiedy chce się tworzyć lub całkowicie popada się w jakiś marazm.
Wasz poprzedni wokalista Rafał Piotrowski odszedł do Decapitated. Zastanawia mnie, czy też nie myślałeś o zajęciu miejsca Witka. Sądząc po "Carnival Is Forever" mógłbyś dobrze wpasować się w obecne oblicze zespołu.
Rafal odszedł i mu się nie dziwie. Robi karierę i bardzo wpasował się w "Decapów". Kwestii wokalnych nie będę komentował. Rafik to dla mnie Rafik, nie potrafię nawet ocenić go jako wokalisty, raczej wole go jako zioma. Zajęcie miejsce Witka to by było na pewno duże wyzwanie. Szczerze, nigdy o tym nie myślałem w sposób realny. Chociaż po tym pytaniu chyba zacznę hmm? i zaraz obrosnę w pióra (śmiech). Technicznie materiał Decapitated wymagałby dużej ilości pracy i całkowitego poświecenia, a nie chciałbym opuścić swojej poczciwej Kethy i innych projektów, w każdym razie nie na ten czas. Partie Krimha na "Carnival?" nie są super trudne, ale ta szybkość i precyzja z jaka zostały zagrane? Wow, no ciężko by było gonić gitary Vogga w tym projekcie, a on słyszy błędy perkusistów i potrafi im je wytknąć, chyba się przestraszyłem, więc, ups, zostaje w domu. Wydaje mi się, ze Krimh to dobry wybór jest mega szybki, dokładny, żądny krwi i chyba wielu ultra szybkich centralowców mu zazdrości. Poznałem go osobiście mając wspólną salę prób, osobowo też super facet. Osobiście wolę grać wolniejsze partie i tworzyć nowe rzeczy, niżeli coverować, a w takich projektach jak Decapitated w dużej mierze skazany byłbym na odgrywanie już ułożonych partii. Chociaż początek "Invisible control" jest moim konikiem na stopach i zawsze muszę sobie go zagrać będąc w sali prób? Wiesz taki wyznacznik czy nogi jeszcze mam sprawne.
Jak wspominasz trasę koncertową u boku Minsk? Nie dość, że trafiliście na to tour dosyć przypadkowo, to jeszcze ponoć ekipa Minsk należy ponoć do dosyć wesołych i imprezowych?
Ta trasa to bomba. Nic dodać, nic ująć. Zresztą każda trasa chyba poza polskim landem to jakaś tam przygoda (śmiech). Plus to, że chłopaki z USA to specyficzny gatunek, muzycznie i kulturowo. Każdy z nas mógłby opisać tę trasę w krótkim stwierdzeniu: "What happen on the tour Stays on the tour". Bardzo fajni ludzie muzycznie i imprezowo, dużo ciekawych europejskich miejscówek pozostało nam wszystkim w pamięci dozę dystansu muzycznego, oprócz tego konkretny ubytek szarych komórek (śmiech).
Wcześniej wspomniałeś o innych Twoich projektach. Co dzieje się obecnie z Rape On Mind?
Nowy materiał Rape On Mind jest prawie skończony. Matex został nagrany, teraz dużo zależy od realizacji dźwięku całego projektu, mam nadzieję, że już niebawem się ukaże. Nie chcę tu jakoś spekulować, ale nasz menago Bartek Kaliszczak ma rękę na pulsie. Za brzmienie odpowiada Kuba Mańkowski. Będzie ostro, a jednak naturalnie, dużo gości z innych bandów typu Redemptor, Forgooten Souls. Rape na bank będzie można zobaczyć na koncercie w kwietniu w Krakowie i Bielsku-Białej, polecam jak i cały line up.
Jacek Walewski
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…