Krzysztof Bendarowicz (Empatic)
Dodano: 19.05.2014
Zespół Empatic gościł już w Perkusiście. Co prawda, było to dość dawno i przedstawialiśmy sylwetkę innego bębniarza, dlatego powracamy do grupy z Ostrołęki, gdyż okazja do rozmowy pojawiła się sama.
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Z pierwotnym bębniarzem deathmetalowej załogi, Krzyszstofem Bendarowiczem, rozmawiamy o powrocie do Empatic, nowym albumie oraz o projektach w których udziela się nasz rozmówca
Na początek krótka lekcja historii. Nie jesteś nową twarzą w szeregach Empatic. Co skłoniło Cię do powrotu?
Tak naprawdę, to odkąd tylko rozstałem się z chłopakami po nagraniu pierwszej płyty, czułem, że to jeszcze nie jest zakończenie naszej współpracy. Ciągle czułem, że jeszcze będziemy razem stali na scenie i.... pewnego dnia zadzwonił basista Włodas z zapytaniem, czy nie wspomógłbym ich na jakimś tam koncercie bo mieli problem z garowym. Odpowiedziałem: "pewnie Wiesiu". I tak jakoś gramy do dziś (śmiech)
Jak sam przyznałeś, czułeś, że jeszcze do tego dojdzie. Powrót do zespołu był w takim razie tylko kwestią czasu?
Myślę, że tak. Powód mojego odejścia był trochę dziwaczny. Byłem jeszcze dość młodym gnojkiem i musiałem chyba najzwyczajniej w świecie dojrzeć do sytuacji. To chyba działa jak jakaś dziwna "siła przyciągania".
Ta przerwa nie była aż tak długa. Uważasz, że dojrzałeś?
Wbrew pozorom była. Parę dziwacznych lat. W międzyczasie wydarzyło się naprawdę sporo. Moim celem życiowym stało się zbieranie muzyczno-scenicznego doświadczenia, na punkcie którego dostałem autentycznego pierdolca. Do wielu rzeczy zacząłem podchodzić zupełnie inaczej i wiedziałem, w którą stroną będę dążył. Czy dojrzałem? Muzycznie tak, charakterem niekoniecznie (śmiech)
Death metal nie wymaga charakteru?
Chodziło o mój charakter intelektualny (śmiech). Death metal WYMAGA charakteru. Niezależnie od tego jaki jest. Po prostu nie jest to muza dla każdego. Można to nawet określić muzyką dla wybrańców. Świadome słuchanie muzyki ekstremalnej jest niewątpliwie trudną sztuką dla "twardzieli" wiedzących czego żądają od swoich zmysłów. Dla niektórych moich kolegów niepojęte jest, że słuchając np. Meshuggah można sobie rano zejść zaspanemu po schodach nie zabijając się. Nie każdy kuma tę muzykę - i to mnie w tym chyba najbardziej podnieca.
Gdybyś zaczynał teraz grę po raz drugi, ukierunkowałbyś się na ekstremę?
Nigdy w życiu. Bardzo lubię ekstremalną szkołę grania i znam bębniarzy, którzy szli właśnie jedynie w tym kierunku. W wielu przypadkach jest to zgubą. Wydaję mi się wręcz, że im bardziej odchodzę od ekstremy i próbuję poznać jakieś inne, nowe techniki i stylistyki, tym staję się w niej lepszy grając death metal.
Młodzi kochają szybkość i blasty. Nowe pokolenie perkusistów, do którego poniekąd też się zaliczasz, właśnie zatraciła się w dwóch nie do końca istotnych aspektach ekstremy. Młodzi zgubili ducha i stracili groove.
Dokładnie! Jest to chyba efekt zamknięcia się na wiele innych muzycznych doświadczeń. Szybkość, zręczność i kondycja fizyczna pozwoli na zagranie fajnego szybkiego blasta. Niektórym to wystarcza. Jednak dla mnie osobiście gra na bębnach jest nieco większą paletą barw, gdzie nawet w ciężkiej, szybkiej muzie staram się naprawdę oddać to co we mnie siedzi. A nie jest to tylko mocne pierdolniecie w werbel..
Wróćmy do rozstania z zespołem. Czułeś wtedy, że jesteś słabszy? Że musisz coś poprawić?
To również. Musiałem też trochę poukładać sobie w głowie. Kiedyś myślałem, że mogę grać w 10 zespołach i wszędzie coś z siebie dać. Niestety nie da się tak. Nie radziłem sobie ze wszystkim na raz i trochę się zagubiłem. Stawiam przed sobą cele i je zdobywam. Staram się też ciągle podnosić poprzeczkę...
Jednym z nich był powrót do kapeli?
Właśnie tak. Kiedy pierwszy raz gdzieś w sieci usłyszałem numer Empatic z płyty, którą z nimi nagrałem coś mnie uderzyło. Chłopaki sobie wtedy dość dobrze radzili bez mojej skromnej osoby, ale no cóż... chyba znów ten wszechświat...
Miałeś problemy z opanowaniem materiału nagranego przez Jarka Śliwkę? Skądinąd, całkiem dobrego perkusistę.
Tak się składa, że to Jarek musiał opanować moje partie bębnów. Jarek miał nagrywać nowy album (Ruined Lanscape). Jednak rozstali się i znowu garki nagrałem ja. Jaro jest świetnym garowym. Może niekoniecznie death metal jest jego mocną stroną, ale radził sobie na koncertach naprawdę spoko. Nie znam się z nim dobrze osobiście ale jest raczej szalonym jazzowcem i w tym pewnie czuje się lepiej. Chociaż ciężko mi coś na ten temat powiedzieć. Pozdro Jareczku (śmiech)
W Empatic możesz zagrać wszystko co chcesz? Masz wpływ na aranż bębnów?
Jako taki aranż jest już z góry nasunięty przez Maćka (Rochaczewskiego - wokalista - przyp red.), który pisze numery w guitar pro. Jednak to jest tylko szkielet. Ja to następnie odgrywam w swoim stylu i ekipie to raczej pasowało. Starałem się dać dużo z własnego stylu, z własnej głowy i tego co w niej buzuje. Dlatego wiele dość słodkich riffów w stylu Empatic posoliłem swoimi metalowymi patentami, które zazwyczaj gram np. w swoim rodzimym Manipulation (np. blasty). Z chłopakami zajebiście się rozumiemy i nasze indywidualne pomysły są mile widziane.
O właśnie. Blasty nigdy nie były mocno eksploatowaną stroną w Empatic. Nowy album też nie przynosi rewolucji w tej materii, ale widać, a raczej słychać, że siedzi w Tobie trochę wkurwienia.
Blasty są spoko! (śmiech). A tak na poważnie, w przypadku Empatic starałem się z nimi nie przesadzić i chyba mi się udało. Wiesz, wszystko co fajne musi mieć zachowany umiar. To jest zespół, który ma własny obrany styl i chciałem się tego trzymać. Blastów mam na szczęście po uszy w swoich innych kapelach.
Których jest ile…?
W tej chwili pięć (Manipulation, Empatic, Deathbringer, Sinhead, Disloyal). Nie jest to aż tak ostro jak się wydaje. Dwa z tych zespołów działa dość koncertowo. Manipulation to moja kapela, w której grałem całe życie i czuje się w niej jak w rodzinie. Robię tam sam numery i świadomie wszystko buduję, a chłopy są bojowo nastawieni na odgrywanie tego. Mam w tej grupie ludzi, których nie da się zastąpić nikim. W Deathbringer aktualnie nie dzieje się za dużo (a zarazem bardzo wiele (śmiech)). Razem z gitarzysta Artyomem nagrywamy drugi album, ale mamy problemy ze składem. Sinhead jest totalnie wyluzowanym projektem bez zobowiązań. Większość koncertów gramy u naszych wschodnich sąsiadów (Rosja, Litwa...). Zdarza nam się czasem coś zagrać. Jest jeszcze Disloyal gdzie nie gram na bębnach a jestem wokalistą. W tym roku pojawi się nowy album, który powinien nasycić maniaków brutalnego, szybkiego, połamanego death metalu. Taka sytuacja! (śmiech).
Wszystkie to metal? A miałeś realizować się też na innych polach (śmiech)
Tu mnie masz! (śmiech) Przewijałem się przez jakieś projekty funkowo, jazzowo, popowe. Grałem z różnymi ludźmi różne dźwięki, a nawet dość intensywnie próbowałem się w muzyce elektronicznej. Jednak natury nie oszukasz. Jak zegar kręci się w prawo, tak mnie zawsze najbardziej ciągnęło do metalu. Nie uniknę tego i nie chcę. W tej muzie mogę naprawdę wiele z siebie dać, Przykładem jest to, że w ekstremie możesz zagrać jakiś swing a w jazzie blasta nie pier***iesz (poza wyjątkami) Więc mówiąc wprost, metal nie jakieś tam pitu pitu... (śmiech).
Ciągle gadamy o zespołach, a nic nie wiem o twoim zestawie. Na czym zaczynałeś, a na czym grasz dziś?
Zaczynałem chyba dość standardowo. Od zestawu złożonego z poduszek, potem pierwsze Polmuzy... Zatrzymałem się na Tamie Superstar. (22",12",13"14'16"). Nie jest to zestaw marzeń, jednak z dobrymi naciągami, na próbach i koncertach gada całkiem przyzwoicie. Do tego mam blaszki Paiste Alpha (crash 16",18", China 18", splash 10") Amedi (china 16", hh 14", splash 8", bell 8") i ride Alchemy Professional 20". Stopy Axis i mieszany hardware.
Zazwyczaj pytam perkusistów czy mieli do czynienia z Czarcim Kopytem. Jako, że (tu i tam!) grasz death metal, ten wynalazek mógłby Ci się przydać.
Czarcie Kopyto jest mi oczywiście znane. W tej chwili mam Axisa i mogę śmiało stwierdzić, że jednym z moich głównych celów jest posiadanie tego Polskiego wynalazku. Stopy są świetne. Sama ich budowa, rozwiązania (porównując w szczególności do Axisów) jest zajebista. Po prostu wiem, że muszę je mieć.
Ów pedał zyskuje coraz większą popularność. Myślisz, że za ciosem pójdą inni producenci i doczekamy się np. stricte polskiego hardware’u, a może w końcu pełnego zestawu z wyższej półki?
Polski Hardware? Jasne! Jeśli sprawa wyglądałaby tak, jak w przypadku wyżej wymienionego wynalazku, osobiście uderzałbym tylko w polskie firmy. To sprzęt zrobiony naprawdę z sercem.
Jak odnosisz się do kwestii triggerowania zestawu? Zarówno w studio jak i na żywo? Wielu ludzi wciąż uważa, że robi się po to, aby przeważnie "oszukać". Mało kto zwraca uwagę na inne aspekty…
Dla mnie triggerowanie jest fajnym krokiem naprzód. Wydaje mi się, że wielu ludzi ma trochę błędne wyobrażenie o tej całej procedurze. Oczywiście wszystko zależy od punktu widzenia i tego jaki ktoś chce uzyskać efekt. Nie wyobrażam sobie teraz grać koncertów nie mając ze sobą triggera. To jest super sprawa. A na pewno w muzie agresywnej i szybkiej. Ciężko nagłośnić stopę w jakimś małym klubie mikrofonem. A cykania się sssce (śmiech). Co do triggerowania w studio, jak mówiłem wcześniej, wszystko zależy od tego, jakie chcesz uzyskać brzmienie. Osobiście lubię samplowanie, podkładanie innych próbek, bawienie się zupełnie innymi barwami. Sam się tym domowo zajmuję.
A skoro o mowa o występach na żywo. Jak przygotowujesz się do koncertu?
Przed koncertami zwykle staram się wygodnie usiąść, wpatrzeć się w jakiś punkt i napieprzać jedynki i dwójki. Lubię wychodzić lekko agresywnie nastawiony z dobrze rozgrzanymi nadgarstkami. To daje niezłego ciosa!
Pozostańmy przy koncertach. Kiedy i gdzie będzie można Cię zobaczyć na żywo? Któryś z zespołów ma na chwilę obecną priorytet?
Ten rok bardziej opiera się chyba na nagraniach studyjnych. Z Empatic szykuje się parę sztuk, o czym na pewno będziemy informować na stronach. W Manipulation trwają ciągłe prace nad nową płytą, którą chcemy nagrywać późną jesienią. W Deathbringer podobnie, z tym, że spora część materiału jest już nagrana. Disloyal niebawem rusza z jakimś trailerem materiału do sieci. Na wszystkie efekty trzeba niestety długo czekać. Na pewno zachęcam do zaglądania na strony tych kapel, gdzie na bieżąco informujemy o jakichkolwiek zajściach.
Sami podejmujecie się organizacji koncertów, czy powierzacie to działanie agencji, których - o dziwo - w kraju nie brakuje.
Z koncertami jest naprawdę różnie. W większości przypadków są zorganizowane przez jakieś lokalne grupy ludzi działających w tym kierunku. W każdym moim zespole istnieje jakaś jedna osoba działająca jako mini management, która załatwia to wszystko. Z agencjami nie miałem kontaktu. Są mi znane dwie, przy których gdzieś tam się ocierałem. Niestety smutną prawdą jest fakt, że wiele rzeczy jest niemożliwych do zrobienia bez dobrych kontaktów, czy sporego wkładu pieniężnego. Nie wystarczy samo dobre rżnięcie metalu. To jakaś chora sprawa.
Grzegorz "Chain" Pindor
Zdjęcie główne: http://mbielski.xaa.pl/
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…