Stanisław Aleksandrowicz Oktet - Pieśń o bębnie
Z punktu widzenia perkusji nie jesteśmy tu na szczęście przytłoczeni partiami bębnów.
Napęd: Stanisław Aleksandrowicz (2023)
Typ silnika: jazz
Trasa: Mamy przed sobą muzykę zespołu kierowanego przez perkusistę. Gdańszczanin, ale związany z Akademią Muzyczną w Poznaniu. Artysta z wielkim bagażem jazzowym, ale inspirujący się szerokim spectrum stylistycznym, przez co otwarty jest na różnorodne brzmienia i eksperymenty. To właśnie słychać w niniejszym materiale, granym przez oktet składający się z kwartetu jazzowego i kwartetu smyczkowego. Wszystko wspierane analogowymi brzmieniami elektronicznymi. Mówiąc bardzo kolokwialnie - sporo się tu dzieje i mamy mieszankę form, mniej lub bardziej spójnych, a przez to łatwiej lub trudniej przyswajalnych przez słuchacza, tylko że… a no właśnie. Bardzo ważną informacją, będącą niezbędnym uzupełnieniem, wpływającym mocno na odbiór, jest idea płyty. Pieśń o Bębnie to tak naprawdę konceptualny album składający się z 9 części, które są inspirowane wierszami Zbigniewa Herberta. Całość tworzy suitę, gdzie kolejne utwory poety interpretowane są przez wspomniany szeroki arsenał środków wypowiedzi muzycznej z wyjątkiem słowa. I zdaje się, że ten brak wokali jest kluczem do odpowiedzi na pytanie czy ciekawa idea została przekuta w ciekawą płytę. Bogate instrumentarium jest trafnie dobrane do treści poszczególnych utworów, przez co nie mam tu w żadnym momencie uczucia „przegrania” lub zbędnego zagęszczenia. Umiejętne budowanie nastroju idzie w parze z przemyślanym układem kompozycji, gdzie mamy zbalansowanie form zapisanych z improwizacjami. Te pierwsze oczywiście prowadzone są głównie przez kwartet smyczkowy, drugie zaś głównie przez kwartet jazzowy, mocno wspierany niezwykle intrygującymi brzmieniami elektronicznymi. Czasami oba światy się łączą, przez co rolę stabilizatora przejmują smyki lub - lepiej ujmując – część klasyczna.
Z punktu widzenia perkusji nie jesteśmy tu na szczęście przytłoczeni partiami bębnów, co zawsze jest zagrożeniem w chwili, gdy kierownictwo artystyczne leży w rękach perkusisty. Lider nie próbuje swoim zestawem zaznaczać swojej obecności. Nie zmienia to jednak faktu, że pod kątem rytmicznym jest tu interesująco, mimo że brak tu solówek czy ostentacyjnie podkreślanych przebiegów. Ta rytmiczność przejawia się bardziej w ogólnej pulsacji całości i wykorzystaniu odpowiednich środków wyrazu. Nie trzeba tu chyba dodawać, że świadczy to o świadomości Stanisława i skupieniu się na całościowym efekcie muzycznym.
Wrażenia z jazdy: Interesujący album konceptualny inspirowany twórczością Zbigniewa Herberta. Partie wokalne są skutecznie zastąpione możliwościami oktetu poprzez skuteczną aranżację, w której brak pretensjonalności lub naiwnej patetyczności. Efektem jest muzyka pełna witalności, nawet w częściach balladowych.
Odcinki specjalne: Jeżeli już koniecznie upieramy się na perkusję to groove w „Żeby tylko nie anioł” lub „Instrukcja na wypadek katastrofy”.