Matt Greiner (August Burns Red)
Dodano: 15.11.2012
Z Mattem Greinerem, perkusistą metalcore'owej formacji August Burns Red tym razem rozmawiamy o tematach nie do końca związanych z bębnami sensu stricto. Poniżej zapis rozmowy, którą nasz wywiadowca odbył po koncercie w Krakowie.
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Czego najbardziej nie lubisz w koncertach? Odległości między miastami? Zbyt dużej ilości wolnego czasu?
Przede wszystkim braku chwili na kontemplację. Jak doskonale wiesz, jestem religijną osobą i tego potrzebuję. W trasie ciągle kręcą się wokół ciebie ludzie. Owszem, to wspaniałe uczucie mieć tylu przyjaciół obok, ale chwila przerw i samotności jest pożądana.
A dla odmiany, co najbardziej lubisz?
Energię. To, co dają nam ludzie w zamian. To niesamowite, zresztą, sam widziałeś przed chwilą jak fantastycznie zareagowaliście na nasz koncert. W zasadzie, to zarówno wczoraj w Warszawie jak i dzisiaj w Krakowie nie spodziewałem się takiego przyjęcia. Jake powiedział ze sceny, że to najlepszy dotychczasowy koncert na trasie. Miał rację.
A pamiętasz Wasz ostatni koncert u nas, w 2008 roku razem z Misery Signals?
Jasne, że tak. Co prawda, byłem wtedy trochę chory i nie dałem z siebie wszystkiego, ale przyjęcie mieliśmy dość przyzwoite. Wydaje mi się jednak, że większość ludzi przyszła dla Emmure. Nie ukrywam, że wtedy zagrali lepiej od nas, mimo, że to kompletnie inna muzyka. W ogóle, chciałbym znowu zagrać trasę z Misery Signals. Niesamowici kolesie.
Widzę, że The Devil Wears Prada ma cały bastion technicznych. A wy?
Mamy małą, ale naprawdę zgraną ekipę. Częściowo polegamy na nas samych. Co prawda, jesteśmy na takim etapie, że możemy sobie na wiele ułatwień pozwolić, ale przykładowo, bębny staram się rozkładać sam.
Zauważyłem, że masz bardzo wysoko ustawiony ride..
Zgadza się. Kiedyś próbowałem innych konfiguracji, a nawet gry na dwa takie talerze, ale zrezygnowałem z tego. Jeden, w dodatku ustawiony idealnie na równi z wyprostowaną prawą ręką daje mi wystarczając dużo możliwości jego wykorzystania. Jak sam zresztą dzisiaj widziałeś, dość sporo akcentowałem na bellu, co nie często mi się zdarza. Od czasu do czasu staram się urozmaicać swoje partie.
Pod koniec koncertu pozwoliliście sobie z Dustinem na "małe" solo. Przyznam Ci się, że jak dla mnie, był to najlepszy moment koncertu. To niesamowite jak bardzo zgrani jesteście.
Wpadaliśmy na ten pomysł na krótko przed trasą. Jeszcze między kilkoma pierwszymi koncertami staraliśmy się dodać nowe elementy do tego show, i jak widzisz wychodzi to nam całkiem nieźle. Dustin szybko się uczy i myślę, że w przyszłości pozwolimy sobie na prawdziwy pojedynek.
Taki jak z Adamem Grayem?
(śmiech) Aż tak to nie, chociaż kto wie? Wszyscy pracujemy nad własnym warsztatem. Ja od czasu do czasu gram na gitarze klasycznej, ale bębny to podstawa.
Wielu zazdrości Ci Twojego warsztatu..
Zupełnie niepotrzebnie. Wiem nad czym muszę pracować, a z czego jestem umownie zadowolony. Jak na taki staż gry i oddanie instrumentowi jest dobrze, ale mogło by być zdecydowanie lepiej. Chciałbym grać mniej siłowo. Niestety, nie wiem czy to możliwe w takiej muzyce (śmiech).
Widziałem, że na backstage wszyscy perkusiści mają osobny zestaw do rozgrzewki. Jak dużo czasu poświęcasz na ten element?
Zazwyczaj około 40 minut przed samym koncertem. Ćwiczę głównie rudymenty, a czasem blasty jedynki. Najwięcej czasu poświęcam na rozgrzanie mięsni lewej ręki, bo jest "tą słabszą".
Jesz przed koncertami?
Staram się nie obciążać żołądka ciężkostrawnymi rzeczami. Lubię lekkie posiłki, sałatki, tego typu rzeczy. Po koncertach lubię sobie podjeść, ale nie mam tutaj na myśli fast foodów. Niestety, w większości przypadków, właśnie takie żarcie jest głównym źródłem pożywienia. To jednak, na całe szczęście, często zależne jest od promotorów imprez. Dzisiaj jestem zaskoczony jedzeniem.
A pijesz? (śmiech)
Nie jestem straight edge, ale alkoholu raczej nie tykam. Zdarza się w zależności od okazji. Jednakowoż, znam takich, zwłaszcza w deathcore?owych kapelach, którzy lubią wypić kilka piw przed koncertem, a potem to wypocić. Według mnie to głupota, ponieważ nie masz pełnej kontroli nad swoimi ruchami. Tracisz całą potrzebną artykulację oraz nie jesteś w pełni świadomy swoich błędów. Ale, mimo wszystko, staram się nie oceniać ludzi i jeśli komuś to pomaga, albo w ten sposób radzi sobie ze stresem - ok. Ja wolę poczytać książkę lub napić się dobrej pomarańczowej herbaty.
Całkiem niedawno w sklepach pojawił się wasz album z kolędami. To niezwykle fajne wydawnictwo. Zważywszy na to, jak dobre covery robicie? liczę na więcej!
Zobaczymy. Mamy jeszcze kilka pomysłów na taki materiał, ale nie chcę o tym mówić. Może będzie to coś pół-akustycznego? Zobaczysz.
Grzegorz "Chain" Pindor
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…