Stewart Copeland
Ależ to jest barwna postać! Czasami wydaje się, że powinien przywdziać biały fartuch i niczym zwariowany naukowiec komponować w laboratorium kolejne wybuchowe wywary, śmiejąc się przy tym szaleńczo. Świetny muzyk, który wywarł ogromny wpływ na świat perkusji, a zajęło mu to raptem kilka lat działalności The Police.
Legendarny, kultowy zespół, który wyznaczył nowe kierunki w muzyce rockowej. Miał wpływ na setki artystów i zespołów. Posłuchajmy choćby tak ważnego dla rodzimej muzyki pierwszego albumu Lady Pank. Co słyszymy w grze Jarosława Szlagowskiego? No właśnie.
The Police wydało pięć studyjnych albumów na przestrzeni pięciu lat i to wystarczyło, by osiągnąć tak wielki status. Oczywiście dalsza kariera solowa Stinga też zrobiła swoje.
Stewart Copeland jest bębniarzem, wykraczającym poza typowe perkusyjne schematy. Pełen energii, piekielnie inteligentny, po rozwiązaniu zespołu znalazł swoje miejsce w tworzeniu muzyki filmowej. Kilka lat temu mówił nam, że nagrywanie nowego materiału The Police nie ma sensu, ponieważ ludzie i tak będą chcieli stare hity i nowe piosenki mogłyby być jedynie pretekstem do zrobienia trasy koncertowej. Sęk w tym, że jakby panowie artyści stwierdzili, że robią serię koncertów, to sprzedaż biletów i tak biłaby rekordy...