Jerzy Piotrowski
Wielkie to szczęście, że Jurek Piotrowski wrócił kilka lat temu do aktywnego grania!
Nie dość, że mamy do czynienia z dużą dawką świetnej muzyki, to mamy jeszcze możliwość obcowania z wielką legendą o kolosalnym doświadczeniu, także związanym ze sprzętem, a z tym, jak niektórym wiadomo, nie było kiedyś tak wesoło.
Teraz wszystko ogranicza się do zasobności portfela. Nie stać cię na super wypasionego Rolls-Royce’a od DW czy Sonora? Kupujesz sobie tańszy instrument, który często brzmi bardzo przyzwoicie, bo w ostatnich latach poziom jakości bębnów z dolnej półki mocno skoczył do góry. Chcesz za gotówkę, a może na raty? Nie ma problemu.
W okresie kształtowania się muzyki rozrywkowej w Polsce pieniądze były wielką przeszkodą, ponieważ dysproporcja możliwości przeciętnego obywatela Polski Ludowej w stosunku do cen instrumentów zachodnich producentów była nieporównywalnie większa. Drugim równie potężnym problemem była dostępność. Zawodowy sprzęt był dostępny w świecie, a nas od świata dzieliła Żelazna Kurtyna. Bębny Szpaderskiego czy też te namiastki perkusji od Polmuza powodowały, że robiliśmy dobrą minę do złej gry, z talerzami było jeszcze gorzej.