Michał Litwiniec
„Gong zabiera cię w podróż. Grając na nim, kieruje cię w stronę, w jaką poszła twoja intencja lub w stronę czyszczenia otoczenia, w jakim się znajduje (…)”.
O tajemniczych i zarazem najstarszych instrumentach na świecie, a także o muzykoterapii – wciąż niedocenianej sztuce leczenia ludzi dźwiękami – opowiada Michał Litwiniec z Niburu Project.
Kiedy wpisuje się w Google hasło „Michał Litwiniec”, wyskakują informacje: „Muzyk, kompozytor, happener, aktor. Absolwent Wydziału Filozofii Uniwersytetu Wrocławskiego”. Zdaje się, że algorytm sporo pominął. Zapomniał o tym, że jesteś znakomitym muzykoterapeutą.
Bez przesady z tym znakomitym. Jest to jedna z form mojej działalności i mojej ekspresji twórczej. Na tę ścieżkę trafiłem 12 lat temu i było to wynikiem moich poprzednich poszukiwań. Ale dźwięk ma potężną moc. Może zabić i może leczyć. Gongi, misy i instrumenty archaiczne, których używam w swoich sesjach, mają siłę oczyszczającą i relaksującą.
Mnie się przedstawiłeś jako multiinstrumentalista, a w istocie chciałem porozmawiać z tobą o muzykoterapii, gongach i misach tybetańskich, którymi operujesz w Niburu Project. Gongi to przecież szalenie niebezpieczny instrument. Można nim nastroić, ale i... rozstroić emocjonalnie człowieka.