Perkusiści, którzy odeszli zanim zespół osiągnął sukces
Chyba każdy perkusista wie, jak ważne jest czucie czasu w grze. Okazuje się, że nierzadko równie ważne jest wyczucie czasu w kwestii dokonywania odpowiednich wyborów. Oto kilka przykładów rozjechania się z metronomem popularności.
Znacie takich perkusistów jak: Greg D'Angelo, Pete Best, John Rutsey, Kate Schellenbach, Scott Raynor, Lucas Fox, Jack Irons, Tony Kenning, Doug Sandom, Chad Channing, Carlo Little, John Kiffmeyer? W przypadku jednego czy dwóch nazwisk coś może świtać, ale reszta? No właśnie…
Oczywiście, nigdy nie wiadomo co by było, gdyby dany artysta został w zespole. Zapewne losy kapel potoczyłyby się inaczej i wcale nie jest powiedziane, że odniosłyby taki sukces. Podobnie z samymi perkusistami. Patrząc na mocno rock and rollowy styl niektórych kapel możliwe, że odejście od zespołu w tym momencie uratowało muzykowi życie. Kto wie? Tak czy inaczej, pierwsze uczucie wiąże się zazwyczaj ze współczuciem i politowaniem dla konkretnych pechowców, mimo że przeważnie w ich miejsce pojawiły się późniejsze legendy, które dziś podziwiamy. No, ale często podziwiamy je właśnie dlatego, że zasiadły w tym miejscu. Dostały szansę, którą wykorzystały.