Collage - Over and Out
Dobrze, że ten album powstał w 2022 roku. Tworzy on swoisty paradoks odbiorczy.
Napęd: Wojciech Szadkowski (Mystic, 2022)
Typ silnika: rock progresywny
Trasa: Recenzje najnowszej płyty Collage zapewne będą się w większości zaczynać od słów opisujących wpływ zespołu na polską scenę rocka progresywnego. I słusznie. Okres jaki musieliśmy czekać na kolejny album jest tak długi, że minęły już kolejne pokolenia fanów, a ci wszyscy, którzy doskonale pamiętaj aktywność zespołu, w pierwszej połowie lat 90, są już – delikatnie mówiąc – mocno dojrzali. Najlepszym dowodem na jakość tego, co stworzyła ekipa Wojtka Szadkowskiego w tamtym okresie niech będzie to, że muzyka broni się doskonale i w zasadzie wszyscy sympatycy traktują ją wciąż - nie tylko z dużym sentymentem, ale nieustającym uznaniem. Ci co nie znają za bardzo dokonań naszej rodzimej legendy, powinni stanowczo pogrzebać w archiwalnych nagraniach. Będą z pewnością mile zaskoczeni jak na tle światowym prezentował się ten zespół w tamtym okresie.
Przyszedł czas na nową muzykę. I tu pojawia się drobny znak zapytania, ponieważ w roku 2022 ciężko stworzyć coś naprawdę oryginalnego w rocku progresywnym. Można za to stworzyć album, który będzie oddawał ducha klasycznego prog-rocka spod znaku Marillion czy też Genesis lat 70. W sumie wszystkie klocki są już od dawna znane, kwestia tylko odpowiedniego ich poukładania w atrakcyjną formę. Ten cel zdaje się być tu osiągnięty. Album rozpoczyna się bardzo mocnym akcentem w postaci ponad 20 minutowej tytułowej suity, która jest wypełniona całą masą środków wyrazów, charakterystycznych dla gatunku. W kompozycji „Over And Out” nie przeoczono żadnego z aspektów. Narzędzia, brzmienie, aranżacja, rozwiązania melodyczne i harmoniczne, aż po sam głos - to nic innego jak esencja stylistyki. W utworze „What About The Pain” warto docenić świetne przekładańce nastrojów zakańczane zawsze bardzo przestrzennie z obowiązkową finałową codą. Płynnie łączy się z kolejnym utworem „One Empty Hand”, który można określić mianem interludium płyty. „A Moment A Feeling” jest nowym otwarciem albumu. Sprawia wrażenie jakby pierwotnie ta właśnie kompozycja miała rozpoczynać płytę. Warto o to zapytać autorów… Tym bardziej, że początek instrumentalny jest bardzo gęsty, przypominający miejscami piękne czasy Dream Theater, gdzie oprócz jakości wykonawczej liczyła się też nośność. Doskonale robi to Collage pod koniec tej piosenki. Wszystko utrzymane jest w jednym tempie, ale wielowarstwowość, energia i natężenie tworzą wspaniałą soczystość. „Man In The Middle” na zakończenie to kolejny z przykładów świadomości kompozytorów. Tego typu album powinien mieć nie tylko codę w dłuższych utworach, ale też codę całości. I tak właśnie jest w tym przypadku. Ta piosenka to „napisy końcowe” płyty. Collage wróciło i co najważniejsze - bez udawania i konieczności patrzenia na ich muzykę z perspektywy czasu, jak to bywa często w wielu powrotach.
Dla nas jest to tym bardziej atrakcyjne przesłuchanie z racji lidera zespołu, jakim jest perkusista Wojtek Szadkowski. Tu jednak uspokajamy, wielki zestaw bębnów za jakim siada muzyk nie jest wytworem rozbuchanego ego, tylko dobrze wykorzystywanym narzędziem w muzyce. Wojtek gra z całością i co najważniejsze – daje słuchaczowi posłuchać muzyki. Czasami perkusiści za bardzo „wczuwają się” w prog rocka i myślą, że polega to na nieustannych przejściach i łamańcach. Nie, a na pewno nie w takim odłamie gatunki. Tu chodzi o trzymanie całości i odpowiednie ubarwianie bardzo szerokich pejzaży. Momenty gry unisono są bardzo smacznie dobrane, a przejścia rozkładają frazę w odpowiednich miejscach.
Wrażenia z jazdy: Jest to niezwykle esencjonalny, klasyczny, melodyjny rock progresywny ze wszystkim charakterystycznymi dla siebie elementami. Dobrze, że ten album powstał w 2022 roku. Tworzy on swoisty paradoks odbiorczy. Z jednej strony fani gatunku powiedzą, że to już w sumie było, ale z drugiej strony wątpliwe jest by ktoś tę płytę wyłączył. Dlaczego? Bo oprócz jakości samej w sobie, tę muzykę rewelacyjnie się słucha. Znając przeciętny profil fana prog rocka, właśnie takie granie jest lubiane i takiego grania oczekują, szczególnie od tak uznanego zespołu. Po 25-letniej przerwie wydawniczej (płyt studyjnych) ciężko oczekiwać by Collage stworzyło innowacyjny materiał. Zespół prezentuje, ale też rozwija to z czego był znany i co robił bardzo dobrze. Mimo tego całego – lub może właśnie dzięki niemu – nawiązania do przeszłości i znajomości estetyki muzycznej, płyta ta może być fajnym początkiem dla wielu młodych, przyszłych fanów prog rocka. Wcale by mnie to nie zaskoczyło.
Odcinki specjalne: Wojciech Szadkowski w „A Moment A Feeling”, zarówno w części początkowej jak i końcówce daje dobry przykład jak zaangażowaną i gęstą grą można osadzić całość, bez sztucznego siłowania się na perkusyjną matematykę.