Talerze Paiste 2002 Black Big Beat
Grzebanie przy legendarnych formułach nie zawsze może wyjść na dobre. Tu mamy absolutną legendę, na bazie której powstał cały zestaw talerzy. Jak to wyszło w praktyce? Czy Paiste przesadziło? Czy może udało im się trafić w dychę?
Jak to wyszło w praktyce? Czy Paiste przesadziło? Czy może udało im się trafić w dychę?
Paiste 2002 to jedna z największych legend wśród talerzy, jeśli nie największa. Tak naprawdę jedynie blachy Zildjian można zestawić z Paiste w takim rankingu. Nie oznacza to, że inne firmy robią kiepskie instrumenty. Formuła 2002 bez większych zmian przetrwała ponad 45 lat i nie zapowiada się, by miało się coś zmienić, bo rzeczywiście w kategorii blach kontekstowych w bardzo szeroko pojętej muzyce rockowej są to talerze wzorcowe. Do tego dochodzi niesamowita powtarzalność, jakiej nie ma żadna fabryka z tzw. Wielkiej Czwórki (mowa tu o blachach profesjonalnych), co w naszym odczuciu jest wielkim plusem, a historie o poszukiwaniu wyjątkowego ride’u jakiejś tam marki mają tyle wspólnego z prawdziwym życiem, co teorie, że tylko blachy z B20 są w pełni zawodowe. 2002 od zawsze były robione z brązu B8, znanego jako brąz 2002, wszystko rozbija się o kwestie obróbki (również termicznej), by talerz był naprawdę świetnie brzmiącym instrumentem.
Patrząc na nową linię w serii 2002, co bardziej zorientowani w rynku talerzowym mogą się dopatrzeć odpowiedzi na Kerope Zildjiana. Mowa tu oczywiście o ludziach, którzy faktycznie mieli do czynienia z tymi talerzami i nie snują teorii na podstawie skompresowanych filmów na YouTube, czy chociażby naszych prezentacji w Perkusiście, które przecież mają za zadanie jedynie zachęcić (lub nie) do odwiedzenia sklepu i sprawdzenia sprzętu samemu. Paiste robi to bardzo subtelnie (w końcu firma-legenda) pod przykrywką serii 2002, do tego charakter tych blach jest zupełnie inny, dlatego podkreślamy, że jest to jedynie podobny zabieg marketingowy i absolutnie nie ma nic wspólnego z brzmieniem obu tych marek. Oprócz tego Paiste ma swój własny pomysł na tę serię, ale mimo to podobieństwo jest oczywiste. Kolejnym czynnikiem, jaki z pewnością motywował dział rozwoju firmy, to ogólna tendencja do gry dużymi rozmiarami w klimacie solo, co widać wyraźnie na przykładach blach i artystów Meinl. Dość hipotez, przejdźmy do praktyki.
TALERZE
Seria talerzy to tzw. single i dwa hi-haty. Single to talerze 18", 19", 20", 21", 22", 24", hi-haty to 15" i 16" - duże rozmiary. Chyba już nikt nie zaprzeczy, jaka jest teraz moda, jeżeli chodzi o rozmiar blach. Single to oczywiście nazwa umowna i można je traktować jako crashe lub crash-ride’y. Wykonane są w sposób tradycyjny i charakterystycznie dla talerzy Paiste - z wielką dokładnością. Na górze umieszczone jest odrobinę odchudzone logo 2002 i w odróżnieniu od tej serii napisy wykonane są czarnym tuszem. Dolne talerze hi-hat są tradycyjne, czyli płaskie, niepofalowane jak słynne modele Sound Edge.
W AKCJI
Talerze prezentują wręcz komputerową dokładność, jeżeli chodzi o spójność brzmieniową. One po prostu między sobą stroją! Jeżeli chodzi o ich charakter, to mamy tu cieplejszą i ciemniejszą wersję talerzy klasycznych 2002. Jeżeli jednak szukamy blach ciemnych i ciepłych to nie tędy droga, bo tu nie ma mowy o tym tureckim zadymionym, rozmytym klimacie. Dla znawców i sympatyków blach Paiste można opisać Big Beat jako coś pomiędzy 2002 a 602 Modern Essentials. A co to znaczy dla tych, co nie znają dobrze tych blach? Z jednej strony mamy precyzyjny, jasny i ciepły charakter 2002, a z drugiej kruchy, sypki i bardzo miękki charakter 602. Z połączenia tych cech powstają nasze pełne alikwotów Big Beat. I to w zasadzie powinno wyczerpać opis tych modeli.
Bardzo wygodnie się na nich gra, crashowane nie wiercą w głowie, ale nie rozmyją się, kiedy wejdą pozostałe instrumenty. Słyszalny jest wyraźny atak pałeczki i w opcji ride pojawia się szerokie sypkie tło. Główki tych blach oraz ich grubość "medium-thin", czyli średnio cienka, nie sprzyja do uzyskania selektywnego ride’u z wieloma możliwościami. Big Beat będą bardziej ride’ami do rozbujania, ewentualnie lekkiego "tykania". Hi-haty mają swój rozmiar, co słychać szczególnie w 16", mimo wszystko zachowują wszystkie charakterystyczne cechy, jakimi szczyci się seria 2002 i 602. Nie są może super precyzyjne, ale selektywna gra jest możliwa, chociaż najlepiej będzie, gdy pozwolimy, by pałeczka rozlała nam się na nim podczas gry. Duża frajda.
PODSUMOWANIE
Wyciągnięcie esencji z kilku serii Paiste dało blachy, które sprawdzają się nam do gry solo, jak i w kontekście. Paiste zazwyczaj oferowało talerze typowo do współpracy z innymi instrumentami, ale chyba rosnąca ilość perkusistów, grających solowe pokazy, dała znać o sobie. Nie wiercą w głowie, ale też nie rozmywają się. Są to blachy średnio głośne i sprawdzają się w olbrzymiej ilości gatunków muzyki, chyba tylko z wyjątkiem jakichś ekstremalnych form metalu... Są to talerze bardzo grywalne, po prostu przyjemnie się w nie rąbie. Sprawią dużo radości swoim posiadaczom, którzy muszą jednak dobierać je z rozwagą. Zbudowanie całego setu na tych blachach nie każdemu przypasuje, ale wykorzystanie pojedynczych blach w swoim układzie jest jak najbardziej na miejscu. Oczywiście, jak to przy Paiste, możemy liczyć na konkretną cenę i taki 24" może kosztować ok. 2 tys. złotych, ale z drugiej strony… to są świetnie wydane pieniądze. Przygotowaliśmy również krótką prezentację video tych blach. Zapraszamy do obejrzenia.
Dostarczył: Gewa Polska (pl.gewamusic.com)
{Podsumowanie Plusy:
świetne wykonanie, bogactwo
brzmienia, konsekwencja,
zbalansowanie
Pomiędzy:
wysoka cena i jedynie
bardzo duże modele
Minusy:
w tej kategorii
obiektywnie brak}
Test ukazał się w numerze kwiecień 2016