Stopa Czarcie Kopyto
Długo oczekiwana premiera na polskim rynku. Nie trzeba było wielkich reklam, ciągłego przypominania przez producenta o sprzęcie tak, jak to było w przypadku Demona. Wystarczy, że sprzęt jest produkcji polskiej. Prezentujemy pierwszą profesjonalną stopę perkusyjną rodzimej produkcji.
Czarcie Kopyto to tak naprawdę pierwsze uderzenie w konstrukcje metalowe czyli bezpośrednio w hardware. Do tej pory nasi rodzimi producenci specjalizowali się głównie w pałeczkach i innych drobnych konstrukcjach drewnianych. Tym razem mamy do czynienia z jakże istotnym sprzętem, jakim jest stopa perkusyjna. Konkurencja na rynku jaka jest każdy widzi.
Producenci przerzucają się nowymi propozycjami oferując coraz to nowe konstrukcje. Kampanie reklamowe oparte na twarzach (nogach) znanych bębniarzy z całego świata muzycznego. Tak naprawdę sama zasada działania każdej stopy perkusyjnej jest bardzo prosta i z pewnością nie jest czymś wyjątkowo skomplikowanym. Wszystko rozgrywa się w kwestii samego złożenia i dalszej eksploatacji. W naszym przypadku stopa nie miała lekko. Na wyraźną prośbę producenta dostała od nas bardzo mocno. Przejdźmy najpierw do konstrukcji tego urządzenia.
Budowa
Stopka wygląda bardzo okazale i budzi respekt samym wyglądem. Na pierwszy rzut oka widać, że jest to sprzęt nastawiony głównie z myślą o porządnym "patataj". Masywna, wręcz toporna konstrukcja sprawia wrażenie bardzo stabilnej. Tak rzeczywiście jest. Mocne platformy, potężne wsporniki dają poczucie dużego bezpieczeństwa. Od spodu stopka ma rzepy, co osobiście mnie zawsze wpienia (nie lubię rzepów i tyle), lecz dzięki temu stopka na wykładzinie trzyma się jeszcze pewniej. Oczywiście ma też wysuwane ostrogi.
Przegub łączący oba pedały nie ma żadnych luzów i po dokładnym dokręceniu trzyma się mocno. Pierścienie zamontowane są w miarę ściśle, w związku z czym cała kwestia ewentualnych luzów będzie rozgrywać się jedynie co do jakości użytego łożyska. Platforma pedału z charakterystycznym logo rodem z ciśniańskiej Siekierezady. Bardzo schludny instrument pozbawiony nasmarowanych części znajdujących się na zewnątrz.
Mocowanie
Ustawienia
- Pierwszy pierścień reguluje wysokość platformy stopki, skala jest tak szeroka, że nie ma możliwości, byśmy nie znaleźli swojej wysokości. Na każdej z nich stopka chodzi płynnie. I tu pojawia się mały problem. Pierścień ma śrubę od wewnętrznej strony, ponieważ umiejscowienie jej od zewnątrz ograniczałoby możliwość manewru i wyboru ustawienia. Śrubka od wewnątrz jest niestety strasznie niewygodna i kręcenie kluczykiem z szerszym uchwytem jest niewygodne. Rozwiązaniem tego problemu byłoby przeniesienie owej na front lub? dołączany do zestawu odpowiedni kluczyk (z tego, co wiemy producent zastanawia się nad finalizacją tej opcji).
- Drugi pierścień reguluje ustawienie samego bijaka niezależnie od wysokości platformy stopy. Tutaj także zakres jest wystarczający. Tym razem dostęp do śruby jest wygodniejszy.
- Na platformie jest jeszcze oczywiście regulacja naprężenia sprężyny, która znajduje się w głównym wsporniku.
- Sam młoteczek bijaka posiada także regulację w każdą możliwą stronę. Śruba znajduje się z tyłu i bezproblemowo możemy nią majstrować.
- Druga - lewa stopka ma jedynie regulację bijaka po prawej stronie, cała maszyneria jest analogiczna łącznie ze śrubą dokręcającą do centrali.
Dlaczego? Ponieważ twina możemy podzielić na pojedyncze stopki. Producent zastosował tutaj prawidłowy, sprawdzony zabieg w postaci możliwości umiejscowienia bijaka w tym samym miejscu, jakim znajduje się bijak stopy z prawej strony. Na prawej stopie bijaki umieszczone są symetrycznie względem wspornika. Gdy przeniesiemy pałkę bijaka na lewą stopę, prawa stopka zostaje z jednym bijakiem przesuniętym w prawo, ale równo nad nogą uderzającą, logiczne. Żeby oddać ten sam charakter producent umieścił bijak na lewej stopie również po prawej stronie od wspornika, przez co mamy dwie identyczne stopki.
Pamiętać trzeba, by całość solidnie skręcić, ponieważ drobne luzy przy dokręcaniu mogą spowodować dyskomfort w grze w postaci krzywo uderzających bijaków, niepotrzebnego tarcia.
Gra
Jest szybko, jest płynnie. Kto lubi zabawę w sprinty na centralce będzie zadowolony. Stopa reaguje bardzo dobrze, niemal sama wyrywa się do biegu. Jest bardzo sprężysta, ale nie dynda na prawo i lewo w nieskończoność. Szybko wraca do swojego ustawienia, przez co jest łatwa do kontrolowania. Platformy stopki są wygodne i bardzo łatwo znaleźć swoje naturalne ułożenie stopy. Nie ma problemu w grze heel up czy heel down. Jest do tego bardzo cicha i podczas gry nie ma żadnych klekotów lub skrzypienia.
Przyznam szczerze, że łatwiej gra się na niej szybkie partie podwójnej stopy, czuć wyraźną różnice w porównaniu do klasycznych przekładni. Ważną, a nieraz najważniejszą rzeczą w tego typu pedałach jest fakt, że mamy atak. Grając każdą techniką mamy do dyspozycji porządny cios. Bijaki nie stykają się lekko z membraną tylko napieprzają z furią. Oczywiście mówię tu o szybkich tempach, gdzie nie każdy potrafi kontrolować dynamikę uderzenia i często wychodzi nam lekkie mizianie centralki.
Jedyną niewiadomą jest trwałość stopy, ponieważ przez te kilka tygodni w testach nie da się jej zajeździć aż tak mocno. Po naszym użytkowaniu (jak wspomnieliśmy, dzięki wskazówkom producenta - dość nachalnym) nie widać większych zmian w jakości gry.
Podsumowanie
Czarcie Kopyto to sprzęt przeznaczony dla szybkonogich lub dla tych, którzy szybkonogimi chcą zostać, ponieważ stopa sama wyrywa się do szybkiej nawalanki. Gorzej będą mieli perkusiści, którzy grają lżej, ponieważ czuć w stopie właśnie ten pęd do przodu. Kopyto bardzo przypomina stopę Trick, zarówno w kwestii ustawień, jak i użytkowania. Konstrukcja Czarciego jest solidna, jest to stopa ciężka i masywna, nie ma w niej żadnych "nadmuchiwanych" elementów. Jedyne rzeczy, które mogą drażnić to te śrubki dokręcające poszczególne elementy i konieczność dokręcania wszystkiego na sto procent, gdyż inaczej stopa nie będzie nam dobrze działać.
Pamiętajmy, że mówimy o produkcie polskim, co w sumie dla grającego nie powinno mieć znaczenia, ponieważ naszej gry nikt nie będzie rozpatrywał pod tym względem. Dlatego niniejsza analiza jest w oparciu o sprzęt z tej samej kategorii cenowej i przeznaczenia. Nie ma taryfy ulgowej. Z drugiej strony nie można przejść koło tego faktu obojętnie, ponieważ Czarcie wypada bardzo dobrze. A gdyby rozpatrywać sprawę właśnie pod kątem kraju pochodzenia to można mówić wręcz o swoistym szoku, gdyż jakie nasze tradycje są, każdy wie.
Producent myśli cały czas nad rozwojem i usprawnieniami poszczególnych elementów mimo, że pod nogami mamy produkt z wysokiej półki (wiadomo, obecnie "kto stoi w miejscu, ten się cofa"). Ja osobiście liczę na to, że nie włączy się niektórym syndrom "Polaczka", czyli mówiąc delikatnie, destruktywnego działania na własnym podwórku. Początek jest wystrzałowy, bo Czarcie to śmigacz godny kapel typu Behemoth, Vader, Decapitated, a te, jak wiadomo, eksportowymi zespołami są, mimo, że w muzyce dość niszowej. Ale zawsze lepiej mieć jednego Małysza niż taką kadrę piłkarską, jak teraz.