Schlagwerk CP150 X-One Vintage Walnut
Schlagwerk umacnia w opinii, że bardzo dobrze brzmiący cajon nie musi kosztować połowy średniej krajowej płacy. Nawet wtedy, kiedy instrument został wytworzony po części z orzechowego drewna.
Po tygodniu “zabawy” z nowym modelem skrzyneczki perkusyjnej CP150 X-One Vintage Walnut nie mam dość. I żałuję, że nie miałem jej na kilku graniach, gdzie sprawdziłaby się lepiej niż te, których używałem.
Moja przygoda z karmnikami Schlagwerka rozpoczęła się od modelu CP130, który ponad rok temu opisywałem na łamach „Perkusjonisty”. Wtedy pisałem o instrumencie „na start” i również podałem przykład średniej krajowej. Wydawało mi się wówczas, że producent bardzo wysoko podniósł poprzeczkę w kwestii jakości wykonania instrumentu, jego designu i najważniejsze – brzmienia, w stosunku do ceny. Później pojawiły się informacje o modelu CP150 X-One, mówiące o tym, że poprzeczka poszła jeszcze trochę w górę. Nie muszę wam chyba wyjaśniać, z jakim entuzjazmem rozpakowywałem pudełko z wyższym, nowym modelem cajona niemieckiej firmy, który dotarł do mnie na testy.
SZORSTKI
Pierwsze wrażenie – jak to u facetów – piękny. Wypolerowana do błysku brzozowa skrzyneczka z elegancką orzechową tapą, ze standardowo nieoszlifowaną powierzchnią, na której się siedzi. Jak tłumaczy producent – żeby było stabilniej. To fakt. Szorstkość sprawia, że nie trzeba inwestować w dodatkowe podusie czy podkładki do siedzenia. Tyłek nie ślizga się po szorstkim siedzisku. Zawsze lubiłem najprostsze rozwiązania. Zwłaszcza, jeśli są skuteczne i zbliżają muzyka użytkującego ten instrument do pierwowzoru i jego korzeni.