Paiste 900 i Colorsound 900

Dodano: 05.09.2017
Rodzaj sprzętu: Blachy
Dostarczył: PAISTE

Firma Paiste przygotowała w tym roku nową serię blach, która oprócz normalnej linii talerzy w wykończeniu naturalnym oferowana jest też w 4 wersjach kolorystycznych. Jak to wygląda w praktyce?

Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.


Czy aby nie za bardzo skupiamy się na aspekcie wizualnym? Czy nakładanie koloru nie "zabije" brzmienia blach? Porównując w praktyce wersje klasyczne (nazwijmy je Natural) z kolorowymi postaramy się odpowiedzieć na te pytania.

Jest to tegoroczna nowość od Szwajcarów, która została zaprezentowana pierwszy raz na targach NAMM Show. Blachy wzbudzają bardzo duże zainteresowanie, ale jednocześnie pojawia się cała masa pytań odnośnie stosunku… jakości brzmienia do wyglądu.

ODROBINA HISTORII


Paiste ma bardzo bogate tradycje, jeżeli chodzi o talerze kolorowe, ale co najważniejsze ma odpowiednią technologię, która pozwala takim blachom porządnie zabrzmieć. Pierwsze wojaże z kolorowymi talerzami Paiste poczyniło w roku 1984 pod nazwą Colorsound 5 i do dyspozycji były blachy czarne, czerwone, niebieskie i zielone. Seria Colorsound 5 została zastąpiona w połowie lat 80 serią 2000 Colorsound i tańszą 400 Coloursound, która była wzbogacona o model turkusowy.

Na początku lat 90 do akcji wkroczył Terry Bozzio. Muzyk był w tym okresie endorserem Paiste i we współpracy z nim powstały czarne blachy Visions. Blaszki brzmiały bardziej sucho, z krótkim wybrzmieniem. Fani muzyka będą wiedzieć, o co chodzi, bo był to ważny etap, prowadzący go do współczesnego wizerunku. Co ciekawe dla Steve’a Jordana został wykonany różowy zestaw talerzy. Młodsi perkusiści będą pamiętać pewnie Paiste, wykonane dla Joey’a Jordisona na trasę 2008/2009, później pojawiły się w katalogu oficjalne talerze Slipknot Edition Black Alpha (sam Jordison używał jednak różnych serii np. 2002 i Rude, oczywiście pomalowanych).

Ostatnio w oczy rzucały się białe blaszki Mike’a Terrany. Powoli też dołączały do katalogu pojedyncze blachy. Wystarczy wymienić chociażby Blue Bell ride Signature, czyli talerz Stewarta Copelanda. Mamy też czarny Giga Bell ride od Aquilesa Priestera (w serii 2002) i dość świeży Dry Heavy ride "Monad" w serii Signature od Danny’ego Careya.

SERIA 900


Przyszedł czas na wykonanie całej serii, która ma także odświeżyć wizerunek samej firmy, bo mimo posiadania legendarnych artystów w katalogu, zwykło się mówić, że "połowa artystów Paiste skończyła sześćdziesiątkę, a druga połowa już nie żyje". Oczywiście jest to przesada, ale nie da się ukryć, że 900 w obu wersjach (chociaż tak naprawdę w 5 wersjach) skierowana jest do nowoczesnych perkusistów. Dotyczy to wizerunku i brzmienia. Sprawdźmy!

WYKONANIE BLACH


Mimo dużej różnicy w wyglądzie, blaszki są kute w bardzo podobny sposób, jak Alpha lub 2002. Jest to taka wypadkowa tych dwóch serii. Wielkość, gęstość, rozplanowanie kucia, a także jeden z najważniejszych procesów, jakim jest skrawanie (jego szerokość i nieregularność) są bardzo podobne. Dla większego odróżnienia odpuszczono sobie dokładne polerowanie, co w przypadku wersji Natural, wyszło wyśmienicie.

 

JAKOŚĆ KOLORU


Trzeba przyznać, że Paiste potrafi to robić jak nikt inny! Nie mamy tu ordynarnie nałożonej warstwy farby, która nam zdusi brzmienie blachy. Warstwa farby na Paiste jest cienka, a same boki są naturalne, co widać wyraźnie z racji grubości blach. To, że z czasem farba będzie schodzić, jest oczywiste, ale nie nastąpi to szybko. Wystarczy z głową zadbać o instrumenty i regularnie czyścić blaszki, a nie doprowadzić do stanu totalnego upodlenia i później przy szorowaniu środkami kuchennymi do przypalonych garnków dziwić się, że coś schodzi! Standardowa pielęgnacja wystarczy. Wiadomo, że farba nałożona jest na samą blachę, która nie ma powłoki ochronnej, więc jakby ktoś wpadł na "mądry" pomysł zdzierania blachy, to nie może się spodziewać eleganckiej ślicznej blaszki pod spodem.

 

STOP


Talerze wykonane są ze znanego wszystkim stopu brązu B8, zwanego stopem 2002. Powód? Ta właśnie legendarna seria talerzy udowodniła, że z takiego metalu można wykonać jedne z najczęściej nagrywanych blach w studiach nagrań całego świata w historii. Druga sprawa, jak ów stop jest obrobiony i czy nie zawiera jakichś drobnych, tajnych "dodatków". Przypomnijmy, że Paiste nie ma własnej kuźni i korzysta ze specjalnie dostarczanych "placków". Stop B8 jest zapowiedzią jasnego brzmienia, dobrego do współpracy z niżej strojonymi instrumentami.

 

HEAVY VS NORMALNY


Seria 900 to talerze o mocnym charakterze. Nie będą to blaszki dobre do grania akustycznego lub jazzowania w klubie. Wersja regularna, czyli crash, china, ride, hi-hat to mimo wszystko bardzo uniwersalne instrumenty, bo z wyjątkiem wymienionych powyżej dwóch sytuacji mogą odnaleźć się w całej masie stylistyk! Duży wpływ ma na to szeroka oferta rozmiarowa. Opcja talerzy heavy z ridem Mega na czele to już blachy do rocka, punku, metalu w każdej formie.

 

ROZMIARY


Wszystkie 900, czyli zarówno Natural, jak i Colorsound mają tę samą listę rozmiarów. Crashe od 16" do 20" w wersji zwykłej i heavy. 5 ride’ów: 20" i 22" zwykłe i heavy oraz dodatkowo piękny i budzący respekt 24" Mega. Hi-haty są bardzo ciekawe, bo 2 rozmiary 14" i 15" są w wersji heavy. Po jednym 14" w wersji normalnej i oczywiście Sound Edge (czyli z pofalowaną dolną blaszką - wynalazek Paiste, który skopiowały później wszystkie największe firmy). Splash o rozmiarach 10" lub 12". Wreszcie chinki. Paiste rzadko szło w mniejsze rozmiary, dopiero niedawno pojawiły się rozmiary 14" w serii Rude i PST7. W nowej serii 900 mamy 14", 16" i 18" china. Jest więc w czym wybierać.

 

KOLOR VS NATURAL


Paiste słynie z powtarzalności brzmienia. W serii 900 sprawa ma się tak samo. Jeżeli chodzi o różnice w brzmieniu między wykończeniem naturalnym a kolorowym, to nie ma tu jakiejś ogromnej przepaści. Natural są talerzami jasnymi i mięsistymi - wybrzmiewają bogactwem alikwotów, idąc mocno "górką". Nie wiercą w uszach i mają typowy dla dobrze obrobionego brązu B8 stanowczy atak. Wersja kolorowa wiele się nie różni, co może być dość zaskakujące, bo niemal pierwszym skojarzeniem jest to, że blachy będą brzmiały sucho i piaszczyście. Tak nie jest. Color Sound są nieco bardziej przytłumione, to nie ulega wątpliwości, ale więcej jest tu podobieństw niż różnic. Wybuchowe, mocne talerze, bardzo przewidywalne, przez co łatwe w kontroli.

 

COLOR SOUND BLACK


Czarna wersja wydawała się być oczywistą przy wyborze kolorów serii. Pamiętajmy jednak, że kierując się aspektem wizualnym, czarne blachy mogą nam ginąć na scenach z ciemnym tłem.

 

COLOR SOUND PURPLE


Fioletowe blachy zamiast zielonych, jak to było w oryginalnej serii Colorsound 5. Jest to raczej efekt blaszki Monad ride Danny’ego Careya. Kolor ten jest jednak najbardziej kapryśny ze wszystkich z serii i reaguje bardzo mocno w zależności, jakie światło pada.

 

COLOR SOUND BLUE


Ride sygnowany przez Stewarta Copelanda cieszy się dużą popularnością. Mówimy tu o serii Signature, ale to chyba dzięki tej blaszce zdecydowano się na niebieskie 900. Wykonane są z taką samą dokładnością jak talerz bębniarza The Police.

 

COLOR SOUND RED


W tej wersji bardzo efektownie wyglądają duże rozmiary, jak np. Mega ride lub crash 20". Całą serię czerwonych talerzy dostał Aquiles Priester, ale i w jego zestawie jest kilku przedstawicieli innych serii pokolorowanych na czerwono.

 

PAISTE 900


Nazwaliśmy je w niniejszej prezentacji wersją Natural. Baza wyjściowa do całej serii. Świetnie wykonana, jak na taki przedział cenowy, gdzie set 3 modeli (crash, hi-hat, ride) będzie kosztował w okolicach 2400 zł. Wydaje się to być wręcz zaskakujące.

 

PODSUMOWANIE


Talerze Paiste 900 zarówno w wersji naturalnej, jak i kolorowej, to przede wszystkim świetne instrumenty. Blaszki przeznaczone do sytuacji muzycznych, gdzie nie musimy się martwić o decybele, chociaż nie są to jacyś mordercy bębenków w uszach. O, nie! Melodyjne, łatwe w kontroli, pełne talerze o jasnym charakterze. Cena jest bardzo atrakcyjna, gdzie crash 18" w jakimkolwiek kolorze to wydatek rzędu 750 zł (dokładne polskie ceny będą wiadome już po zamknięciu tego wydania Perkusisty), czyli jak na Paiste nie jest to jakiś nokaut. Instrumenty będą również dostępne w setach, co oczywiście dodatkowo obniża cenę.

Wersje kolorowe są świetnie wykonane i przy odpowiedniej konfiguracji blach możemy stworzyć naprawdę powalający zestaw perkusyjny! A wiadomo, że bębny to instrument niezwykle wizualny. Polecamy i zachęcamy, bo naprawdę warto!

Dostarczył: Gewa (pl.gewamusic.com)

Left image
Right image
nowość
Platforma medialna Magazynu Perkusista
Dlaczego warto dołączyć do grona subskrybentów magazynu Perkusista online ?
Platforma medialna magazynu Perkusista to największy w Polsce zbiór wywiadów, testów, lekcji, recenzji, relacji i innych materiałów związanych z szeroko pojętą tematyką perkusyjną.