Nauka w szkole perkusyjnej
Dylemat wielu sympatyków gry na bębnach – czy iść po nauki do specjalisty? Czy może „wszystko sobie ogarnę poprzez lekcje w internecie i wydawnictwa edukacyjne”?
Odpowiedź jest prosta – tak, iść na lekcje. Dotyczy to zarówno zawodowych perkusistów, jak i oczywiście amatorów. Warunek jest tylko jeden, zawarty w pytaniu. Musi to być dobry nauczyciel, specjalista, a to wcale nie jest takie oczywiste, jakby się mogło wydawać. Przyczyna tego stanu jest również prosta. Mówiąc w skrócie, na rynku mamy sporą grupę nawet dość przyzwoitych perkusyjnych rzemieślników, którzy po obejrzeniu kilku filmów stwierdzają, że nauczanie jest bardzo proste, bo wystarczy powtarzać (!) to, co przewija się najczęściej na tych filmach. Praktyka bywa jednak bolesna.
SZKOŁA PERKUSYJNA
Na przestrzeni lat nauczanie gry na perkusji stało się oddzielną, niezależną dziedziną świata perkusji, gdzie niektórzy bębniarze odnajdują swoje powołanie. Takich ludzi właśnie szukamy i do takich szkół się kierujemy. Powstały w Polsce szkoły specjalizujące się w nauczaniu gry na bębnach, gdzie nauczyciele wciąż pogłębiają swoją wiedzę, rozwijają placówkę nie tylko poprzez rozbudowę lub remont pomieszczeń, ale także dodatkowe zajęcia z gośćmi. Organizują koncerty uczniów lub inne tego typu imprezy. Podchodzą przy tym do każdego ucznia indywidualnie.
PRYWATNE LEKCJE
Jeżeli nie chcemy z różnych powodów iść do szkoły perkusyjnej, możemy spokojnie udać się do kogoś, kto znany jest z dobrego nauczania i nie musi prowadzić oficjalnej działalności. Najlepiej sprawdzoną metodą jest znalezienie nauczyciela „z polecenia”. Głównie zawodowcy zapominają o tym, by próbować robić sobie czasami powtórzenie wiadomości z jakimś ekspertem, co akurat czynią często amerykańscy profesjonaliści, nawet ci, co mają ustabilizowaną sytuację zawodową (w stylu: teraz jest dobrze, ale jutro może coś się stać). Uwaga! Nie zawsze uznany perkusista, czy to sceniczny, czy studyjny, będzie dobrym nauczycielem. Zazwyczaj ci, którzy zdają sobie z tego sprawę są poważnymi ludźmi i nie bawią się w takie gierki.
ZAGROŻENIA
Niestety, na rynku roi się od szarlatanów. Najczęściej są to trzy typy: frustraci, wspomniani wcześniej „ci, którym się wydaje” oraz dorywkowi cwaniacy. Bywa, że wszystkie elementy w jednym. Na przestrzeni lat obserwujemy, że duże zagrożenie jest w placówkach typu Dom Kultury. Nauczyciele muzyki w takich miejscach często okazują się działającymi według szablonu, bez większej wyobraźni na indywidualność ucznia. Czy ktoś się obrazi czytając te słowa? Jeśli już to ci, którzy tacy są, ponieważ w MDK-ach jest też wielu wspaniałych belfrów z zaangażowaniem. Dalej grupa prywatnych pseudo nauczycieli z YouTube lub tych, z którymi nikt już nie chce grać, więc od biedy wzięli się za dawanie lekcji. Ponadto ci, co grają tu i tam, ale okazyjnie pykną jakąś godzinkę (w każdym razie ani minuty dłużej niż było ustalone) przy okazji. Trzeba uważać, szczególnie, jeżeli chodzi o dzieci i ogólnie początkujących. Skrzywienia złego nauczania ciężko później wyprostować, ponadto można się zrazić do instrumentu.
DLACZEGO?
Profitów brania lekcji u dobrego nauczyciela jest bez liku. Początkujący w znacznie szybszym tempie osiągają kolejne etapy rozwoju. Dodatkowo łatwiej uniknąć błędów i złych nawyków. Mogą ukierunkować się i rozwijać w stronę, jaka ich kręci. Poznają inne stylistyki i zaczynają dostrzegać niuanse w grze muzyków. Ci, co grają w szkołach, zbierają doświadczenie poprzez konkursy i koncerty. Zawodowcy „odkurzają” swój warsztat, powiększają swój alfabet muzyczny, weryfikują przyzwyczajenia. Często o tym opowiadał np. Dave Weckl, który będąc na absolutnym światowym topie dokonał wielu korekcji w swojej grze właśnie poprzez indywidualne lekcje. Czasami nawet 2-3 godziny lekcji pomogą otworzyć nam oczy i spojrzeć na zagadnienie pod zupełnie innym kątem. Szczególnie ważne jest to dla uczniów państwowych szkół, gdzie gra na zestawie traktowana jest po macoszemu.
Wiele osób żałuje, że nie miało kiedyś możliwości lub po prostu, że nie skorzystało z lekcji u lokalnych speców. Teraz jest to zdecydowanie łatwiejsze i wybór jest szerszy, a sprawdzenie rzetelności też nie powinno sprawić problemów.
Materiał przygotowany przez redakcję magazynu Perkusista.