28 usprawnień
Przypominamy nasz ekspresowy poradnik, jak wprowadzić usprawnienia w swoim brzmieniu, zarówno pod kątem samej gry, jak i sprzętowym.
Uaktualniliśmy i powiększyliśmy go o kilka punktów. Porady przydadzą się zarówno amatorom, jak też niektórym zawodowcom, którzy zapominają o pewnych sprawach. Zmiana brzmienia nie musi wiązać się z zakupami na wiele tysięcy złotych, ale może też dotyczyć zmiany naszych nawyków. Uderzmy się w pierś i przyznajmy – bywa, że po prostu nie zajmujemy się niektórymi rzeczami z czystego lenistwa, tymczasem odrobina wysiłku lub troszkę pomysłowości może nam ułatwić życie lub uchronić przed naprawdę kosztownymi konsekwencjami, a dodatkowo nasze brzmienie może nabrać większego charakteru i przykuć uwagę kogoś, z kim można nawiązać dłuższą współpracę.
1. ODŚWIEŻ SWÓJ HARDWARE
Dbaj o swój hardware. Przy kalkulowaniu wydatków na sprzęt często pojawia się hasło: „a, no i jeszcze statyw…” i w tym momencie budżet jest napięty jak naciąg na octobanie. Warto robić przegląd swojego żelastwa. Koszt takiego WD-40 nie jest powalający, obsługa banalna, a właściwości smarowidła potrafią zabezpieczyć hardware i przeczyścić pierwsze oznaki niszczenia. ŻADEN hardware nie jest nieśmiertelny! Konserwacja to jak wizyta profilaktyczna u dentysty, zamiast łatać dziury i wstawiać nowe zęby, wystarczy czasami je sprawdzić.
2. EKSPERYMENTUJ Z RÓŻNYMI NACIĄGAMI
No dobra, nie jest to może najtańsza opcja przy obecnych cenach membran, ale może się okazać dla nas kluczowa. Brzmienie naszego zestawu wychodzi przede wszystkim z naciągu (potwierdziliśmy to kiedyś w teście porównawczym na bębnach akrylowych), a kubatura i konstrukcja bębna nadaje pewnych elementów, budujących przestrzeń i barwę. Może okazać się nagle, że tom lepiej zabrzmi na przezroczystej błonie albo centralka ma lepszy atak na innym naciągu. Na rynku rządzą kolejno: Remo, Evans i za nimi Aquarian. Każda firma ma szeroki wachlarz różnorodnych naciągów o niesamowitym rozstrzale stylistycznym.
3. PAMIĘTAJ O KRAWĘDZIACH BĘBNÓW
Membranę nakładamy na krawędź bębnów. W tym miejscu styka się naciąg z naszym korpusem, ważne jest więc, by siedział on tak jak powinien, niezależnie od tego, jaki rodzaj krawędzi preferujemy. Dobrze by było znać podstawowe zasady, rządzące się w relacjach krawędź – naciąg i jeżeli chcemy robić jakieś zmiany to zróbmy to zawodowo. Gdy nie chcemy być aż tak drastyczni to pamiętajmy o konserwacji krawędzi. Możemy wykorzystać wosk pszczeli lub parafinowy przy zmianie membran, wyklaruje to powierzchnię krawędzi i może mieć wpływ na łatwiejsze strojenie.
4. DODAJ INSTRUMENTY PERKUSYJNE
Katalog instrumentów perkusyjnych Meinl lub Latin Percussion aż kipi od pomysłowych dodatków do zestawów. Czegóż to oni nie wymyślą? LP cały czas podsuwa jakiś ciekawy pomysł, który mimo swojej prostoty potrafi ubarwić nasze brzmienie (np. tamburyn LP powstał na bazie… długopisu!) Mamy pełno różnych clamp, ramion, statywów i uchwytów, a przy tym dużo miejsca wokół bębnów, bo często te dodatki nie są jakieś ogromne. Cowbell, tamburyn, jakiś trasher, możemy przecież wykorzystać też nogi. Ostatnio modne są połączenia kilku instrumentów w jednym.
5. EKSPERYMENTUJ Z ELEKTRONIKĄ
Tu wkraczamy w nieco droższe rejony, ale patrząc na to, co możemy otrzymać, warto tam się zapuścić. Do elektroniki trzeba podejść z głową i bardzo niezdrowe jest traktowanie tego tematu skrajnie (zresztą jak w większości przypadków). Elektronika nie musi być czymś, co ma nam zastąpić akustyczne brzmienie! Mamy teraz sporo środków pozwalających dodać pewne elementy do naszego akustycznego brzmienia. Założenie triggerów (kupione lub zrobione samemu) nie musi być od razu oznaką plastikowego brzmienia! Weźmy taki Roland TM-2 albo SPD-SX. A tak naprawdę to dopiero początek symbiozy akustycznych bębnów z elektroniką.
6. ZADBAJ O USZY
Odpowiednia ochrona naszego słuchu jest niezbędna przy takich właściwościach zestawu perkusyjnego. Wielu perkusistów zmaga się z problemami z tym związanymi, Billy Cobham słyszy słabo, Jojo Mayer ma tinnitus. Ochrona to jedna sprawa, drugą rzeczą, jaką dostajemy, to odpowiednie „przefiltrowanie” częstotliwości, dzięki czemu dostajemy przyjemniejszą dawką dźwięku, a to przekłada się na naszą grę. Możemy pokusić się o duże słuchawki (Beyer DT100s lub Vic Firth Stereo Isolation Headphones) lub też o specjalne odlewy douszne, ale te kosztują znacznie więcej. Ostatecznie zawsze możemy poratować się najtańszymi stoperami i nimi próbować wyregulować sobie poziom natężenia.
7. NAUCZ SIĘ STROIĆ SWOJE BĘBNY
Ha, „oczywista oczywistość”? Niby tak, każdy to wie, ale spora grupa bębniarzy musi nagle szybko wyjść gdzieś zadzwonić, gdy przychodzi do strojenia. Dobrze jest usiąść z bębnem i poćwiczyć strojenie. Zawsze wychodzimy z założenia, że nie ma jednej szkoły strojenia, a bęben powinien po prostu brzmieć! Pamiętajmy o tym, bo przecież naszym celem jest dobre brzmienie, a nie sam fakt strojenia w sposób, jaki to robi jakiś tam realizator (oni mają często fazę, że „moje jest najmojsze”). Szukając porady, którą można zawrzeć tu w jednym akapicie, mówimy jasno – eksperymentujcie i sprawdzajcie, poświęćcie czas i sprawdzajcie zależności między naciągami góra-dół.
8. DOBIERZ SOBIE MIKROFONY
Kolejna opcja, która wiąże się z nieco większym wydatkiem, ale jak się okazuje, nie są to jakieś przerażające koszty. Nie trzeba mówić chyba o plusach, jakie daje rejestracja własnej gry, gdzie oprócz możliwości dokładniejszego wyłapywania błędów, powiększa się nasza świadomość brzmienia, która może przynieść efekty podczas prac studyjnych nad płytą. Nie panikujmy, jeżeli nie stać nas zupełnie na set mikrofonów do bębnów, możemy działać np. w technice nagłaśniania Glyna Johnsa, która jest bardzo skuteczna i wystarczająca do nagrań na własne potrzeby. No, a z czasem dokupimy sobie kolejne sitka.
9. WEŹ LEKCJE
W dobie Internetu wielu, szczególnie młodszym perkusistom, wydaje się, że wiedzą wszystko. Obejrzą film na YouTube, przeczytają czyjeś wynurzenia na jakimś forum i już stają się samozwańczymi oazami mądrości, które doskonale same sobie poradzą. Sęk w tym, że spora grupa zawodowych perkusistów od czasu do czasu przejdzie się na lekcje do nauczyciela. Dlaczego? Chodzi tu o przypomnienie pewnych zagadnień, powrót do korzeni, ale też pokazanie nowych rzeczy, jednak w dużej mierze chodzi tu głównie o kontrolę czy daną technikę, ruch, układ, wykonuję poprawnie, czy nie utrwalam złych nawyków itp. Nie trzeba chodzić codziennie czy też raz w tygodniu, ale przejść się trzeba, bo warto.
10. SZUKAJ OKAZJI NA ZAKUPY
Ze starszymi (ale jeszcze nie vintage) bębnami jest tak, że czasami wystarczy niezbyt kosztowna restauracja, by ponownie zabrzmiały dobrze. Czasami można znaleźć ciekawe okazje w sieci, ale trzeba uważać na oszustów (mówiliśmy o tym w artykule o sprzęcie vintage w Perkusiście 12/15). Ciut trudniej jest z blachami (uwaga na keyhole i pęknięcia wzdłuż), bo nie wiemy, czy nasze pierwsze uderzenie w świeżo kupioną, używaną blachę nie będzie ostatnim, bo blacha pęknie. Nie każdy czynel musi mieć ślady bicia. Niektóre sklepy mają specjalne oferty na używany sprzęt, a renoma tych miejsc jest gwarantem, że nie wciśnie nam nikt jakiegoś chłamu, dlatego polecamy odwiedzić np. Avant Drum Shop w Poznaniu (nowa, większa siedziba).
11. ZMIEŃ TON
Nie bój się eksperymentować z tłumieniem. Umiejętność strojenia pozwoli uniknąć np. często spotykanego „ogona” we floorze 14”, ale czasami natura bębna i braki w kabzie na nowe skóry powodują, że nawet jakbyśmy sobie głowę ukręcili to nie damy rady pozbyć się nielubianych przydźwięków. Mamy na szczęście np. świetne Tone Gel od Wincenta, Rem-O-Ringi lub RTOM Moongel. A jak jesteśmy kompletnie spłukani, zawsze możemy uprawiać survival taśmą, chusteczkami, plastrami i innymi domowymi rzeczami. Zresztą jeszcze kilka lat temu były to metody tuningowe na porządku dziennym i nocnym.
12. URATUJ TALERZ
Pęknięty talerz nie musi powodować natychmiastowej depresji. Zanim uda nam się zdobyć fundusz np. na pierwszą ratę za nowe talerze, możemy jeszcze pograć spokojnie na starej blaszce. W Anglii jest nawet specjalna ekipa, która zajmuje się odzyskiwaniem wartościowych blach z pękniętych talerzy, a w związku z tym, że Polak ma zawsze głowę pełną pomysłów i kreatywnych rozwiązań, to możemy sobie sami poradzić, używając różnego rodzaju diaksów i innych szlifierek. Pękniętą blachę można ściąć i spiłować. Przy odpowiednim wypolerowaniu wycięć możemy mieć ciekawą blachę, a jak to nie będzie możliwe, to należy pomyśleć może o jakimś stacku.
13. KUP SOBIE NOWY STOŁEK
Często jest to temat traktowany po macoszemu. Bębny, blachy, werbel, pedały, hardware, naciągi, pałki i gdzieś na końcu zastanawiamy się na temat stołka. Tymczasem nasza stabilność jest niesamowicie ważna dla zdrowia, komfortu, no i rzecz jasna samej gry. Niestety, dobre stołki nie są najtańsze, ale warto zainwestować raz a dobrze. Świetny poradnik znajdziecie na blog.drumcenter. pl, gdzie mamy opisane odpowiednie siedziska, przedstawiając przy tym kilka opcji do wyboru – warto. Wygodniej siedzimy za bębnami – dłużej siedzimy za bębnami. Wiedzą to najlepiej ci, co zasuwają na dwie stopy i spędzają mnóstwo czasu na kości ogonowej.
14. DAJ ODDYCHAĆ BĘBNOM
Nie wszystkie centralki mają bezinwazyjny system mocowania tomów. Spróbujmy postawić tom na statywie od werbla zamiast wieszać go na holderze, zróbmy to jednak tak, by zaczepić obręczami tomu o koszyk (który ma zazwyczaj gumowe zakończenia) aniżeli położyć go tam luzem. To samo możemy zrobić z naszymi floorami. Nóżki nie zawsze zakończone są miękką amortyzującą gumą. Można próbować wykorzystać Booty Shaker albo zrobić sobie ich domowe odpowiedniki. Polecamy też nie zapychać centrali Bóg wie czym i nie wciskać całej kolekcji domowej pościeli. Simon Phillips używa ładnie przyklejonych ręczników, Dani Löble wkłada skórzaną poduszkę, by uzyskać efekt triggera, uruchom wyobraźnię, ale daj bębnowi szansę!
15. PODRASUJ SWOJĄ STOPKĘ
Możemy dość mocno wpłynąć na pracę stopki. Skoro mamy to, co mamy, to cóż możemy zrobić? Przede wszystkim bijak, tutaj jest pełno możliwości doboru odpowiedniego młotka (filc, plastik, drewno itd.), jego kształtu i wagi (są bijaki z wymiennymi ciężarkami) lub nawet bijaka wielostronnego (np. z jednej strony filc, a z drugiej plastik). Mamy też domowe metody, takie, jak owinięcie bijaka jakimś materiałem celem uzyskania bardziej miękkiego brzmienia, możemy też zmienić jego wagę, o kontroli wysokości już nie wspominając. Celem szybszej gry możemy się posiłkować ekonomicznymi wkładkami Vruk lub ustawianiem łańcucha za pomocą Quick Torque Cam.
16. EKSPERYMENTUJ ZE SPRĘŻYNAMI W WERBLU
Serce naszego zestawu – ta nazwa mówi sama za siebie. Sprężyny możemy mieć naprężone mniej lub bardziej, mogą być szersze lub węższe, cieńsze lub grubsze, mogą też być z różnych rodzajów metalu, mogą mieć nawet różny układ na naciągu. Warto spróbować jak różne rodzaje sprężyn będą działać na werbel, koszt nie jest wielki, chociaż dobre Puresound potrafią kosztować. Samą regulacją ich naciągu możemy sporo zdziałać, polecamy nie napinać ich skrajnie mocno. Jak zbliżyć się do brzmienia Steve’a Gadda? Trzeba nisko nastroić główny naciąg, poluzować maszynkę sprężyn i poluzować cztery śruby, które są najbliżej sprężyn na dolnym naciągu.
17. PRÓBUJ RÓŻNYCH PAŁEK
Tomek Łosowski zawsze powtarzał, że zawsze trzeba mieć chociaż jedną zawodową parę pałek do ćwiczeń. Na rynku jest dostępna cała armia różnego rodzaju pałek z kompletnie różnym wyważeniem, rodzajem ciała i główek. Nie sugerujmy się sygnaturami, skierujmy się do sklepu, weźmy jakąś parę z półki i postukajmy na padziku, który zapewne stoi obok właśnie w tym celu. Grubość, długość, waga, rodzaj drewna, rodzaj i typ główki, jest tego tyle, że każdy znajdzie coś dla siebie. Po co kurczowo upierać się przy jednym modelu, jak nagle może się okazać, że szybkie przebiegi lepiej gra się innymi pałkami albo że tłusty groove bardziej nam wyjdzie 2B niż 7A itd. To chyba najłatwiejsza z porad.
18. A MOŻE NOWY PEDAŁ PERKUSYJNY
Mówiliśmy już o rasowaniu sobie stopki, ale może uda nam się odłożyć nieco więcej pieniędzy, by móc sobie kupić nową? Na rynku jest olbrzymi wybór różnego rodzaju modeli. Nie mówimy tu o potęgach, jak najwyższa Speed Cobra czy DW MFG MDD, bo szczególnie w przypadku tej drugiej w wersji twin mamy równowartość dobrych bębnów! Musimy znowu udać się do sklepu, by sprawdzić kolejne modele, tym bardziej, kiedy mamy ograniczony budżet. Lepiej dobrać stopkę ukierunkowaną według naszych preferencji niż szukać uniwersalnego urządzenia z wieloma opcjami. Wyjdzie taniej, trwalej i wygodniej. W rozmowie ze sprzedawcą operujcie kwotami, a nie markami, na pewno znajdziecie coś dobrego.
19. PODRASUJ TALERZ
Mimo swojej pozorności talerz jest instrumentem, z którym można dużo podziałać. Nie jesteśmy skazani na to, co kupimy w sklepie. Żeby zmienić nieco charakter naszego brzmienia można spróbować wywiercić kilka dziurek tu i tam. Dodamy do tego nity i mamy już zupełnie co innego. A to przecież tylko koszt przysługi kogoś z odpowiednimi narzędziami do metalu. Zakładamy, co chcemy: śrubki, nity czy też tzw. „papiaki”. Taki talerz przyda się albo jako pojedynczy instrument albo połączony w stack. Jeżeli nie chcemy zmieniać sprzętu na stałe, udajmy się do marketu i kupmy za 8 zł metalowy sznurek, który zawiesimy na ride. Efekt zaskoczy niejednego, szczególnie w lżejszych klimatach.
20. ZAMIEŃMY OBRĘCZE
Nie zapominajmy o obręczach w bębnach. One też mają wpływ na nasze brzmienie. Jest to wydatek, ale jeżeli nie jesteśmy zmuszeni do wykonania wszystkich wymienionych tu czynności, to możemy zainwestować parę groszy w ten element zestawu. Rozstrzał cenowy jest spory, od kilkudziesięciu do kilkuset złotych, ale przynajmniej w przypadku werbla można pokusić się o taki wydatek. Najbardziej popularne są obręcze potrójne zakrzywione lub odlewane die-cast, do tego różny budulec: stal, aluminium, mosiądz, drewno. Przy odpowiedniej konfiguracji naciągów i obręczy efekt może przyjemnie zaskoczyć, pamiętajmy też o ich czyszczeniu i sprawdzaniu (szczególnie starszych), czy są gładkie od wewnątrz.
21. ZMIEŃ ROZSTAWIENIE
Najtańsza forma wprowadzania zmian w swoim brzmieniu, bo jak wiadomo na to składa się nie tylko to, w co uderzamy, ale jak uderzamy. Dave Weckl swego czasu skierował się w stronę bardziej ergonomicznego ustawienia, optymalnego dla jego ruchu za bębnami. Terry Bozzio obniżył linię talerzy, bo jak sam twierdzi, wiek już nie ten. Ciekawie o tym zagadnieniu mówi Billy Ward na swoim DVD Big Time. Kilka lat temu Daray, będąc jeszcze w stajni Pearl zamówił inną konfigurację bębnów, by zmusić się do innej pracy i myślenia za bębnami. Przestaw jakiś talerz, a okaże się, że nie musisz w niego tak często uderzać, zamień kolejność albo kąt nachylenia tomów, zmień wysokość blach, kombinuj.
22. CZYŚĆ BLACHY
Albo nie czyść! Można i tak, i tak. A tak naprawdę chodzi tu o to, by dbać o talerze i mieć świadomość, jak ich stan wpływa na brzmienie. Jest to kolejny przykład, jaki kreatywny wpływ możemy mieć na ten zwykły metalowy naleśnik. Jedni wolą czyścić blachy z racji efektu wizualnego lub z racji klarowności brzmienia. Inni wolą, gdy blacha jest surowa i złapie troszkę tej warstwy, która ją przyciemni i przytłumi. Do czyszczenia można użyć płynów firmowych, ale tu nie ma jakiegoś super środka, poza tym one kosztują. Z metod domowych do wykorzystania mamy ketchup lub własną ślinę, która dobrze usuwa zabrudzenia. Pasta do czyszczenia garnków może usunąć nam nie tylko warstwę ochronną talerza, ale też i napisy.
23. ŁATAJ I KLEJ
Żywotność naszych bębnów zależy od nas samych. Poszczególne elementy w naszym zestawie możemy zabezpieczyć przed zniszczeniem i przy okazji sprawdzić inne brzmienie. Szczególnie dotyczy to naciągu w naszej centrali. Oprócz podkładek pod montaż stopki nie stoi nic na przeszkodzie, by sprawdzić, jak zadziała łatka wzmacniająca (pojedyncza lub podwójna), wzmocni nam naciąg i tłuczenie plastikowym bijakiem nie będzie aż tak destrukcyjne, a my poczujemy się swobodniej. Nie zaszkodzi podkleić też inne miejsca nienaturalnego styku w zestawie. Ostatecznie łatwiej nam później będzie sprzedać zadbany instrument.
24. ZADBAJ O UCHWYT
Tutaj duże znaczenie ma rodzaj pałek np. Zildjian i Vater produkują pałki z gumowym uchwytem. Firmy też oferują pałki nielakierowane, co niektórzy w ciemno uznają za najlepszą metodę. Nie do końca jest to prawda, bo są bębniarze, którzy np. w pałkach Regal Tip mają tak, że jak spoci im się ręka, to lakier powoduje, że pałka bardziej się klei. Są też opcje oklejania zwykłym plastrem uchwytów lub też zakładania rękawiczek, co nie każdy lubi z racji mniejszego czucia. Można też smarować dłonie kleistą substancją (np. woskiem do piłki ręcznej) lub użyć talku. Pamiętajmy – to wszystko zależy od naszej potliwości i wymaga uprzedniego sprawdzenia. Prostym i najtańszym sposobem jest zrobienie sobie nacięć na uchwycie.
25. GRAJ Z INNYMI
To, co mówiliśmy na wstępie. Żadne triki i magiczne sposoby nie uczynią nas lepszymi instrumentalistami, jeśli nie będziemy sumiennie i wytrwale ćwiczyć. Żadne ćwiczenia i spędzone godziny za bębnami nam się nie przydadzą, jeżeli będziemy wciąż siedzieć sami w piwnicy lub garażu. Tylko kontakt z innymi muzykami pozwoli nam rozwinąć muzyczny alfabet, pozwoli też na odnalezienie się w praktyce w stylistyce, jaka nam najbardziej pasuje. Tylko poprzez występy z innymi muzykami pokonamy strach przed sceną. Nikt nie łyknie twojego hasła „w domu mi wychodziło”. Jest zbyt duża konkurencja, by czekać na zbawienie. Pamiętaj też o ważnej rzeczy, nie bądź dupkiem, jesteś perkusistą, masz określone miejsce w muzyce i w zespole. Jak chcesz być frontmanem – spróbuj śpiewać.
26. ZABEZPIECZ INSTRUMENT
Bębny to nie gitara, którą można wziąć ze sobą do kabiny samolotu. Nasz mebel dostaje ostro w kość, jak przychodzi nam zagrać kilka koncertów z rzędu, a jak dochodzi do tego kapryśna temperatura to zabezpieczenie instrumentu staje się kluczowe. O ile bębny można jeszcze wozić w miękkich pokrowcach (często decyduje tu kwestia pomieszczenia sprzętu w aucie) to w kwestii talerzy warto zainwestować mimo wszystko w sztywny futerał, który uratuje nam blacharkę przed minimalnymi stłuczeniami rogów, co jest najszybszą drogą do pęknięcia talerza. Nie musi to być od razu dość kosztowny Hardcase, chociaż walory tych sztywnych futerałów są bezsprzeczne.
27. NAGRYWAJ SWOJĄ GRĘ
Rejestracja swojej gry to jeden z lepszych, przyjemniejszych i obecnie łatwiejszych sposobów na polepszenie swoich umiejętności. Oczywiście wszystko pod warunkiem, że będziesz analizować swoje nagrania. Dotyczy to nie tylko samej jakości gry, ale też pozycji za instrumentem oraz tym samym aspektu wizualnego, który jest w przypadku perkusji elementem istotnym. Kiedyś jedną z metod było granie do lustra (o czym przekonał się najlepiej Tomek Goehs), teraz przy takich rozwiązaniach technicznych nagranie chociażby kilku kluczowych minut, podsumowujących próbę, może być doskonałym materiałem poglądowym.
28. MYŚL SAMODZIELNIE!
Żyjemy w czasach, gdzie wiele osób oddaje się bezgranicznie informacjom znalezionym w Internecie. O ile takie fora perkusyjne jak Polish Drummers dają nam sporo potrzebnych podpowiedzi i porad, to nic nie zastąpi nam zdrowego rozsądku i myślenia. Nie bójmy się zadawać pytań, nie wszyscy muszą wszystko wiedzieć, ale też nie próbujmy od razu wprowadzać jakieś rozwiązania na siłę w chwili, gdy czujemy, że coś już na wejściu nam nie będzie pasowało np. dobór talerzy (chcemy ciemne, a wciskają nam jasne), pałek (wolimy inny model) lub ustawienie zestawu (w stylu: „Bo tak się teraz gra”). Internet jest teraz zaśmiecony pseudo poradami i zwykłymi bzdurami. Od samego siedzenia w necie jeszcze nikt dobrze nie zagrał, trzeba to przekuć w grę za zestawem.
Materiał przygotowali: zespół magazynów Perkusista i Rhythm