Cavalera Conspiracy - Psychosis
Czwarty album studyjny braci Cavalera
NAPĘD: Igor „Iggor” Cavalera
TYP SILNIKA: thrash-death metal
TRASA: Czwarty album studyjny braci Cavalera. Panowie od razu i bez zbędnych ceregieli walą mocno do przodu. Płyta jest kolejną wersją tego, co już w muzyce metalowej słyszeliśmy. Nie ma tu jakichś nowości i nikt koła na nowo nie odkrywa. Jest to proste granie zarówno w kwestii aranżacji, jak i brzmienia. Przekaz nastawiony jest na energię i moc. W odróżnieniu od wcześniejszej płyty zespołu jest tu mniej tego industrialnego klimatu.
Jest kilka ciekawostek urozmaicających płytę jak utwór tytułowy czy też Hellfire. W Impalement Execution słychać dużą fascynację Igora grą Dave’a Lombardo. Słuchając Terror Tactics mamy przed oczami Acid Drinkers z okresu Infernal Connection lub najnowszej Peep Show i szalejącego Ślimaka. Sam początek utworu to typowe przejście w wykonaniu Iggora, agresywne, ale przy tym skoczne. Całość wchodzi łatwo i fani takiego grania powinni czerpać przyjemność. Mimo dużej intensywności płytę można spokojnie przesłuchać od początku do końca, a mimo banalnej konwencji nie odczuwa się znużenia. Może także dlatego, że całość trwa nieco ponad 40 minut i jest to dystans absolutnie wystarczający.
Iggor nie wysila się, jeżeli chodzi o skomplikowanie swoich partii, za to z pewnością wysila się fizycznie, bo pot leci od początku do końca. Kilka taktów odpoczynku i po chwili ciąg dalszy jazdy. Niektórzy mogą narzekać, że perkusista nie oferuje tu zbyt wiele, ale taką zasadę przyjął muzyk od samego początku gry z bratem w niniejszym projekcie. Nie jest to zatem płyta perkusyjna tak, jak to bywało w przypadku niektórych albumów Sepultury z jego udziałem. Tym samym wszelkie porównania do legendarnego zespołu, którego przecież bracia Cavalera byli założycielami, są tu bez sensu. To zupełnie inny świat metalowego grania.
WRAŻENIA Z JAZDY: Prosta mocna płyta balansująca gdzieś na granicy thrash – death metalu. Bez fajerwerków perkusyjnych, za to z dużą dawką pogoni i agresywnego łupania. Statusu legendarnej na pewno nie uzyska, ale bracia Cavalera wstydzić się nie mają czego.
ODCINKI SPECJALNE: Judas Pariah jest najlepszym reprezentantem agresywnego grania na płycie. Hellfire jest ciekawe w kwestii brzmieniowej.