Mikrofony Sennheiser
Techniki mikrofonowe używane podczas rejestracji bębnów zmieniały się wraz z rozwojem technologicznym.
Monofoniczne sesje nagraniowe z początku lat dwudziestych ubiegłego wieku ewoluowały wchodząc w erę stereo, pojawienie się wielośladów umożliwiło niezależną rejestrację pojedynczych instrumentów, czego niechybnym następstwem było bliskie omikrofonowanie elementów zestawu perkusyjnego. Przyjrzyjmy się temu zagadnieniu, wykorzystując produkty niemieckiej firmy Sennheiser Electronics Corporation, służące właśnie do bliskich ujęć.
W obecnych czasach trudno znaleźć na rynku pro audio cokolwiek, co nie byłoby produkowane u naszych skośnookich przyjaciół. Jednak nie jest tak w przypadku Sennheiser’a. Jest to firma naszych zachodnich sąsiadów, a produkowane przez nią mikrofony i akcesoria opatrzone są dumnie brzmiącym napisem "Made in Germany". Oczywiście ma to odzwierciedlenie w jakości, która mimo przystępnych cen, prezentuje wysoki poziom, zarówno pod względem wykonania oraz brzmienia.
Dostarczone do testów starannie zapakowane kartonowe pudełka zawierają mikrofony wraz ze stosownym etui, broszurą informacyjną, specyfikacją techniczną oraz wymaganym uchwytem mocującym, wyposażonym w redukcję gwintu. To na dobry początek… A co właściwie testujemy?
Głównie serię Evolution 900, kultowy już MD 421 w późniejszej, drugiej odsłonie oraz równie znany i doceniany e602 II.
Soniczna paleta bębnów zaczyna się od naprawdę niskich częstotliwości, zatem zacznijmy od e902, mikrofonu przeznaczonego m.in. do ujęć bębna taktowego. Jego konstrukcja zawarta jest w ciężkiej, metalowej obudowie zintegrowanym uchwytem, a odporna na wysokie ciśnienie akustyczne membrana ukryta jest pod antywstrząsową kapsułą. Tak, jak wygląda, tak też brzmi, solidnie zdefiniowany dół, bez zniekształceń, potocznie nazywany jako "punch", podparty odpowiednią dawką ataku, co akurat jest zasługą szybkiej reakcji na transienty oraz charakterystyką częstotliwościową, faworyzującą pasmo 5-10kHz. Umiejscowiony wewnątrz centralki czy też przy otworze rezonansowym nie wykazuje tendencji do zbierania przesłuchów innych instrumentów w stopniu zagrażającym sygnałowi właściwemu, zatem duża rozpiętość dynamiczna to kolejna jego zaleta. W skrócie można go scharakteryzować jako twardy, klarowny, o estetyce częściej spotykanej w mocnych gatunkach muzycznych.
Całkowicie odmienną budowę i charakterystykę posiada inny model z serii 900, a mianowicie e90a, który jako jedyny spośród testowanych jest mikrofonem powierzchniowym, wymagającym zasilania phantom (48V). Jak na niewielkie rozmiary waży swoje, gdyż umiejscowiony wewnątrz bębna jest "skazany" jedynie na swoją masę i gumę antypoślizgową, co ma zapobiec przesuwaniu się podczas drgań bębna. Pół-kardioidalna charakterystyka kierunkowa wykazuje tendencje do reprodukcji ataku, generowanego przez przednią membranę, odrzucając jednocześnie rezonans tylnej. W efekcie otrzymujemy otwarte, jasne, miękkie brzmienie, bardziej "klaszczące", co przy luźno naciągniętych membranach może być nieco "kapciowate". Aż prosi się o użycie e902 jako uzupełnienia. Taki tandem pozwala uzyskać naprawdę pełne brzmienie, a ustawienie zgodności fazowej oraz regulacja proporcji między pole do popisu w kwestii estetyki.
Dopełnieniem cech powyższych mikrofonów jest przedstawiciel niższej serii wielkomembranowy, dynamiczny e602 II. Jest to wznowienie modelu z niewielkimi modyfikacjami w stosunku do oryginału, aczkolwiek nie oznacza to, że na gorsze. Młodszy brat posiada lżejszą, aluminiową obudowę, zwiększając przy tym stabilność statywu. Stopień przesłuchów pozostaje taki sam pomimo większej wartości dB przy podbiciu górnego zakresu częstotliwości. Sam e602 cechuje spore podcięcie środka, efektem czego jest zrównoważone, miękkie brzmienie z doskonałym stosunkiem ataku do rezonansu (ciała).
Umiejscowiony mniej więcej w połowie bębna, skierowany na spojenie przedniej membrany z kadłem na wysokości bijaka daje praktycznie gotową stopę z "mlaszczącym" atakiem i "punchem". Mój osobisty faworyt.
Do ujęć werbla Sennheiser wskazuje na e905 - mikrofon niewielkich rozmiarów, którego konstrukcja jest miniaturą opisywanego wcześniej e902. Mocna obudowa, pozłacane piny we wtyku XLR, zintegrowany uchwyt mikrofonowy, antywstrząsowa kapsuła i odporna na wysokie ciśnienie akustyczne membrana... Niewątpliwym atutem jest gabaryt, który w porównaniu z popularnym SM57 jest krótszy o około 1/3, co nie jest bez znaczenia przy ustawianiu kąta mikrofonu względem werbla w sytuacji, w której realizatorzy celem zmniejszenia przesłuchów ustawiają mikrofon tyłem do hi-hatu, wykorzystując ślepotę" charakterystyki kardioidalnej, co w przypadku nisko ustawionego hi-hatu nie zawsze jest możliwe.
Brzmienie dziewięćset piątki charakteryzuje selektywność i atak. Dzięki podbiciu 5kHz ujęcie werbla cechuje prezencja, choć definicja rozmiaru korpusu jest lekko zaniżona, dla pełnego odwzorowania niezbędne jest użycie drugiego mikrofonu, umiejscowionego przy membranie rezonansowej. Wybór pada tutaj na kolejnego członka serii Evolution - e904 - najmniejszego z rodziny. Rekompensuje on braki w średnicy werbla, rejestrowanego dziewięćset piątką, sam natomiast jest mniej szczegółowy, bardziej rozmyty i ciemniejszy. Częściej sprawdzi się na tomach, choćby ze względów konstrukcyjnych, umożliwiających montaż na dołączonym do zestawu uchwycie MHZ 604, mocowanym bezpośrednio na obręczy bębna, a różnie z tym bywa...
Często producenci używają zbyt twardych materiałów, utrudniających zainstalowanie uchwytu. W przypadku Sennheisera nie ma z tym problemów. Ba, jest tak elastyczny, że mikrofon faluje wraz z bębnami. Można temu zaradzić wkładając kabel w odpowiednią przelotkę. Co do samego kabla to wtyk XLR obrócony jest pod kątem 45°, pozostawiając tym samym większe pole podczas manewrowania uchwytem. Drobne szczegóły stanowią o profesjonalnym podejściu do sprawy. Na obrotowym elemencie umieszczona jest podziałka, ułatwiająca ustawienie nachylenia mikrofonu (każda kreska to 15 stopni).
Brzmienie tomów zarejestrowanych e904 jest okrągłe, z dużą ilością ataku i odpowiednim rezonansem. Cechuje je prezencja zwłaszcza przy mniejszych rozmiarach. Stopień przesłuchów innych elementów zestawu jest zadowalający. Gorzej wypadł przy ujęciu 16-calowego floor toma - zdecydowanie zabrakło rezonansu, definicji ciała... Strzałem w dziesiątkę okazało się uzupełnienie o e 602 II, oczywiście z uwzględnieniem odpowiedniej polaryzacji.
Jako ostatni z testowanych został nam MD 421 II. Podobnie, jak w przypadku e602 II, jest to wznowiony model. Do budowy użyto innych komponentów, tańszych w produkcji, zachowując jednocześnie brzmienie klasyka. Konstrukcyjnie odbiega od serii Evolution - rozmiary i wygląd można określić nawet jako niezgrabne. Wsuwany uchwyt wykonany z plastiku nie budzi zaufania tym bardziej, że łatwo jest go przypadkowo wypiąć podczas regulacji ustawienia. Optymizmem nie napawa też użyta redukcja gwintu - plastikowa, sprawiająca wrażenie jednorazowej... No i tyle, jeśli chodzi o słabe punkty.
Jest to mikrofon o półkę wyżej niż seria "E" tak pod względem ceny, brzmienia, jak i zastosowania, wszechstronności. Stworzony do tomów, werbla - szerokopasmowy z dużą dynamiką - podkreśla rezonans bębna, przekazuje wyrazisty atak na werblu… Choć podkreślone pasmo 5kHz, odpowiedzialne za prezencję, podatne jest na przenoszenie pasma hi-hatu - ostrożnie! Dobrze wypada też na floor tomie, bez potrzeby uzupełniania czymkolwiek. Na stopie zadowalająco wspiera powierzchniową 901, choć już nie tak agresywnie, jak 902 czy 602. To w kontekście bębnów, ale to nie koniec jego możliwości. Doskonale sprawdza się podczas rejestracji gitar elektrycznych, instrumentów dętych, czy nawet fortepianu (metoda Lewis’a). Zainstalowany w dolnej części obudowy pięciopoziomowy przełącznik basów oznaczony M (music) i S (speech) pozwala zmniejszyć efekt zbliżeniowy, wynikający z charakterystyki kierunkowej i sprawić, że blisko usytuowany wokal brzmi bardziej radiowo, z eleganckim dołem bez dudnień. Naprawdę zacny klasyk wart swojej ceny.
Podsumowując, seria Evolution to poważny produkt o dobrej jakości, znajdujący zastosowanie przede wszystkim przy rejestracji bębnów, nie zamykający się jedynie w tych ramach. Mikrofony e602 czy e902 sprawdzą się przy rejestracji instrumentów basowych, wzmacniacza basowego czy instrumentów dętych, niepozorne e904 sprawnie zarejestrują wzmacniacz gitarowy, dziewięćset jedynka natomiast wykorzysta swoje właściwości jako mikrofon konferencyjny. Praktycznie wszystkie te cechy zawarte zostały w MD 421 II, choć może przenoszenie niskiego pasma nie jest tak wyraziste jak w e902 ale wszechstronność rekompensuje ten drobny niedobór. Można stwierdzić, że każdy z tych mikrofonów posiada mocne strony, które jednocześnie uzupełniają te słabsze w innych modelach, są jak dobry zespół.
Dostarczył: Aplauz Sp. z o.o.
www.aplauzaudio.pl
www.sennheiser.pl
Test ukazał się w numerze październik 2013
{Podsumowanie Plusy:
+ wykonanie i jakość,
+ wielozadaniowość,
+ dbałość o szczegóły,
+ brzmienie,
+ dynamika (czułość mikrofonów).
Minusy:
- plastikowe elementy w MD 421 II.}