Meinl Byzance Vintage Pure Crash
Talerze Meinl Byzance cały czas powiększają swoją ofertę brzmieniową.
Biorąc pod uwagę mnogość serii i kierunki, jakie zostały wytyczone na początku ich powstania, wydaje się, że proces powiększania katalogu trwać będzie jeszcze bardzo długo. I dobrze!
Meinl Byzance wydają się być zupełnie innymi talerzami od reszty Meinli. Jest w tym nieco prawdy, biorąc pod uwagę fakt, że blachy kute są w Turcji (podobnie, jak MB20) i dopiero w Gutenstetten nabierają finalny kształt. Niewątpliwie Byzance to seria napędowa firmy i duma producenta. To dzięki niej Meinl jest w czołówce talerzowej świata, ściągając w swoje szeregi kolejnych interesujących artystów. Seria Vintage została rozsławiona przez set Sand, będący sygnaturą wspaniałego poety perkusji, jakim jest Benny Greb. Wygląd jego talerzy jest bardzo piaskowy (ang. sand - piasek), co ma też przełożenie na suche brzmienie blaszek.
TALERZE
Prezentowane tu crashe należą do drugiej rodziny talerzy Vintage, jaką jest wykończenie Pure. W zeszłym roku firma zaprezentowała 4 ride’y Pure, a w tym uraczyła uzupełnieniem w postaci hi-hatów (opiszemy je w następnym numerze) oraz niniejszych crashy.
Talerze wykonane są tradycyjnie dla serii Byzance ze stopu B20, wykończenie jest surowe, mogące przypominać serię Extra Dry. Wykończenie jest na bardzo wysokim poziomie i fani takich talerzy powinni być zachwyceni. Są to blaszki cienkie, bardzo plastyczne. Crashe, podobnie jak reszta talerzy Byzance, są instrumentami indywidualnymi tzn. wyczuwalne są różnice w poszczególnych egzemplarzach z utrzymaniem ogólnej wizji serii. To także ma swoich fanów, ale zmusza kupującego do wizyty w sklepie i kontaktu przed zakupem z danym instrumentem - a to znów bardzo nam się podoba, bo nie przepadamy za zakupami "z katalogu".
W stosunku do blach Extra Dry różnica dotyczy głównie tego, jak ta z góry narzucona suchość jest nam podana. Nasze blachy zaintrygowały nas - szczególnie 18" - swoim tępym brzmieniem, co absolutnie nie jest tu jakimś minusem! Talerze idą wyraźnym środkiem, bardzo płasko i mają zaskakująco wyraźny atak, charakteryzujący się dźwięcznym strzałem. Wybrzmiewają szybko i mimo ogólnego ciemnego charakteru nie są to blachy mroczne. Określenie "vintage" wydaje się być dobrym opisem talerzy. Egzemplarz 20", jaki przyszło nam obijać, wydał nam się znacznie bardziej bogatszy od mniejszego kolegi. Spełniał się także nieźle jako talerz ride. Wzbudzał się bardzo szybko do jednego poziomu i utrzymywał ten stan, nawet przy wyraźnych zmianach natężenia uderzeń główką pałeczki. Wyraźna główka pozwalała na akcenty, jak na bell w klasycznym ride. Ogólnie oba crashe nie są zbyt głośne, chociaż nie można ich też nazwać talerzami cichymi.
PODSUMOWANIE
Mamy przed sobą bardzo charakterystyczne talerze, które wymagają świadomego perkusisty. Perkusisty, który przed dokonaniem zakupu, przetestuje konkretny egzemplarz. Tym bardziej, że ważne jest, jak zachowa się taki typ brzmienia w zestawie i w towarzystwie innych instrumentów. Warto też pomyśleć o wykorzystaniu talerzy w zestawach stack, ich suchy i żwirowaty charakter może być użyteczny w takich konstrukcjach. Crashe nie są instrumentami jednymi z wielu. To bardzo ciekawe instrumenty, które mogą się odnaleźć naprawdę w ogromnej ilości stylistyk. Wszystko uzależnione jest od naszej koncepcji brzmieniowej zestawu.
Dostarczył: Meinl Distribution
www.meinldistribution.pl
Test ukazał się w numerze październik 2014
{Podsumowanie Plusy:
+ estetyka wykończenia
w kategorii blach "surowych".
+ uniwersalność zastosowania,
+ indywidualność modeli.
Minusy:-
- obiektywnie brak
Pomiędzy:
+/- brak powtarzalności/konieczność
każdorazowego testu brzmienia.}