Meinl Classics Custom Dark 2016
Mamy przed sobą tegoroczne uzupełnienie serii, która została niepozornie zapoczątkowana jakiś czas temu zwykłym ridem.
W zeszłym roku rozbudowano serię o klasyczne rozmiary, a teraz w odpowiedzi na reakcję rynku pojawiły się dodatki. Czy aby nie za dużo tego? Sprawdźmy.
Seria Classics w wersji Dark pojawiła się w 2014 roku wraz z ridem 20" (prezentowany u nas w numerze 1/2015), chociaż pierwsze eksperymenty z takim typem blach można już zobaczyć w serii MB8, gdzie mamy Ghost ride 21", sygnaturę Briana Dailora z Mastodon (testowany w numerze 2/2012 wraz z próbkami dźwiękowymi). Dark ride 20" był nieśmiałą propozycją, która szybko zaskarbiła sobie sympatię wielu fanów swoimi bardzo skonkretyzowanymi cechami i niezwykle przystępną ceną. Kolejny rok to rozwinięcie serii o hi-hat i cztery crashe (prezentowane na naszych łamach w numerze 3/2015), czyli mieliśmy zdecydowany ruch, mający na celu wybadanie rynku klasycznymi modelami. Okazało się, że talerze odniosły sukces, dlatego też w tym roku mamy rozwinięcie serii o kolejne modele, które uzupełniają serię.
TALERZE
Są to blachy, które w odróżnieniu od Byzance i MB20 produkowane są w niemieckiej fabryce i kwaterze głównej marki. Wykonane są ze stopu B10 w technice przypominającej kucie tzw. pressure point. Wszystkie blachy wersji Dark charakteryzuje bardzo dokładne wykonanie, które stoi na najwyższym światowym poziomie. Ślady skrawania w połączeniu z odpowiednim odcieniem blach są bardzo efektowne i z pewnością jest to jeden z elementów, który przyciąga perkusistów. Kolor napisów ładnie komponuje się w całości, nie tworząc zbyt dużych kontrastów, więc z pewnością nie możemy tu mówić o jakimś naiwnym kiczu. Tegoroczny skład to: splash 10", china 18", crash 21" oraz crash-ride 22". Wszystkie te blachy w odniesieniu do tego, co oferuje Meinl w swoim katalogu, można uznać za blachy o średniej grubości. Przejdźmy do konsumpcji.
W AKCJI
Najważniejszą cechą tych talerzy jest ich bardzo szybkie wybrzmiewanie. W związku z tym duże zastosowanie znajdą w gęstej, punktującej muzyce, mówiąc krótko, przydadzą się pędzącym przez pięciolinie metalowcom. Nie inaczej jest i w tym zestawie, choć tu w przypadku każdej z blaszek mieliśmy różne wątpliwości. Ale po kolei.
Czy nie będą rozmyte? Częścią wspólną serii jest jej ciemny charakter, jednak nie jest to brzmienie ciepłe, co może zaskakiwać, bo jest to zazwyczaj nierozerwalny układ w przypadku blach ciemnych. Tu, podobnie jak we wcześniejszych prezentacjach Classics Dark, mamy blachy, które mają ciemny charakter o szklistym tle. Dzięki temu blachy mimo swojego koloru przebiją się przez nisko nastrojone instrumenty.
Czy nie są stłumione? Oczywiście w jakimś stopniu są, co wpływa na ich wybrzmienie, ale nie są to blachy wygłuszone, a to już jest naszym zdaniem różnica. Classics Dark są krótkie, ale nie cierpi na tym całokształt ich brzmienia, od ataku po wyciszenie. Nie jest to tak, jak w przypadku blach malowanych. Weźmy splash 10", jest to ciemny i szklisty talerzyk, doskonały do szybkich akcentów, z lekko piaszczystym tłem. Blaszka typowo rockowa. Niemal identyczna jest china 18". Identyczna tzn. takie samy walory brzmieniowe ma w reprezentowanym przez siebie typie (china). Jest to talerz, który wymaga raczej stanowczego uderzenia, bo zakres dynamiczny nie jest największy, ale w kontekście brzmi naprawdę zadowalająco.
Nasz faworyt to crash 21". Dlaczego? Spodziewaliśmy się wielkiego gongowatego przydźwięku, typowego paździerzowego blaszyska. Tymczasem otrzymujemy bardzo szeroki, soczysty i pełny crash, na co składa się bogactwo alikwotów. Jest troszkę dołu, dającego ciemność i ładną jasną górkę, razem miksuje się to w kompletny i mocny crash. Na koniec crash-ride 22". Duże rozmiary są ostatnio popularne. W serii Classics Dark mamy ride 20", więc 22" o nazwie crash-rdie? Jest on naszym zdaniem bardziej crash niż ride, a drugi określnik pojawił się chyba głównie z racji tego, że jest to duża i krótko brzmiąca blacha. Ma bardzo podobny charakter do 21" z tą różnicą, że tu już czuć więcej dudnienia (ale swobodnie w granicach normy). Grana jako ride wzbudza się niemiłosiernie. Inaczej to zabrzmi pod mikrofonem studyjnym, więc próbki dźwiękowe w Internecie są kompletnie nieadekwatne do jej faktycznej pracy "na ucho". Pojawia się wielkie szkliste tło, a sam bell nie ma mocy dzwonka ride, bardziej jak typowa główka w crash. No, ale właśnie jako crash jest to blacha bardzo poważna. W roli ride sprawdzi się akustycznie wtedy, kiedy będziemy chcieli pohałasować.
PODSUMOWANIE
Otrzymujemy bardzo przemyślaną i konsekwentną propozycję od Meinl. Rozpatrując pod kątem serii Classics Dark należą się jej bardzo wysokie oceny. Wszystko składa się naturalnie w jedną całość. Czy można korzystać tylko z serii Classics Dark? Można spróbować, ale trzeba pamiętać o ich przeznaczeniu. Nie bez przyczyny Pavulon korzysta z tych talerzy, ponieważ ich krótkie wybrzmienie (a jednocześnie średni atak) sprawdza się idealnie w jego gęstej i agresywnej grze. Z racji tego, że nie są to blachy super głośne i zakres dynamiczny nie jest najszerszy, to mocne uderzenia najlepiej przetestują ich przydatność. Jeżeli perkusista będzie świadomy swoich potrzeb to z pewnością może skierować się do prezentowanych uzupełnień, jak i całej serii Classics Dark. Perkusista poleca.
Dostarczył: Meinl Distribution (meinldistribution.pl)
{Podsumowanie Plusy:
jakość wykonania,
spójność serii, duża
charakterność, walory crash
Pomiędzy:
niskie walory ride w crash-ride
Minusy:
mała uniwersalność
stylistyczna}
Test ukazał się w numerze kwiecień 2016