Meinl MYO-CAJ
Czy ktoś, kto miał zawsze dwóję z przedmiotu ZPT w szkole, a jego doświadzenia z pracami stolarskimi mogłyby przypominać bajkę „Sąsiedzi”, której akcja dzieje się w małej stolarni, może spróbować własnoręcznie zbudować cajon Meinla? Tak. Może...
Ciekawość sprawiła, że zainwestowałem 170 zł w opakowanie z deseczkami ze znanym logotypem producenta instrumentów perkusyjnych z Gutenstetten oraz klej do drewna Vikol. – I coś ty, kurna, Andrzejewski najlepszego zrobił... – myślałem wchodząc do swojej pracowni perkusyjnej z nowiutkim, kiepsko brzmiącym, bo nie sklejonym jeszcze cajonem. Chwilę później, już po otworzeniu pudełka, widząc deseczki i cały komplet różnych drewienek, listewek, śrubek, perfekcyjnie ułożony w opakowaniu, myślałem o sobie już tylko gorzej i nie wypada tego cytować... Ale do rzeczy, bo to nie kółko terapeutyczne...
SKLEJAMY CAJON MEINLA
Zestaw Meinl MYO-CAJ (od „Make Your Own Cajon”) składa się wyłącznie z niezbędnych elementów cajona do montażu. Nie ma w nim akcesoriów tj. klej do drewna, ściski stolarskie, wkrętak do mocowania śrub w tapie, papier ścierny do szlifowania etc. To musisz mieć we własnym zakresie. Elementy tj. brzozowe ścianki boczne są wyprofilowane niemalże perfekcyjnie na frezarce, dzięki czemu – jak wspomniałem we wstępie – przeciętnie rozgarnięty przedszkolak jest w stanie poskładać ścianki cajona. Jeśli pomoże mu w tym wyzwaniu rówieśnik, który wpadnie na pomysł rozprowadzenia w rowkach kleju, to mamy połowę sukcesu.