Werble Tama SLP
Kolekcja werbli SLP od Tamy powiększyła się o kolejne modele. Prezentowaliśmy na naszych łamach w dwóch testach osiem instrumentów, założycieli kolekcji.
Teraz przyszedł czas na kolejne dwa, a już wyglądamy na kuriera, który przyniesie nam jedenasty werbel.
SLP to kolekcja, która ma w sobie werble zarówno metalowe, jak i drewniane. Niniejsze dwa są instrumentami drewnianymi, z czego o jednym z nich można powiedzieć, że jest drewniany par excellence.
Idea SLP polega na stworzeniu werbli bez ograniczeń serii tzn. nie są to instrumenty, które przypisane są do konkretnych serii bębnów Tama i przez to nie opierają się na jednolitej technologii serii. SLP to różnorodność technologiczna i różnorodność surowców. W związku z tym zakres stylistyczny jest praktycznie nieograniczony. Warto podkreślić, że werble te są wykonane z niezwykłą precyzją, ale najważniejsze jest to, że nie są to jakieś koszmarnie drogie instrumenty - oczywiście w zależności od modelu.
TYLKO KLON
Meinl Distribution, oficjalny przedstawiciel firmy Tama na Polskę, wysłał nam dwa werble, których prezentację zaczniemy od modelu Studio Maple o wymiarach 14"x6,5" w kolorze sieny z chromowanym osprzętem. Pierwszą rzeczą, która przykuwa naszą uwagę są drewniane obręcze. Mają wcięcia, ułatwiające montaż na statywie (dwa dolne) i dostęp do maszynki werbla (jedno górne). Firma wykorzystała lugi Starclassic. Jest ich tylko 8 po każdej stronie, mimo to każdy z nich montowany jest na dwóch śrubach, przez co nasz korpus jest naszpikowany śrubkami jak babciny sernik rodzynkami. Sam korpus to 6 warstw klonu o łącznej grubości 5 mm. Po obu stronach zamieszczone są ringi wzmacniające.
20 stalowych sprężyn trzymanych jest przez maszynkę z bocznym odbiciem oraz oczywiście regulację nacisku na zasadzie pokrętła. Po drugiej stronie sprężyn uchwyt posiada również taką samą regulację nacisku. Firmowym naciągiem jest powlekany Evans G1 czyli podobnie, jak Remo Ambassador, membrana o grubości 10 mil (1 mil = 1/1000 cala). Na korpusie znajduje się tabliczka znamionowa i rzecz jasna otwór odpowietrzający. Reasumując, mamy przed sobą pięknie wykonany instrument ze świetnie skrojonymi obręczami.
W AKCJI
Werbel jest łatwy do nastrojenia. Załączony do zestawu bardzo dobry kluczyk TDK10 nie ma problemu z dostępem do umieszczonych śrub w drewnianych obręczach. Strojenie przebiega szybko, dzięki czemu możemy sobie pozwolić na poszukiwanie ulubionego brzmienia. W naszym przypadku do gustu przypadła nam opcja mocnego napięcia membrany. Dziwi nas trochę, że firma nie wyeksponowała tego elementu w swoich prezentacjach, ponieważ otrzymujemy tu wspaniały, selektywny strzał! Jasny, ale bardzo ciepły, przy tym ostry i skupiony. Rzadko się zdarza, by werble w cenie 1646 zł miały tak szlachetny atak i zakres dynamiczny przy stosunkowo dużej płaszczyźnie uderzenia, gdzie nie uzyskujemy większych zmian w charakterze werbla. W takim stroju sprawdzi się w grze wymagającej selektywnego ataku. Gra metodą cross stick może być bardzo ciekawa. Ze względu na drewniane obręcze nie będzie to cięte, mocne brzmienie. Otrzymujemy tu raczej ciepłe i miękkie kliknięcie z wyraźnym, aczkolwiek nie z szaleńczym atakiem. Spokojnie za to możemy grać na werblu z wykorzystaniem rimu, jednak i tu jego obecność nie będzie bardzo zauważalna. Jego drewniany charakter słyszalny jest najlepiej w momencie, gdy opuścimy sprężyny. Otrzymujemy miękkie, okrągłe brzmienie, podobnie, jak wtedy, gdy instrument nastroimy nisko. Zamiast szaleńczego ataku mamy miękką, ciepłą poduchę. Pod kątem stylistycznym instrument ten jest niezwykle uniwersalny.
KLASYCZNY MARIAŻ
W przypadku firmy Tama takim określeniem można opisać połączenie bubingi i klonu. W ten sposób zbudowany jest kolejny werbel w naszej prezentacji - Backbeat Bubinga Birch, którego wyjściowa cena to 1410 zł (w naszych sklepach można dostać go już za 1265 zł). Od wewnątrz mamy 3 warstwy bubingi, od zewnątrz 4 warstwy brzozy i jedna zewnętrzna dębowa. Łączna grubość korpusu to 8 mm. Tym razem, jeżeli chodzi o obręcze, mamy masywne 2,3 mm stali. Lugi są w wersji pojedynczej tzn. jeden lug przez całą głębokość werbla, łączący górny i dolny naciąg. W związku z tym jeden lug opiera się jedynie na dwóch śrubach, nie obciążając tak mocno korpusu, który tu mimo wszystko trzymany jest sztywno poprzez połączenie góry z dołem. Powiedzmy sobie wprost - nie jest to mimo wszystko jakoś mocno przeszkadzające w kwestii pracy korpusu w przypadku werbli, które z natury nie są zazwyczaj tak głębokie jak tomy. Działanie maszynki jest identyczne jak w poprzedniku a pod spodem szeleści nam 20 sprężyn modelu Starclassic (w odróżnieniu od wcześniejszych Sensitive). Naciągi to również Evans G1, do tego tabliczka i otwór odpowietrzający.
W AKCJI
Także tutaj strojenie nie było czymś skomplikowanym, mimo wszystko zalecamy użyć jakiegoś smarowidła i potraktować nim wszystkie śrubki w werblu.
Brzmienie instrumentu jest bardzo bogate. W niskim stroju instrument podobał się nam najbardziej, Miał bardzo mocny trzask z bogactwem alikwotów, czytelny atak i duży zakres dynamiczny. Fenomenalnie wychodzą na nim ghosty i gra miotełkami. Co ciekawe, oficjalne prezentacje firmy mówią o wielkiej agresywności tego werbla. Naszym zdaniem klonowy poprzednik w wysokim stroju był znacznie bardziej przecinający i stanowczy niż niniejsza hybryda, co nie znaczy, że mamy do czynienia z jakimś mięczakiem. Werbel świetnie będzie pracował w ciężkiej rockowej stylistyce, w szerokim klimacie Led Zeppelin, mrocznym Black Sabbath, a szczególnie wielu wymieszanych gatunkach, które potrzebują reagującego żywo instrumentu. Backbeat BB bowiem to werbel, który ciężko zastąpić próbką z najlepszego modułu. Doskonale sprawdzi się w "żywych" sesjach rockowych ze swoim tłustym, obfi tym i ciepłym brzmieniem.
PODSUMOWANIE
Dwa wspaniałe werble w kwestii wykonania i równie wspaniałe w kwestii brzmień. Charakterne instrumenty do uniwersalnego wykorzystania. Tama wykonała dobrą robotę. Ceny są na przyzwoitym poziomie, a zważywszy na jakość wykończenia i operowanie werbli w ich koronnych stylistykach to można rzec nawet o atrakcyjności cen. Nie posiadają, niestety, żadnych pokrowców firmowych, ale przy takim koszcie instrumentu jest to zrozumiałe.
Świetne instrumenty, głównie do grania rock, fusion, ale nie tylko. Warto zatrzymać się przy sklepowej półce i przetestować je własnoręcznie. Polecamy.
Dostarczył: Meinl Distribution (www.meinldistribution.pl)
Sprawdź: www.tamadrum.pl
Test ukazał się w numerze styczeń 2015.
{Podsumowanie Plusy:
+ precyzja wykonania i dbałość
o szczegóły,
+ duża uniwersalność,
+ szlachetność brzmienia zarówno
w niskim i wysokim stroju,
+ stosunek jakości do ceny.
Minusy:-
- obiektywnie brak.}