Blachy Zildjian Z3

Dodano: 15.12.2009
Rodzaj sprzętu: Blachy
Dostarczył: ZILDJIAN

Z nieukrywaną radością dowiedzieliśmy się, że oficjalny dystrybutor tych znanych blaszek, firma Zibi, podeśle nam komplet talerzy do przetestowania. Jaki jest rezultat?

Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Odświeżona seria Z była zapowiedzią ciekawego testu opartego na konkretnym ciosie. Do testów dostaliśmy nielichej wagi paczkę, która podczas transportu wymagała krzepy Jarla Wikinga. Teoretycznie blaszek było raptem 11, jednak ich gabaryty i grubość już na tym etapie sugerowały z jakim gatunkowo materiałem mamy do czynienia.

Sam wygląd blach to, jak widać na zdjęciu, piękne wykończenie brillant, charakterystyczne dla Zildjiana oraz beznadziejne logo Z3, które zostało wymyślone chyba przez jedną z wnuczek pań rządzących fabryką. Na szczęście nie wpływa to na jakość brzmienia, ale dla niektórych, którzy lubią też "grać oczami" może być mało atrakcyjne. Z tego powodu fakt ten zaznaczamy. Nazwa Z3 została wymyślona w oparciu o trzecie pokolenie formuły Z w rodzinie Zildjian. To już trzeci etap produkcji tych mocnych talerzy przeznaczonych dla fanów dość głośnych uderzeń. Przejdźmy zatem do brzmienia blach.

Crash

Do testów dostaliśmy pięć crashy serii medium o rozmiarach od 16 do 20 cali. Zaczęliśmy od blaszek o mniejszej średnicy czyli w przedziale 16-18. Gdy posłuchamy testów, usłyszymy, że mamy do czynienia z eksplodującym sprzętem. Blaszki są niemal pozbawione charakterystycznego w tego typu talerzach  mocnego gongowatego przydźwięku.  Są łatwe do kontrolowania, przez co nie zostaniemy nagle zaskoczeni natłokiem niepożądanych, wybrzmiewających plam, zasłaniających nam cały zestaw. Niewątpliwe bogactwo alikwotów również nie śrubuje nam głowy, co jest już nie lada osiągnięciem przy talerzach o takim przeznaczeniu.  Pełne, soczyste uderzenia, doskonały atak to gwarancja należycie wykonanej rockerki.

W przypadku większych blaszek mamy do czynienia z ciekawym zjawiskiem. Naszym zdaniem crash 19 cali był najpełniejszy i najbardziej soczysty z całego zestawu. Może właśnie dlatego doskonały pałker rockowy w osobie Erica Singera używa ich  w swoim  zestawie aż ośmiu (!). Dwudziestka to już niestety zmaganie z rozmiarem. Możemy spokojnie próbować  używać ją jako ride, co zresztą zostało zaprezentowane przez nas w teście na płycie. Co ciekawe, zdecydowanie inne wrażenie pozostawia, gdy słuchamy jej prosto do ucha, a inne pod mikrofonem.  Wniosek jest prosty - nie jest to blacha, którą możemy wykorzystać podczas gry w małym klubie lub innym małogabarytowym lokalu. Dwudziecha to już zabawa naprawdę na poważnie! Mamy moc, siłę, soczysty strzał i eksplozję.

China

Talerz ten ma również dość pokaźne rozmiary - 20 cali. W serii mamy jeszcze do wyboru osiemnastkę. Próbka dźwiękowa doskonale odzwierciedla tę blaszkę. Przeznaczona jest raczej do pojedynczych uderzeń, zazwyczaj w momencie, gdy chcemy podkreślić daną cześć utworu. Lekko metaliczne brzmienie plus gongowaty przydźwięk z dość niską "zawartością piachu" eliminuje naszym zdaniem blachę z gęstego grania. Podczas testu słychać wyraźnie, że granie na niej regularnych czwórek (lub gęściej) może mijać się z celem. Jednak i tu zdania były podzielone, co świadczyć może jedynie na korzyść tego modelu. Jej przeznaczenie jest jasne. Jeżeli chcemy zrobić klimat w naszym utworze to walnijmy ją raz czy dwa w spokojnej części piosenki (intro lub zakończenie), a uzyskamy piorunujący efekt.

Hi-Hat

Słuchając hi-hatów serii Z3 przyszły nam na myśl słowa Ginger Bakera z numeru 3-09 Perkusisty, gdzie wypowiedział się na temat jakości tego typu sprzętu firmy Zildjian. Trudno się z nim nie zgodzić. Tym bardziej, że do testów dostaliśmy talerze w wymiarach piętnaście cali. Mimo tak sporych rozmiarów talerze posiadają przyjemne ciepłe (zwykły hi hat) tyknięcie. Jeszcze bardziej niż w przypadku crashy, testowane hi-haty pozbawione są tego niepożądanego dudnienia. Wybór pomiędzy wersją zwykłego hi-hat a Mastersound hi-hat wydaje się być rzeczą gustu, ponieważ oba prezentują naprawdę równie fenomenalny poziom. W kontekście zauważalna jest jednak jedna, bardzo ważna rzecz. Talerze mimo swoich rozmiarów, gdy są zaciśnięte, są jakby odrobinę cichsze od reszty zestawu. Nie przebijają się wyraźnie do przodu, sprawiając wrażenie lekko ściszonych. Dopiero w momencie, gdy odrobinę poluzujemy blachy, otrzymujemy przyjemny piaskowy szum. Gdy dodamy do tego kilka blaszek z serii mamy bardzo spójną i stabilną ścianę blachę.

Ride

Trzy ride?y, z czego jako pierwsze prezentujemy medium-heavy 20 i 22 cale. Bardzo przyjemny "ping" i wyraźnie wyróżniona kopułka dają nam duże możliwości do zabawy. Samo "ciało" również brzmi bardzo interesująco i może nam posłużyć w celu uzyskania np. finałowego akcentu utworu (a?la gong). Zauważyć można, że talerze nie wzbudzają się zbyt mocno, przez co uderzenie jest bardzo czytelne i nie tworzy nam się iskrzące tło. Dotyczy to zarówno wersji 20, jak i 22 cale. Inaczej ma się sprawa z naszą ulubioną "paterą na owoce", czyli ridem Mega Bell 21 cali. Jest to już blacha przeznaczona dla fanów zdecydowanie mocnych uderzeń, ale niekoniecznie szybkich. Tu już przy gęstym uderzaniu dostajemy sporo tła. Nie trzeba chyba mówić, że kopułka blachy jest bardzo wyraźna... Sama blacha ma lekko dzwonowaty charakter, właśnie przez Bell tak dużego rozmiaru. Talerz ten sprawdza się bardzo dobrze w kontekście i jest dość popularny. Warto wspomnieć, że grają na niej nasi rodzimi Ślimak i Pniaq, ale także np. Joey Kramer z Aerosmith. Blacha zdecydowanie ma "coś" w sobie, jednak nie można jej polecić każdemu, ponieważ jest to sprzęt diabelnie specyficzny. Trzeba mieć dobrze skonfigurowany cały zestaw blach, by Mega Bell przyjemnie do nas zagadał.

Podsumowanie

Bardzo mocny atak, bogate brzmienie, które na szczęście nie wbija się przeraźliwie w głowę jak szpila, do tego duży komfort podczas gry, ponieważ czujemy w samym uderzeniu, że mamy do czynienia z kawałkiem solidnej blachy. Wiadomo, im grubsza blacha tym większe prawdopodobieństwo szybszego pęknięcia. Jednak testowana seria to nie tylko crashe, a cały zestaw świetnych, rasowych blach. Niesamowita jest również spójność tejże serii, którą możemy usłyszeć podczas gry w kontekście. Szczególnie podczas gry przy większej dynamice. Testowanie talerze Zildjian Z3 dało nam sporo przyjemności, szczególnie naczelnemu, który lubi wyprowadzać perkusyjne ciosy zza ucha. Fani energicznej gry nie mogą przejść koło tych blach obojętni!
 
{podsumowanie Świetna seria. Tak jednym zdaniem można by skwitować tę formułę. Zildjian Z3 to blaszki (powtarzamy się) do grania mocnego i wyraźnego. Jeżeli preferujemy taką muzykę to musimy koniecznie sprawdzić modele Z3!}

Testowali: Łukasz Chmieliński, Maciej Nowak, Paweł Sapija
Foty: Michał Matusiak
Left image
Right image
nowość
Platforma medialna Magazynu Perkusista
Dlaczego warto dołączyć do grona subskrybentów magazynu Perkusista online ?
Platforma medialna magazynu Perkusista to największy w Polsce zbiór wywiadów, testów, lekcji, recenzji, relacji i innych materiałów związanych z szeroko pojętą tematyką perkusyjną.