Jak Ulrich odmówił Tarantino
Dodano: 19.10.2011
My Favorite Mistake, stała kolumna w magazynie Newsweek gościła w tym tygodniu Larsa Urlicha, który opowiedział o filmowej propozycji Quentina Tarantino.
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Okazuje się, że Quentin Tarantino zaproponował perkusiście stworzenie soundtracku do filmu "Kill Bill: Vol. 1".
Ulrich wspomina o tym, jak spotkał się z reżyserem w restauracji w San Francisco. W trakcie spotkania Tarantino szczegółowo przedstawił bębniarzowi napisaną przez siebie scenę walki, która miała znaleźć się w przyszłym filmie zatytułowanym "Kill Bill". Poszczególne elementy choreograficzne walki miały zostać dokładnie dopasowane do utworów ?Enter Sandman" i ?Sad but True" Metalliki.
Od słów do czynów. Po pewnym czasie Ulrich otrzymał 180 stronicowy scenariusz filmu. I zaczął czytać...
"Strona po stronie, uświadomiłem sobie, że większość tekstu napisana jest językiem, który wykraczał poza mój poziom rozumienia. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z narracją poprowadzoną w taki sposób, do tego głęboko osadzoną w we wschodniej kulturze sztuk walki oraz azjatyckich mitów. Mój tępy duński umysł kompletnie nie potrafił tego ogarnąć. Uwielbiam Quentina i jego filmy, ale po przebrnięciu przez te 180 stron poczułem się kompletnie zdezorientowany i zażenowany, że tego nie łapię. Nie byłem w stanie docenić błyskotliwości tego tekstu. Później zacząłem się nad tym zastanawiać. 'Zrób to, zrób to' - wrzeszczał mój instynkt, ale głowa podpowiadała mi co innego. Ostrożność. Nie byłem zdolny do pociągnięcia za spust. W rezultacie postanowiłem nie ufać swoim instynktom i w ciągu kilku następnych tygodni projekt spełzł na niczym. Ostatecznie, nigdy do niego nie oddzwoniłem. To prawdopodobnie największy błąd jaki popełniłem w ramach mojej artystycznej działalności."
A mogło to wyglądać na przykład tak:
Ulrich wspomina o tym, jak spotkał się z reżyserem w restauracji w San Francisco. W trakcie spotkania Tarantino szczegółowo przedstawił bębniarzowi napisaną przez siebie scenę walki, która miała znaleźć się w przyszłym filmie zatytułowanym "Kill Bill". Poszczególne elementy choreograficzne walki miały zostać dokładnie dopasowane do utworów ?Enter Sandman" i ?Sad but True" Metalliki.
Od słów do czynów. Po pewnym czasie Ulrich otrzymał 180 stronicowy scenariusz filmu. I zaczął czytać...
"Strona po stronie, uświadomiłem sobie, że większość tekstu napisana jest językiem, który wykraczał poza mój poziom rozumienia. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z narracją poprowadzoną w taki sposób, do tego głęboko osadzoną w we wschodniej kulturze sztuk walki oraz azjatyckich mitów. Mój tępy duński umysł kompletnie nie potrafił tego ogarnąć. Uwielbiam Quentina i jego filmy, ale po przebrnięciu przez te 180 stron poczułem się kompletnie zdezorientowany i zażenowany, że tego nie łapię. Nie byłem w stanie docenić błyskotliwości tego tekstu. Później zacząłem się nad tym zastanawiać. 'Zrób to, zrób to' - wrzeszczał mój instynkt, ale głowa podpowiadała mi co innego. Ostrożność. Nie byłem zdolny do pociągnięcia za spust. W rezultacie postanowiłem nie ufać swoim instynktom i w ciągu kilku następnych tygodni projekt spełzł na niczym. Ostatecznie, nigdy do niego nie oddzwoniłem. To prawdopodobnie największy błąd jaki popełniłem w ramach mojej artystycznej działalności."
A mogło to wyglądać na przykład tak:
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek… 
