Phil Rudd skazany

Wygląda na to, że przykra sprawa, o której pisaliśmy wcześniej kilkakrotnie znalazła swój finał. Na posiedzeniu sądu dystryktu Tauranga, w dniu 9 lipca, Phil Rudd, który w kwietniu przyznał się do zarzucanych mu czynów, został uznany winnym składania gróźb karalnych oraz posiadania narkotyków i został skazany na 8 miesięcy aresztu domowego. Biorąc pod uwagę, że maksymalna kara, która groziła mu za te przestępstwa wynosiła 7 lat pozbawienia wolności, wydaje się, że Phil Rudd został potraktowany przez sąd bardzo łagodnie.

"On ma złote serce i nie skrzywdziłby nawet muchy" - zeznał pod przysięgą syn perkusisty - "Tak dzieje się kiedy narkotyki przejmują kontrolę, wtedy zachowuje się nie tak jak mnie nauczył." Przypomnijmy, że w domu Phila Rudda, który boryka się z uzależnieniem od metadonu, policja znalazła marihuanę oraz metamfetaminę.

"Byłem w tym czasie bardzo zestresowany" - powiedział Rudd w jednym z wywiadów. Stres, spotęgowany uzależnieniem miał wynikać z katastrofalnych wyników sprzedaży solowego albumu perkusisty "Head Job". "Byłem naprawdę wkurwiony" - dodał Rudd, który o niepowodzenie obwinił swojego asystenta odpowiedzialnego za promocję płyty. To właśnie dlatego bębniarz telefonicznie groził swojemu pracownikowi śmiercią, a następnie zaoferował swojemu wspólnikowi 200 tysięcy dolarów, motocykl, jeden z samochodów lub dom w zamian za "zdjęcie" asystenta.

Bez względu na to jak zakończyła się ta historia, Phil Rudd zapewne nie będzie miał już nigdy możliwości powrotu w szeregi AC/DC. W tej chwili za bębnami zasiada tam Chris Slade i to właśnie jego zobaczymy podczas zbliżającego się koncertu zespołu, który odbędzie się już 25 lipca na warszawskim Stadionie Narodowym.