Władek Suława (Czarcie Kopyto)
Dodano: 12.03.2012
Czarcie Kopyto to - póki co - jedyny polski produkt perkusyjny, który może śmiało rywalizować o światowy prym. Prawda, że aż dziwnie to brzmi? Nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że rodzimy sprzęt perkusyjny jest powodem do dumy na arenie międzynarodowej.
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
A w przypadku tego urządzenia wielu konkurencyjnych producentów, zarówno tych dużych, jak i małych może nam co najwyżej ową stopkę wyczyścić. Czym wyróżnia się ta konstrukcja? Kto jest odpowiedzialny za projekt i wykonanie? Porozmawiajmy o tym z jednym z głównych winowajców całego zamieszania. Władek Suława czyli popularny "Czarci Władek" odpowiada nam w swoim stylu - konkretnie i rzeczowo: Co? Kiedy? Dlaczego? Poszli!
Skąd w ogóle pomysł, by konstruować stopkę perkusyjną. Z tego, co wiem, nie jesteś bębniarzem?
Owszem, bębniarzem nie jestem, ale jestem inżynierem i gościem, który od lat słucha nazwijmy to "mocnego uderzenia". Poza tym całe lata temu grałem w kapeli i widziałem, co dzieje się ze sprzętem perkusyjnym, a szczególnie ze stopami. Były z tym ciągle problemy, w zasadzie pałker prawie przychodził na próbę z zestawem "naprawczym" tzn. kombinerki, młoteczek, łożysko zapasowe i inne takie. Próba zamiast trwać 2 godziny trwała 4, gry było może z godzinę (śmiech). Co prawda, od tamtego czasu sporo zmieniło w światku muzycznym, niewielu gra już teraz na rozsypanym sprzęcie, a wielu stać na trochę więcej w kwestii finansowej niż kiedyś miało to miejsce. Poza tym dostępność informacji i możliwości zakupu sprzętu zmieniły się nie do poznania. Tak czy inaczej jakiś czas temu postanowiłem, że warto byłoby stworzyć stopę pozbawioną podstawowych dwóch wad, jakże znanych w takich konstrukcjach, czyli: szybkiej utraty wartości użytkowej po zakupie oraz awaryjności w najmniej odpowiednich momentach.
To oczywiście był pomysł a do realizacji potrzebnych było jeszcze parę drobnych szczegółów, jak: dużo pieniędzy na inwestycje, porządnie wyposażony warsztat - tak w kwestii urządzeń, jak i oprogramowania komputerowego, sporo wiedzy z ogółu zagadnień technicznych, chęć spędzania w pracy po 18 h dziennie oraz przede wszystkim porządni współpracownicy czyli Mietek Susz - wspólnik firmowy i Daniel Bil - nasz wykwalifikowany pracownik. Jak więc widzisz, ekipa Czarciego jest po prostu "ogromna". Osobnym tematem jest fakt , że bez znajomości w światku muzycznym zaistnienie Czarciego na pewno potrwałoby dużo dłużej. Mówię tutaj o fakcie, że w zasadzie od 15 lat obracam się w towarzystwie z małego miasteczka Mieroszów, w którym każdy na czymś gra, a co za tym idzie zna innych podobnych ludzi. Tutaj chciałbym złożyć wielkie podziękowania dla ekipy zespołu Cockroach za wsparcie - i w ten sposób w zasadzie dzięki "kapelowej" poczcie pantoflowej doszliśmy do tego momentu, w którym światowej klasy perkusiści używają naszego sprzętu i są z niego bardzo zadowoleni.
To oczywiście był pomysł a do realizacji potrzebnych było jeszcze parę drobnych szczegółów, jak: dużo pieniędzy na inwestycje, porządnie wyposażony warsztat - tak w kwestii urządzeń, jak i oprogramowania komputerowego, sporo wiedzy z ogółu zagadnień technicznych, chęć spędzania w pracy po 18 h dziennie oraz przede wszystkim porządni współpracownicy czyli Mietek Susz - wspólnik firmowy i Daniel Bil - nasz wykwalifikowany pracownik. Jak więc widzisz, ekipa Czarciego jest po prostu "ogromna". Osobnym tematem jest fakt , że bez znajomości w światku muzycznym zaistnienie Czarciego na pewno potrwałoby dużo dłużej. Mówię tutaj o fakcie, że w zasadzie od 15 lat obracam się w towarzystwie z małego miasteczka Mieroszów, w którym każdy na czymś gra, a co za tym idzie zna innych podobnych ludzi. Tutaj chciałbym złożyć wielkie podziękowania dla ekipy zespołu Cockroach za wsparcie - i w ten sposób w zasadzie dzięki "kapelowej" poczcie pantoflowej doszliśmy do tego momentu, w którym światowej klasy perkusiści używają naszego sprzętu i są z niego bardzo zadowoleni.
Opis techniczny mamy dokładnie na stronie www.czarciekopyto.com, gdzie wszystkich zainteresowanych odsyłamy. Fachowy język i konkrety, podobno wasze rzeczy latają w kosmos?
Zgadza się. Zapraszam do lektury opisu technicznego stopek, jak również do odwiedzenia stronki www.monolitcnc.com, gdzie można dowiedzieć się więcej na temat naszej firmy. Założyliśmy firmę z zamiarem wykonywania usług z zakresu obróbki skrawaniem na maszynach sterowanych numerycznie, co robimy do dnia dzisiejszego. Czarcie Kopyto pojawiło się na długo po rozpoczęciu naszej działalności. W 2008 roku wspólnie z Politechniką Wrocławską realizowaliśmy projekt dotyczący wykonania elementów konstrukcyjnych do anten ARISS, które zainstalowano na module Columbus, wchodzącym w skład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS, gdzie funkcjonują bezawaryjnie do tej pory. Niewiele firm może pochwalić się uczestnictwem w tak ważnym projekcie.
Na targach często widzę, jak z lekkim uśmiechem spoglądasz na różne konstrukcje, które przyznaję sam, wyglądają dość żałośnie w porównaniu z Czarcim?
Konstrukcje mamy różne, natomiast ich cechą wspólną jest to, że zostały wyprodukowane zgodnie z oczekiwaniami kupujących. To nie konstruktorzy decydują teraz, jak będzie wyglądał sprzęt, tylko ekonomiści - chcemy taniej i taniej... To jest taniej, ale na pewno nie lepiej, ponieważ te dwie sprawy nigdy nie idą w parze i nie ma możliwości, aby kiedykolwiek tak się stało. Z tego powodu przenosi się fabryki do krajów, w których koszty robocizny są minimalne, korzysta się z coraz to tańszych rozwiązań i gorszych jakościowo materiałów. Nas to w tej chwili nie dotyczy i mam nadzieję, że nigdy nie będzie dotyczyć, ale pozwolisz, że nie zdradzę, jak mamy zamiar sobie z tym poradzić. Czarcie z założenia miało być po prostu niezniszczalne, jeśli chodzi o konstrukcję. Wiemy już od użytkowników, że zdarzały się nam drobne wpadki, ale jak to się mówi "pierwsze koty za płoty", a dzięki współpracy użytkownik - producent nasza stopa podlega ciągłej modernizacji. Efektem tego wszystkiego jest właśnie sprzęt, który w minimalny sposób traci swoje początkowe parametry w trakcie długiego okresu użytkowania, a to jest właśnie nasze główne założenie. Ponadto stopa miała według mnie mieć naprawdę potężny cios - jedni się z tym zgodzą, drudzy nie, ale ja nie lubię głaskania bębnów - centrala ma być słyszalna bez problemów. Pamiętam, jak Paweł Jaroszewicz dzwonił do mnie po tym, jak zagrał pierwszą próbę z Vader na naszym sprzęcie i powiedział: "Kurde, Władek, wyłączyłem pierwszy raz w życiu trigger na centrali, bo po prostu było ją słychać bez tego - miazga". Przyznam szczerze, że mnie to mile połechtało (śmiech).
Powiedziałeś mi kiedyś dość dosadnie, że nie ma możliwości, by Czarcie Kopyto nazywało się np. Devil Hoof. Dlaczego?
Ponieważ z marketingu mam pałę... I nie będę się tutaj wypowiadał, jaki jest mój stosunek do powszechnego nazywania po angielsku po prostu wszystkiego, co nas otacza.
Czarcie Kopyto to nazwa kojarząca się wyraźnie z ciosem, jednak stopa jest przeznaczona dla każdego. Jak to wygląda w praktyce?
W praktyce to wygląda tak, że sprzęt jest naprawdę wszechstronny, ilość kombinacji możliwych do uzyskania już w standardowej stopie jest naprawdę spora, a w połączeniu ze zmianą bijaków na bijaki innych producentów - o innej wadze, wykończeniu oraz ze zmianą sprężyn jeszcze te możliwości potężnie rozszerzają. Tak więc można śmiało stwierdzić, że na stopie mogą grać perkusiści, wykonujący różne style muzyczne.
Jesteś cały czas w kontakcie z - nazwijmy to - "swoimi perkusistami". Oni są głównym motorem zmian w konstrukcji stopy?
Jesteśmy otwarci na potrzeby perkusistów. Oczywiście, nikt nie wydzwania do kogoś z pytaniami: "A czy wszystko dobrze ze sprzętem? Czy dobrze spałeś, Władziu?". Po prostu, kiedy dzieje się coś niedobrego, wystarczy napisać maila i problem rozwiązujemy możliwie najszybciej. Na pewno opinie pozwalają na zdiagnozowanie, co i gdzie należy poprawić, a co jest po prostu dobre i zmieniane być nie powinno. Motywują nas do pracy i metodą ciągłych ulepszeń udoskonalamy Czarcie Kopyto.
Ostatnio mówiłeś mi o kilku poprawkach, jakie wprowadziłeś. Możesz pobieżnie powiedzieć, co zostało usprawnione?
Nazwałbym to raczej udoskonaleniami (śmiech). Np. oba bijaki w stopie głównej w twinie są teraz na jednej, wspólnej, hartowanej i szlifowanej osi. Daje to spore plusy pod względem powstawania ewentualnych luzów oś-łożysko, podwyższyliśmy próg, o który zapiera się stopa o centralę, zmieniliśmy wygląd bijaków oraz ich konstrukcję. Poprzednio podczas dokręcania śruby w bijaku, podczas regulacji kąta, cały korpus się przekręcał na bok i ta regulacja była przez to kłopotliwa do wykonania w warunkach koncertowych, gdzie nie ma czasu na pierdoły i sprawdzanie, czy już jest dobrze czy nie. Teraz po prostu odkręcasz, regulujesz, dokręcasz i ma być w porządku. Dodaliśmy także gumowe odbojniki - elementy przeciwpoślizgowe, zarówno pod łapę mocującą, jak i na siodło. Zniknął więc problem luzowania się stopy podczas gry z pochylonym bębnem basowym, poprawiło się także mocowanie obręczy stalowych, zmieniliśmy konstrukcję wałka łączącego, przez co stała się jeszcze bardziej solidna i wykazuje mniejsze tendencje do powstawania luzów. Jak więc widzisz, nie stoimy w miejscu i cały czas coś zmieniamy - mam nadzieję, że na lepsze (śmiech).
Macie w planach inny hardware?
Szczerze powiem, że cały czas o tym myślimy, jednak pracy z samym Czarcim Kopytem jest tyle, że w tej chwili jest to raczej nierealne.
Czarcie jest w pełni sprzętem, robionym na zamówienie. Czy przed wykonaniem stopy można wskazać swoje drobne uwagi?
Owszem, jest to sprzęt na zamówienie, ale w zasadzie, aby zmieścić się w rozsądnych granicach cenowych w grę wchodzi wykonanie grawerki. Wszelkie zmiany konstrukcyjne, jeżeli w ogóle są czymś podyktowane, a nie jest to tylko widzimisię zamawiającego są bardzo drogie i po prostu nie mają sensu, ale jeśli ktoś będzie miał jakiś pomysł na wykonanie, może go zawsze do nas przesłać, wtedy wspólnie omówimy plan działania i związane z tym koszty.
Co sprawia największe trudności w konstrukcji stopy perkusyjnej w Polsce?
Największe trudności sprawiają wszystkie rzeczy, których nie jesteś w stanie wykonać sam, ponieważ nie masz kontroli nad procesem. Dobrym przykładem jest np. obróbka cieplna. Dopiero perkusista sprawdza, czy została wykonana dobrze - bijak albo się skrzywi albo złamie (śmiech). Wcześniej bez zniszczenia elementu jest to bardzo trudne do sprawdzenia.
Których bębniarzy chciałbyś poczęstować swoim wyrobem?
Jest takich paru, ale nie będę zapeszał - jeszcze przeczytają ten artykuł i sobie pomyślą - "Nigdy, chłopie, nigdy!!!".
Na koniec - gdy zamawiamy u was sprzęt, czego powinniśmy unikać?
Wymyślania historii niesamowitych i szukania problemów tam, gdzie ich nie ma. Pytań w stylu: "Panie, a dlaczego tak drogo?". Ja naprawdę lubię konkretnych ludzi - jak piszesz maila to przecież w jakimś celu - np. chcesz się dowiedzieć o cenę, czas realizacji itp. Mam sporo pytań w stylu: "Czy ta stopa jest lepsza od Iron Cobry" albo "Czy jest szybsza od Axis? ". Odpowiadam wtedy, że na pewno jest solidniejsza i jest zapakowana w case, a na dodatek ma na razie preferencyjną w stosunku do jakości cenę.
Zdjęcia: www.czarciekopyto.com
Powiązane artykuły
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…