Tama 1st Chair HT741
Oficjalny dystrybutor firmy Tama na Polskę - firma Interton wysłała nam w wielkiej paczce kilka ciekawych instrumentów. Wśród nich znaleźliśmy także stołek perkusyjny. Doszliśmy więc szybko do wniosku, że należałoby usadowić się na owym zydlu i sprawdzić komfort gry.
Temat wygody i komfortu jest często bagatelizowany przez wielu perkusistów. Przypominamy sobie o nim dopiero wtedy, gdy grając czujemy dyskomfort. Często kończy się to deklaracjami w stylu: "Następnym razem skołuję sobie coś lepszego do siedzenia", po czym zapominamy klikając w necie na kolejne oferty talerzy, bębnów, werbli czy hardware. Nie trzeba chyba tutaj opisywać, jakie znaczenie ma wygodne siedzisko. Dotyczy to szczególnie często koncertujących perkusistów (nieważne, czy na chałturach, czy na klasycznych koncertach - tyłek boli tak samo). Oprócz wygody najważniejszym elementem jest oczywiście nasze zdrowie, a z kręgosłupem nie ma żartów. Na szczęście nie osiągamy średniej przeciętnego "Otyłoamerykanina". Jednak często bywa tak, że parę godzin dziennie spędzamy na naszej kości ogonowej, ponieważ wszystkie kończyny akurat oklepują cały zestaw. Co więc oferuje nam Tama 1st Chair? Najlepszym sprawdzianem będzie tu chyba osoba naczelnego, która swoim tonażem powinna poddać je odpowiednim testom wytrzymałościowym, a rozstaw jego sprzętu i barbarzyńska rąbanina stanie się testem stabilności.
Konstrukcja
Krzesło na pewno budzi swoim wyglądem zaufanie. Solidnie osadzone, stabilne. Oczywiście mamy tu do czynienia z szeregiem ulepszeń, które nie kwalifi kują nasz stołek do grupy zwykłych siedzisk. Sprawdźmy od dołu. Krzesło oparte jest na czterech nóżkach, co jest gwarantem olbrzymiej stabilności, ale gdy podłoże jest w miarę równe. Fajny pomysł zastosowano z nóżkami. Często gumowe końcówki przecierają się po pewnym czasie. Tutaj zastosowano plastikowe zakończenia nóżek eliminujące tak duże tarcie. Dopiero na nie zakładamy gumowe nakładki.
Ustawmy teraz wysokość. Mamy tu kolejny ciekawy patent. Nie zastosowano nóżki teleskopowej tylko klasyczną odkręcaną. Cała zabawa polega na tym, że nie kręcimy wkoło krzesełkiem tylko odkręcamy motylek, jak w statywie talerza i wysuwamy bolec na odpowiednią wysokość. Plastikowy regulator (jednocześnie pełniący funkcję "memory lock") znajdujący się na nóżce dokręcamy do samego dołu, przez co cała masa nie skupia się jedynie na sile dokręcenia motylka, ale właśnie na tej plastikowej zakrętce. Pomysłowe.
Teraz sprawdźmy siedzisko, na którym bezpośrednio usadawiamy nasze siedzenie. Sit Tight i Rocklock - tak nazywają się dwa rozwiązania wykorzystane w tym elemencie. Pierwsze z nich to mocna klampa podobna do tych, jakie Tama stosuje przy swoich statywach. Druga rzecz to specjalna panewka, którą wkładamy w klampę Sit Tight, by później włożyć w to główny bolec stołka. Możemy dzięki temu kręcić się spokojnie dookoła bez zmiany wysokości (co gwarantuje nam wspomniany wcześniej system ustawiania wysokości) i nie kołysać się przy tym na prawo i lewo. Wszystko działa bez zarzutu, nie ma żadnych luzów czy tarć. Samo siedzisko w swoim kształcie jest kombinacją siodła i klasycznych okrągłych modeli, podbite dwucentymetrową pianką.
Punktem kulminacyjnym konstrukcji jest miękkie oparcie. Przesuwane jest zarówno góra-dół jak i przód-tył. Wnioski z takiego rozwiązania nasuwają się same - możemy dostosować wysokość i poziom oparcia do swoich własnych preferencji. Transport ułatwia nam możliwość szybkiego złożenia oparcia, co jest niezwykle przydatne, gdy w poszukiwaniu powietrza chcemy się wydostać zza zestawu, a bezdusznie zostaliśmy wrzuceni w ciasny kąt salki lub sceny. Gdy na jakiś czas nie mamy ochotę na nasze oparcie, swobodnie możemy je odkręcić bez uszczerbku dla reszty.
Podsumowanie
Wszystkie wymienione powyżej funkcjonalności są w pełni wykorzystywane podczas korzystania ze stołka. Nie ma więc tutaj zbędnych bajerów, które zostały zamieszczone dla podbicia statystyk. Krzesło jest wygodne i doskonale sprawdza się, gdy gramy właśnie ze wszystkimi kończynami w ruchu. Szczególnie podczas gry na dwie centrale lub podwójnej stopie swobodnie możemy rozlać się na stołku, opierając przy tym plecy i bez nadmiernego napinania mięśni (odpowiedni balans ciała) hulać do woli. Siedzisko pozwala na długie siedzenie bez zbędnego i natrętnego przekładania po jakimś czasie ciężaru ciała z jednego na drugi pośladek niczym w dawnym pociągu pośpiesznym relacji Warszawa-Zagórz (12 godzin). Wycięcie siedziska jest gwarantem stabilności przy jednoczesnym komforcie i swobodzie przebierania nogami po wszystkich perkusyjnych pedałach, jakie mamy pod nogami. Ważne jest także to, że po długim i intensywnym graniu nie przyklejamy się do siedziska jak glonojad. Profi l siedziska i wykorzystana pianka doskonale sobie radzi, chociaż oczywistym jest, że gdy gramy w większości naszych rodzimych klubów (czyt. szczelnych piekarnikach z klimatyzacją w postaci lufcika na zapleczu zastawionego kartonem z paluszkami) żadne pianki szans nie mają.
Sprawdzał: Maciej Nowak