Meinl: nowości 2014 cz.2
W drugiej odsłonie prezentacji nowych propozycji firmy Meinl na rok 2014 skupimy się na talerzach Byzance i od razu uprzedzamy… uzupełnijcie zapasy wody.
Cześć pierwsza przeglądu: TUTAJ
Dostarczone przez firmę w drugim pudełku talerze wchłaniają wodę jak gąbka. Od razu na pierwszy rzut oka widać, że są to talerze, które będą miały suchy charakter. Patrząc dodatkowo na modele będą to raczej talerze przeznaczone do klimatów lżejszych i mocni rockowi łupacze na razie nie będą mieli czego tutaj szukać, chociaż piękno instrumentu często przekonuje do siebie bez względu na granice stylistyczne. Czy tak będzie tym razem? Zaraz zobaczymy. Zacznijmy od tych nieco bardziej soczystych talerzy.
Trudnością w przeprowadzeniu niniejszej prezentacji są dwie rzeczy. Pierwszą jest zbliżona stylistyka blach, przez co w pewnym momencie można dostać drobnego "kręćka", który wpływa na racjonalne i obiektywne postrzeganie zarówno zalet, jak i wad instrumentów. Drugą rzeczą jest fakt, o którym musimy tutaj wspomnieć, a mianowicie duża wątpliwość powtarzalności modeli. Stąd też pewne elementy mogłyby nie do końca pokrywać się z modelami, które dostaniecie w ręce. Ale także i na to jest metoda. Postaramy się skupić bardziej na ogólnych właściwościach modelu, nie wdając się zbytnio w przesadne szczegóły, które mogą być różne w zależności od egzemplarza.
TALERZE
Jak wiadomo rodzina Byzance składa się z sześciu podstawowych serii. Ogólna charakterystyka Byzance jest taka, że są to zasadniczo blachy ciemne. Różnice między niektórymi z nich są niewielkie i robiąc "ślepy" test z pewnością okazałoby się, że kilka z nich pomieszalibyśmy w kwestii uszeregowania. Pamiętajmy też, że Byzance to talerze kute w Turcji (wszystkie z brązu B20) i wykańczane w Niemczech. Ze względu na to, że są to talerze robione w pełni ręcznie, ich powtarzalność jest niemal niemożliwa. W tym miejscu dochodzimy do dwóch podstawowych "szkół". Jedni wolą, by talerz można było zakupić "w ciemno", czyli taki, jak w katalogu z ewentualnymi minimalnymi różnicami, inni wolą jedynie ogólną charakterystykę i przeznaczenie talerza, szukając indywidualnego egzemplarza dla siebie. Nie nam osądzać, która droga jest lepsza. Pewnym jest jednak, że w przypadku naszych Byzance trzeba będzie się kierować drugim tropem.
Tradition Light ride 22" to już 15 instrument ride w serii Jazz. To powinno mówić samo za siebie. Jest to wysokiej klasy instrument pod względem estetycznym, wszystko - jak zwykle w tej półce Meinl - wygląda doskonale. Ładny pas mocniejszego polerowania od zewnątrz ładnie komponuje się w naszym modelu z nieco "brudniejszym" środkiem. Talerz ma rozmiar 22" oraz dość cienką grubość. W związku z tym zauważalna będzie praca blaszki podczas uderzania. Jest to talerz żywy, który bardzo szybko się wzbudza. Powinien wręcz fenomenalnie sprawdzić się w akustycznym graniu. Wzbudzanie się blaszki powoduje, że "tyknięcie" pałeczki nie jest może aż tak bardzo klarowne, ale dodaje to jeszcze więcej naturalności blaszce i chyba raczej skaleczylibyśmy ją tłukąc nylonami. Także w bell nie będzie tak łatwo trafi ć, ale jego moc tkwi bardziej w "ciele". Bardzo dobrze spisze się nam jako finalny crash.
O ile powyższy, bardzo charakterny talerz, to nowa propozycja Meinl, o tyle Big Apple 20" jest nowym rozmiarem, ponieważ seria Jazz posiada Big Apple w wersji 22". Nowy model to niezwykle ciekawy instrument, zgoła odmienny od Tradition. Ładnie wykończony w tradycyjnym stylu z dość słabo wykształtowaną główką. Ciężko będzie w nią trafić - to na pewno. Jest to gruby talerz, który można śmiało zakwalifikować jako ride/crash. Grany jako ride jest soczysty i ciepły w nieco jaśniejszym charakterze (mimo, że to wciąż ciemny klimat) niż poprzednio prezentowany. Ciekawe jest to, że poprzez szybkie ride’owanie można go wzbudzić bardzo łatwo do intensywności crash. Jako crash sprawia się świetnie - jest masywny, szeroki i soczysty. Dobry na wykończenie frazy. Bardzo uniwersalny talerz, prawdziwie nowojorski styl (Nowy Jork to inaczej właśnie Big Apple).
Przejdźmy teraz do wspomnianych na początku klimatów mocno pustynnych. Seria Byzance Vintage powinna być nam bardzo dobrze znana ze względu na prezentowane wcześniej na naszych łamach sygnatury Benny’ego Greba oraz talerze efektowe. Vintage Pure Light ride 20" i 22" to tak naprawdę pierwsze talerze ride w serii, nie będące modelami Greba. Norbert Saemann z ekipą przemyśleli jednak mocno sens tworzenia takich blach i nadali nowym ride’om pełną charakterystykę serii Vintage. W odróżnieniu od piaszczyście wyglądających "Grebów" nasze ride’y mają ciemny wygląd. Specjalnie piaskowane i podgrzewane celem uzyskania suchego brzmienia, pozbawionego soczystości. Także tu bell jest mało wyraźny, a uderzenie w niego nie jest tak jasne i przejrzyste jak zazwyczaj. Talerz jest miękki i mocno pracuje podczas uderzeń. Ze względu na indywidualność egzemplarzy ograniczmy się do stwierdzenia, że ten talerz (zarówno 20", jak i 22") pozbawiony jest szumu, oferując za to suche "tyknięcia", bardzo surowe z równie surowym lekkim przyrdzewiałym szumem w tle. Talerz mniejszy wydaje się być nieco bardziej żywy od totalnie pozbawionego życia modelu 22". To "pozbawienie życia" oczywiście nie jest tu w złym znaczeniu, ponieważ wielu perkusistów w tej stylistyce poszukuje takich łatwych w kontroli talerzy w takim właśnie kolorze brzmieniowym.
Vintage Pure ride 20" i 22" to - co logiczne - mocniejsza wersja Light. Są to talerze cięższe i nieco głośniejsze z wyraźniejszą główką. Podczas ride’owania ładnie przyjmują uderzenia crash, pozostając wciąż pod kontrolą. Charakterystyka jest niemal identyczna, ale ze względu na większą moc są to blaszki ciut jaśniejsze. Pamiętajmy jednak, że wciąż jesteśmy w ciemnych klimatach i mówiąc "jaśniejszy" nie oznacza bynajmniej, że jest to blacha jasna, o nie, nie!
Porównując oba modele można powiedzieć, że Light ma w sobie więcej tego żwirowatego szumu podczas, gdy zwykły Pure ma więcej klarowności i przejrzystości.
PODSUMOWANIE
Wszystkie cztery modele to talerze z najwyższej półki jakościowej - co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Przeznaczone są dla świadomych muzyków, którzy wiedzą, czego chcą, a także potrafi ą kontrolować swoje uderzenia. Talerze są bowiem bardzo uniwersalne i można z nich wydobyć bardzo dużo, dlatego też uderzanie na oślep nie jest tu zbytnio wskazane. Dojrzałe instrumenty dla dojrzałych perkusistów. Godne polecenia dla wszystkich w klimatach jazz, funk, reggae, fusion, elektro czy też lekki pop. Mało agresywności, za to bardzo dużo klimatu i koloru. Charakterny sprzęt!
Ceny pln producenta: (Uwaga! w dobrych polskich sklepach ceny mogą być niższe!)
Byzance Jazz Tradition Light ride 22" 2,438
Byzance Jazz Big Apple ride 20" 1,841
Byzance Vintage Pure ride 20" 1,841
Byzance Vintage Pure ride 22" 2,438
Byzance Vintage Pure Light ride 20" 1,841
Byzance Vintage Pure Light ride 22" 2,438
Dostarczył: Meinl Distribution (www.meinldistribution.pl)
Sprawdź też: www.meinlcymbals.com
Test ukazał się w numerze kwiecień 2014
{Podsumowanie Plusy:
+ uniwersalność obu talerzy serii Jazz.
+ skonkretyzowanie w obu modelach Pure.
+ doskonałe wykończenie.
Minusy:
- przy przemyślanym doborze
trudno mówić tu o jakichkolwiek
minusach.}