30 piosenek Jeffa Porcaro, które warto, a raczej trzeba znać!
Przenieśmy się do wspaniałych czasów wielkich sesji nagraniowych. Kiedy to praca w studio przybrała formę sztuki, a nie wyłącznie prędkiej i oszczędnej finansowo rejestracji. Czasów, gdy w muzyce czynnik ludzki miał kolosalne znaczenie, a sława była efektem talentu.
Ileż to razy opowiadaliśmy o fenomenie Jeffa Porcaro, którego zaliczamy do czołowych perkusistów w historii muzyki. Sęk w tym, że wiele osób, szczególnie młodszego pokolenia, nie do końca wie na czym to tak naprawdę polega. Jeff nagrywał z wieloma popularnymi artystami jako muzyk sesyjny, a jego groove z „Rosanna” Toto jest jednym z najczęściej prezentowanych rytmów w serwisie YouTube. Ok, ale takich perkusistów jest więcej niż kilku. Poza tym Jeff nie grał solówek, nie tworzył widowiskowych pokazów gry ani wykraczających poza swoje czasy, ani jakichkolwiek! W ogóle nie był najczęściej filmowanym i wysuwanym na pierwszy plan muzykiem. Jest znacznie większa grupa perkusistów, którzy byli wyróżniającymi się osobowościami bębnów – sprawniejsi technicznie, bardziej efektowni. Gdzie jest sedno?
Jeffa można poznać po robocie i dopiero gdy sięgniemy do jego dyskografii, prześledzimy z kim, u kogo i gdzie nagrywał, to robi się naprawdę imponująco, a robienie salt i kręcenie pałeczkami za bębnami staje się dziecinną zabawą. Fenomen jego postaci zostanie opisany w oddzielnym odcinku naszych perkusyjnych podcastów, a dziś skupimy się na dorobku muzycznym, który jest najlepszą formą prezentacji absolutnej potęgi Jeffa Porcaro.