Bartek Pawlus
Dodano: 10.10.2011
Gdy patrzę, jak gra Bartek Pawlus nie mam obaw co do przyszłości bębnów w naszym kraju. Nareszcie pojawiła się postać kolorowa, nietuzinkowa, taki prawdziwy perkusyjny szaleniec, który zasiadając za bębnami nie myśli tylko o tym, by odegrać swoje i zginąć później w morzu szarych mimo, że świetnych warsztatowo bębniarzy.
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Pierwszy raz widziałem go podczas jednego z pokazów w bydgoskim Drum Center. Przyznam szczerze, że byłem niesamowicie zaskoczony. Gra bez kompleksów, mocno, osadzając przy tym każdy groove, wbijając każde uderzenie. Od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy. "Nareszcie" - pomyślałem. Nareszcie wśród młodych bębniarzy pojawił się ktoś, kto nie pieści się z perkusją, nie szura wyćwiczonych zagryweczek, nie jest kserem z Internetu, nie boi się uderzyć w talerz, nie boi się wycisnąć z bębnów ich brzmienia. Ktoś, kto przejmuje pełną kontrolę nad bębnami. Soczyste i pewne uderzenia pozwalają pokazać pełnię możliwości instrumentu. Jeżeli widział ktoś z bliska z jaką energią wbrew pozorom uderzają tacy bębniarze, jak Vinnie Colaiuta czy Chad Smith ten wie, co mam na myśli. Barthezz nie marnuje czasu i nie spoczywa na laurach. Szlifuje swój warsztat i styl, o którym można już śmiało mówić mimo wciąż młodego wieku.
Perkusja to chyba niewdzięczny instrument?
Niekoniecznie... Być może bębny są specyficznym instrumentem, o niemałych gabarytach, które wymagają odpowiedniego miejsca, któremu trzeba zapewnić dobrą akustykę? Ale jak każdy bębniarz kocham ten instrument.
Jesteś samoukiem czy bierzesz lub brałeś gdzieś lekcje?
Chodziłem kiedyś na prywatne lekcje, dzięki którym zobaczyłem, o co tak naprawdę chodzi w "GARACH". Teraz już sam borykam się z codziennymi ćwiczeniami, odpowiadam sobie każdego dnia na pytanie: "Z czym masz Barthezz problem?" i skupiam się nad daną partią ćwiczeń.
Dużo ćwiczysz dziennie? Na czym się najbardziej skupiasz?
Staram się ćwiczyć codziennie po minimum 3-4 godziny. W zależności od tego, czego potrzebuję na daną chwilę skupiam się nad pewną partią ćwiczeń dbając o to, by moja gra na perkusji "bujała" i zawierała tylko to, co potrzeba.
Grasz dużo z podkładami. Muzyka bardzo różna. Pod co lubisz najbardziej przymłócić?
Mój sposób patrzenia na bębny uważam za bardzo muzykalny, dlatego też staram się grać dużo z muzyką. Ćwiczenia, rudimenty są bardzo potrzebne, jednak docelowo powinno grać się muzykę na bębnach. Lubię grać po prostu piosenki na bębnach. Zależnie od tego, co na daną chwilę sprawia mi przyjemność, z tym też gram i ćwiczę. Czasem są to popowe piosenki, czasem około jazzowe stuffy, a czasem mocno rockowe bądź metalowe brzmienia. Materiały, do których gram, biorę z jakichś szkół bądź kupuję muzykę w sklepie. Jeśli uda się kupić muzykę bez bębnów to super. Jeśli nie to gram normalnie z całym zespołem. Potem zapodaję je do iPoda i gram na słuchawkach.
Zwyciężyłeś w konkursie Mapex Drummers of Tomorrow. Zostawiłeś za plecami całą Europę. Jak zareagowałeś na werdykt?
Zdobywając pierwsze miejsce byłem podekscytowany i nie ukrywam, że dość mocno zaskoczony! Nie robię się nad wyraz skromny? tylko obiektywnie i z perspektywy czasu oceniam uczucia towarzyszące mi podczas ogłoszenia wyniku.
Dobra, dobra (śmiech). Powiedz, co ci dała wygrana?
Na pewno pewność oraz przekonanie, że to, co robię ma sens i zmierza ku dobremu. Z początku wokół mojej osoby nie działo się nic nadzwyczajnego, co różniłoby się od sytuacji sprzed wygranej. Jednak kilka miesięcy później wyjechałem na La Rioja Drumming Festival - perkusyjną imprezę w Hiszpanii. Było to najbardziej ekscytujące doświadczenie w moim życiu. Wyobraź sobie 10 sław takich, jak: Steve Smith, Dom Famularo, Dave McClain czy Alex Aqunia, z którymi było mi dane przez kilka dni obcować.
To mówi samo przez się? Czarek Konrad powiedział, że jesteś książkowym przykładem prawdziwego perkusisty. Wiem, co miał na myśli, a ty? Domyślasz się?
Szczerze nie mam pojęcia, czy jestem przykładem "książkowego perkusisty". Po prostu uwielbiam patrzeć na bębniarzy grających stylowo dany gatunek muzyczny, którzy na dodatek są charyzmatyczni. Moimi idolami są postaci perkusyjne które posiadają cechy charakteru podobne do moich. Kocham bębniarzy, którzy są ekspresyjni, którzy robią show za bębnami, a także tych, którzy są niesamowicie pomysłowi i oryginalni w swojej grze.
Po twoim występie na Avant Drum Session wtykano ci mocno szpilę. Moim zdaniem bardzo niesłusznie. Co o tym sądzisz?
Krytykę należy przyjmować z godnością. Ja osobiście odebrałem wysyp dość mocno negatywnych komentarzy z lekkim dystansem, chociażby dlatego, że osoby wypowiadające się na forum, często z niejasnych przyczyn nie ujawniały swojej tożsamości. Nie jest sztuką krytykować ludzi za pośrednictwem kogoś lub czegoś i w dodatku incognito. Co innego występuje w sytuacji, kiedy stoi obok mnie człowiek mający pojęcie, o czym mówi i umiejący zaargumentować swoją wypowiedź. Wtedy krytykę traktuję jako radę.
Jaki jest twój perkusyjny cel?
Przede wszystkim jednym z celów jest to, by całe życie rozwijać swoje umiejętności muzyczne (perkusyjne). Jestem osobą młodą, nie mam konkretnie sprecyzowanych planów z kim chciałbym grać, ponieważ moją wadą bądź zaletą jest wrodzona nadpobudliwość, która pozwala być kreatywnym muzykiem, chcącym spełniać się w różnych gatunkach muzycznych. Od 4 lat gram w zespole Metanoia, z którym wchodzę do studia jesienią. Przed miesiącem zacząłem stałą współpracę z zespołem Akurat, z którym wyruszam w trasę koncertową 10 marca. Tak więc korzystając z okazji zapraszam na koncerty (śmiech) Oprócz tego chętnie angażuję się w poboczne projekty.
Czego nie lubisz w bębnach i bębnieniu?
Każde ćwiczenie, czy to rudiment, czy jakiś dany schemat rytmiczny, czy groove wymaga tyle samo pracy i trzeba się z nim po prostu zmierzyć, by osiągnąć dany cel, czy ci się to podoba czy nie...
Nie myślałeś o dłuższym wyjeździe za granicę, chociażby w kwestii podszkolenia się?
Często w życiu bywa tak, że jeżeli chce się tworzyć w własnym kraju trzeba dostać "licencję" za granicą... Tego typu plany i pomysły zaczęły powoli się realizować, pierwszymi poczynionymi krokami są indywidualne lekcje z Panem Clausem Hesslerem oraz przy okazji przyjazdu w odwiedziny do Polski lekcje z Domem Famularo.
Występowałeś także przed Akirą Jimbo. Dałeś świetny pokaz. Jednak ty sam nie byłeś do końca zadowolony?
Tak. Moje niezadowolenie wynikało z nerwowej atmosfery, która udzielała się obsłudze technicznej, jak i w konsekwencji mojej osobie, co spowodowało problemy z prawidłowym odtworzeniem podkładów z odtwarzacza. Próba generalna przebiegła bardzo chaotycznie, jednakże każda taka sytuacja wzbogaca doświadczenie zawodowe i umiejętność odnalezienia się w ekstremalnych sytuacjach. Początek występu był straszny i nie ukrywam, że byłem mocno podenerwowany... Aczkolwiek wiedziałem, że muszę stanąć na wysokości zadania i wybrnąć z niekomfortowej sytuacji... W pewnym stopniu czułem, że dałem radę, ale zawsze jest tak, że może być lepiej... I tym razem to przekonanie towarzyszy mi do teraz.
Było świetnie, uwierz mi, wszystko "siedziało" jak należy!
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…