Adam Łukaszek (Votum)

Dodano: 13.04.2010
Autor: Marcin Kamiński

Adam Łukaszek, perkusista prog-rockowego zespołu Votum, odpowiada na nasze pytania o początkach bębnienia, ćwiczeniach gry na perkusji, planach na przyszłość oraz tym, co chciałbym zmienić na świecie. 

Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.

Magazyn Perkusista: Witaj. Co skłoniło cię do zainteresowania się grą na perkusji?

Adam Łukaszek: Cześć! Wyobraź sobie, że nieraz zadaję sobie to pytanie i to w formie, której raczej nie opublikujesz. Najczęściej do takiej refleksji skłaniają mnie momenty, w których muszę kupić okrągły kawałek żelastwa, żeby móc w niego nap?rawdę mocno uderzać. Stoję z portfelem w sklepie muzycznym, patrzę na kawał żelastwa? zawartość portfela ->kawał żelastwa->zawartość portfela->kawał żelastwa?? i myślę sobie- " Co skłoniło Cię do zainteresowania się grą na perkusji?" Świetne pytanie, naprawdę genialne, bo nie potrafię odpowiedzieć CO, ale chyba wiem KTO. Pamiętasz Policjantów z MIAMI? No, jak ja to oglądałem? Leciało zawsze w czwartki na "jedynce". Crokett i Tubbs, to byli dopiero twardziele, zawsze chciałem być tym pierwszym ( również z uwagi na kolor skóry byłoby mi łatwiej).  Jakież oni mieli przygody, w każdym odcinku nowa akcja incognito, w jednym i tym samym mieście, a nikt ich nigdy nie rozpoznawał. Panie, tak to trzeba umić.
To były czasy, jakaż tam była muzyka - a właśnie, bo ja o tej muzyce chciałem. Sztandarowe numery - "Heartbeat" Manna czy "In the air tonight" Phila Colinsa do końca pozostaną w mojej muzycznej bibliotece, bo to prawdopodobnie ON był całym winowajcą, od niego wszystko się zaczęło. Nie bez znaczenia pewnie był również fakt, że mój ojciec grał na gitarze i podśpiewywał, ale ja jednak wolałem wystukiwać rytm niż nucić czy próbować śpiewać. Z kolei Phil, a konkretnie jego werbel, był swego rodzaju katalizatorem. Ten charakterystyczny cios z ambientem, sprawiał, że wkręcałem się w rytm jak śruba w gwint często wystukując UWAGA!!! - ZĘBAMI!!! Dokładnie - ZĘBAMI !!! I tak mi zostało do dzisiaj. Dla tych, którym trudno ową przypadłość zrozumieć spróbuję wyjaśnić. Otóż uderzanie zęba o zęba sprawia, iż doskonale słyszę to co sobie mój rytmolotny umysł na poczekaniu wyprodukuje. Inni tego nie widzą, nie słyszą, oprócz mnie. Mało tego, operuję dynamiką uderzania zębów, co imituje odgłosy stopy i werbla, czyli wg. mnie najważniejszych elementów dla prawidłowego groovu. I tak, jak chce stopę uderzam słabiej, jak chcę werbel - MOCNIEJ. No, i teraz na myśli przychodzi mi dowcip o Jastrzębiu i kanapkach z masłem (śmiech).

Miałeś nauczyciela od gry na bębnach?

A i owszem, miałem taki krótki epizod. Ale może po kolei. Pochodzę z małego miasteczka - HAJNÓWKA w woj. podlaskim. Jest tam łącznie 10 szkół, w tym żadnej muzycznej, choć nawet gdyby była i tak rodziców nie byłoby stać, żeby ją opłacić. Nie znałem też nikogo, kto grałby na bębnach i mógł mnie z nimi zapoznać. Tak, więc początkowo edukowałem się przy nieocenionej pomocy Larsa Ulricha. Włączałem numer z Czarnej Płyty (istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że było to Nothing Else Matters), a on mi pokazywał co mam grać. Nie słuchał jak do niego mówiłem (no cóż, większość nauczycieli tak ma), ale za to reagował na przyciski REW i FF.
Słuchałem jak idzie stopa, jak idzie werbel, jak idzie HH i wymachiwałem w powietrzu pałami "BOMBA 3", aż nadgarstki nie zaczęły się upominać. Nie miałem perkusji, więc uczyłem się grać na wyimaginowanym zestawie siedząc na łóżku. Pamiętam, że musiałem ostrożnie machać, żeby pałki przypadkiem nie uderzyły o siebie, bo to było równoznaczne z : "ADAM!! DO NAUKI!!!" Powiem Ci, że do tej pory jak słyszę dźwięk uderzanych pałek to, aż coś we mnie wzdryga. Każdy ma jakąś traumę z dzieciństwa <śmiech> Niemniej jednak te machanie wiele mi dało, potrafiłem uniezależnić kończyny w bardziej skomplikowanych groovach i jak wsiadłem w końcu pierwszy raz na bębny i zagrałem ENTER SANDMAN kolo obok zapytał: "Ile już grasz na bębnach?" ja mu na to: "Człowieku, pierwszy raz siedzę za garami!". Tak, było. Byłem wtedy w drugiej klasie liceum, dodam, że to były czasy jeszcze 8-letnich podstawówek  i 4-letnich szkół średnich.
Po całkiem przyzwoicie zdanej maturze wyjechałem na studia do Warszawy. Tam pierwsze kroki skierowałem do sklepu muzycznego Hołdysa, gdzie znalazłem ogłoszenie o nauce gry na perkusji. Oczywiście niewiele myśląc zadzwoniłem i umówiłem się z kolesiem o imieniu Krystian. Parę razy widziałem go w telewizji, ale za cholerę nie wiem jak ma na nazwisko i co to za jeden. Zjechał mnie na pierwszej lekcji, ale dał też wiele wskazówek, które pamiętam do dziś. Jakkolwiek to nie zabrzmi, spotykaliśmy się jakiś czas, a później nie starczyło mi już środków na kontynuowanie nauki. Pamiętając wszystkie podstawowe wskazówki sam szukałem. Oglądałem mnóstwo lekcji ściąganych z netu (tylko ćśśś?) takich Panów jak Igoe, Mayer, Lang? i marzy mi się prawdziwa edukacja muzyczna, jednak patrząc na ceny chyba se jeszcze poczekam.

W jaki sposób zostałeś wprowadzony w całą terminologię perkusyjną? (nazwy, definicje, sprzęt)

INTERNET - kompendium wiedzy! Wszystko, co mnie interesowało znalazłem na stronach, forach, nawet wykupiłem kiedyś, jakieś lekcje na allegro.

Jaka była twoja pierwsza perkusja?

Pamiętam jak marzyłem o tym, żeby usiąść za prawdziwe bębny. W związku z tym, że w domu się nie przelewało nawet nie śmiałem marzyć o własnym sprzęcie. Już chyba byłem pogodzony z faktem, że  baniaki kupie sobie jak skończę studia i pójdę do pracy, czyli za jakieś 10 lat, aż tu nagle w szkole średniej, którą wybrałem (a były dwie) okazało się że stoją zajefajne, bębny YAMAHY MADE IN CZECHOSLOVAKIA !!! Mało tego, były też gitary, piece, klawiorki chyba nawet były. NO POEZJA! Tylko gdyby jeszcze ktoś Panią od muzyki odstrzelił. Nie dawała nam kluczy do sali, bo ponoć czciliśmy szatana?Oj tam, oj tam? To że grałem Deicide - "Once upon the cross" jeszcze nic nie oznacza? Tak, więc korzystałem z tych dobrodziejstw z przymusowym umiarem, no ale nie powiem, bębenki czechosłowackie na pięcioletnich naciągach - miodzio!

Z czego składa się twój obecny zestaw?

Zgodnie z umową na endorsement posiadam Amati Bubinga Custom Sparcle 10"x8", 12"x9", 14"x11", 14x5,5 , 22"x18".
Blachy: HH Powerbeat 14" Brilliant, Crash: Everplay 16" i 18" ride: Amati Dark Ride 20".
Stopa: Szpaderski Twin Demon.
Stołek: Proel.
Pałki: Bomba 3 sygnowane Adam Łukaszek, do lżejszego grania Mat Max.
Naciągi Attack Fatstroke.

A tak poważnie to:

BĘBNY

Tama Superstar Custom Titanum Fade w konfiguracji j.w.

BLACHY

HH Sabian AAX top 14"  bottom Sabian Paragon
Crash Zildjian A custom 16" oraz 18"
Ride Zildjian A custom 20"
China: Wuhan 16"

NACIĄGI

Werbel - Evans Genera HD DRY coated
Tomy - Remo Ambasador Clear
Centrala - Remo Powerstroke 3
plus nakładka pod młotki firmy "jakiejś tam".

PAŁKI

Vic Firth 55A lub 5B
Miotełki Zildjian
Pałki do kotłów Zildjian sygn. Travis Barker (bo tylko takie były)
Hot Rods Mat Max.

PLUS

Stopa: Pearl Eliminator 2002c
Stołek: TAMA Hydraulix
Statywy: Tama pod HH, łamane Gibraltar, łamany EVERPLAY 800L (naprawdę solidny statyw) oraz Basix seria 600.

A jak wygląda twój zestaw perkusyjny marzeń?

Marzy mi się Tama Bubinga, ale studyjny sound werbla i centrali najbardziej podoba mi się w SONORACH. Chciałbym dodać sobie jeszcze parę blaszek z serii A oraz K Pana Zildjiana i założyć ramę, ale to jest jakiś cenowy obłęd. Blacha, której koszt wyprodukowania to jakieś 400zł kosztuje prawie 5 razy więcej! Tutaj marża producenta, tutaj koszty przewozu, tu dystrybutora a na koniec sklepu! I masz za blaszane kółko - które owszem ładnie brzmi - 1800zł!!! Już mi słabo?

Jak często ćwiczysz grę na perkusji? Masz ułożony własny program ćwiczeń?

Staram się oczywiście jak najczęściej, ale zważywszy na fakt, iż sama muzyka nie przynosi dochodowych profitów, trzeba, że się tak wyrażę, dorabiać. Pracuję, uczę się, w dodatku nauczam podstaw gry na perkusji. Paradoksalnie sporo czasu spędzam w sali, ale nie mam kiedy grać. Mogę robić wprawki tłumacząc jednocześnie uczniowi, jednak to nie to samo co  w spokoju zabrać się do konkretnego ćwiczenia i przerobić go "z głową". Jednak jak już mam czas i wsiądę za pada czy werbel to przede wszystkim czwórki, dwójki grane w triplecie, dwójki z akcentem na drugie uderzenie, czyli raz DWA, raz DWA, jedynki z akcentami co 4 szesnastkę (TAP, STROKE). Nogi - 8 szesnastek i 4 ósemki na jedną nogę i zmiana, do tego równoległy back beat w metrum 4/4 jak to mi nie wystarcza znajduję sobie coś innego. Aby rozgrzać jedną nogę gram jakiś funkowy groove na 4/4 i obieram stały, szybki kick stopą, co by się po prosty rozruszała.

Ile czasu poświęcasz na ćwiczenie solo, a ile na próby z zespołem?

W związku z brakiem czasu pewnie częściej wychodzi granie z zespołem niż solo. Spotykamy się 3 razy w tygodniu na 4-5 godzin. Gdybym tylko miał tyle czasu na ćwiczenia?

W jaki sposób trafiłeś do zespołu Votum?

Dłuuuuga historia? jak tylko przyjechałem do Warszawy zacząłem szukać zespołów. Oczywiście oblatywałem wszystkie jakie mogłem. W pewnej chwili było ich już 7!!! Trza było zarządzić redukcje i ostały się 3, później już tylko jedna z którą to podbijaliśmy sale prób w całej Warszawie. Traf chciał, żeśmy się znaleźli w sali VOTUM i tam już zakotwiczyliśmy. Świetni ludzie, fajna atmosfera, niewygórowana cena, jednym słowem najlepsza sala w Warszawie. Niestety była - bo przyszedł Hilton i kazał wszystko wyburzyć, nielicha historia. Kontakt nam się urwał, z zespołu, który nigdy nie miał nazwy zostałem wywalony, bo nie chciało mi się przyjeżdżać na próby i kłócić się z quaziwokalistką. Po różnych przygodach z różnymi ludźmi osiadłem w zespole Mind Asylum. To było coś w rodzaju melodyjnego death metalu, z - jak to niektórzy określali - szantowym wokalem. Poczułem wtedy, że jestem w prawdziwym, dojrzałym zespole, wiesz takim jak się widziało na teledyskach. Nieźle się dogadywaliśmy, chodziliśmy na piwo, spotykaliśmy się po domach, jakieś wspólne imprezki jak to na muzyków przystało (śmiech). To z nimi straciłem sceniczne oraz studyjne dziewictwo. Pewnego dnia dostałem cynk od gitarzysty, że jest opcja normalnej sali, gdzie można wejść wrzucić graty i siedzieć do woli. Miałem to check it out, więc pojechałem. Sala okazała się idealna na nasze potrzeby, a obok na domiar dobrego urzędowali chłopaki z Votum! Spotkanie po latach! Uściskom i całusom nie było końca ! Z uwagi na fakt, iż w Mind Asylum nie działo się za dobrze, bo chłopaki nie kwapili się do grania koncertów na czym mi osobiście bardzo zależało, oznajmiłem, że odchodzę z zespołu. Zatrudnienia nie musiałem szukać daleko. W ten sam dzień okazało się, że Votum opuszcza perkusista Piotrek "Mumin" Umiński i Adam Kaczmarek dał mi już zmasterowaną wtedy "Time must have a stop" następnie zaproponował przyjście na próbę. Przyszedłem, zagrałem, wzięli mnie.

Niedawno zagraliście w warszawskiej Proximie koncert, połączony z wernisażem prac studentów ASP. Jak udało wam się samym zorganizować tak duże wydarzenie? Jesteście zadowoleni z efektu finalnego?

Wpadliśmy jakiś czas temu na ten pomysł. Chcieliśmy zorganizować coś wyjątkowego, zaprosić młode kapele i zagrać jako headliner. Pamiętamy doskonale jak to jest być młodą krwią i jak trudno jest zagrać na deskach profesjonalnego klubu. Dlatego chcieliśmy spełnić marzenia młodych i to się mamy nadzieję udało. Dodatkowo zaprosiliśmy do projektu studentów Akademii Sztuk Pięknych, którzy przygotowali prace inspirowane naszym najnowszym krążkiem "METAFICTION". Można było je oglądać z boku sceny oraz z tyłu, obok perkusji. Co do organizacji całego przedsięwzięcia to jest tytaniczna praca. Setki telefonów, maili, dzwonienie do firm, dziennikarzy, spotkania ze sponsorami. Masa roboty, której nie sposób w skrócie opisać. Pomimo pozyskania sponsorów, patronów medialnych i tak trzeba było dołożyć do interesu. Takie mamy realia. Niemniej jednak zyskaliśmy spore doświadczenie w organizacji tego typu imprez, poznaliśmy masę nowych ludzi, zdobyliśmy wiele kontaktów. Zdajemy sobie sprawę również, jakie błędy popełniliśmy i co mamy zrobić, aby następnym razem ich uniknąć. Ogólnie jednak jesteśmy zadowoleni, że inicjatywa doszła do skutku mieliśmy okazję zagrać dla kapitalnej publiczności. Na naszej stronie www.votumband.pl możecie obejrzeć nagrania z koncertu. Zapraszam.

Często podkreślacie, że Votum to nie tylko dźwięki. Skąd takie podejście do działalności zespołu?

Ja nie wiem. To trza by chłopaków zapytać. "Time must have a stop" powstał bez mojego udziału, a od tego się wszystko zaczęło. Jak wieść gminna niesie Votum założyło dwóch gitarzystów: Adam Kaczmarek i Al Salamonik. Na początku grali heavy metal często porównywalny do Iron Maiden. Później coś im się przekręciło, wyrzucili wszystko, co ich łączyło z heavy i pomyśleli - zagramy, co nam wyjdzie. Jak posłuchali, co im wyszło postanowili nie pozostawić tego w samej sferze muzycznej. Al zaprosił do współpracy Jakuba Sokólskiego z ASP. Kuba zaprosił jeszcze Mateusza (nazwiska nie pomnę)i efektem tej współpracy była okładka do Time?a oraz wizualizacje, które występują razem z nami na naszych koncertach. To się okazało strzałem dziesiątkę. Chłopaki poczuli, że właśnie o to im chodziło, że to wszystko idealnie się uzupełnia i inaczej być po prostu nie może. Od tej pory każdym poczynaniom Votum towarzyszyły oprawy graficzne najwyższych lotów. I tak już zostanie do końca...

W Polsce progresywne granie cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Jak myślisz, skąd to wynika?

Z sukcesu RIVERSIDE. Podejrzewam, że gdyby nie to, ciągle prog w Polsce byłby odkrywany przez nielicznych. Ludzie chcą uczestniczyć w czyimś sukcesie, dlatego hasło: "10 tysięcy płyt sprzedane" nakręca innych do kupowania, bo ludzie chcą posiadać część tego sukcesu. A jak słuchasz Riverside to siłą rzeczy dochodzą do Ciebie echa innych zespołów, które grają podobne klimaty. Osiągnięcie statusu Złotej Płyty to wielki wyczyn i na pewno wpłynęło to na popularność tej dyscypliny, jaką jest prog rock/metal.

Jakie są twoje muzyczne inspiracje?

Słucham wszystkiego, czego da się słuchać. Od popu po Black metal. Inspirują mnie melodie oraz wyjątkowe, a czasem nawet proste, zwykłe groovy. Ciężko to określić. To jak z kobietą, musi mieć to coś. Od czasów przyjścia do Votum i przyglądania się pracy chłopaków zacząłem patrzeć na muzykę bardziej od strony aranżacyjno-kompozycyjnej. Słucham jakiegoś numeru, słyszę ten jeden dźwięk i myślę - motyla noga, przecież to genialny moment na ten jeden dźwięk. Jeżeli jednak chodzi o zwiększanie swego skilla uwielbiam podpatrywać Tomasa Langa, Jojo Mayera i Tony Royster juniora. Żaden z nich nie jest najlepszym perkusistą świata, i każdy pokorny perkusista to powie, bo każdy z nich ma to coś, czego nie ma ten inny. Thomas Lang jest mocny, szybki jednak bardzo matematyczny przez to brakuje mi w nim luzu, który ma z kolei Jojo Mayer ten koleś gra duszą, on jest niesamowity, niebywały luz, precyzja, spokój, jednak brakuje mi tej siły, i prawdziwego kopa, z czego słynie Tony Royster jr. Świetny mięsisty strzał, momentami piekielnie szybki, kapitalny groove. I jakby tak ich trzech poskładać w jedno wyszedłby potwór, który zawładnąłby perkusyjnym światem. Dlatego moja dziewczyna mówi na mnie TY POTWORZE (śmiech).

Na koncie macie dwie płyty studyjne. Jaką planujecie przyszłość? Czy myślicie już nad komponowaniem materiału na trzeci krążek?

Myślimy, ale skupiamy się na promocji METAFICTION w kraju i zagranicą. Przede wszystkim koncerty. Liczymy, że letni sezon będzie dla nas udany. Główne cele na rok obecny to, co najmniej 3 zagraniczne koncerty oraz największe festiwale w kraju. Jak będzie? Wszystko w rękach naszego menadżera.

Na koniec pytanie z innej beczki: co chciałbyś zmienić na świecie?

Ceny sprzętu perkusyjnego!!!!!!!

Ostatnie słowo do czytelników Perkusisty?

Dzięki za dotrwanie do końca. Zapraszam na naszą stronę oraz na wyjątkowe koncerty VOTUM! Ślę metapozdrowienia dla wszystkich czytelników Magazynu Perkusista.

Rozmawiał: Marcin Kamiński

QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…
Dalej !
Perkusista - online
Platforma medialna
Magazynu Perkusista
Dołącz do nas
Left image
Right image
nowość
Platforma medialna Magazynu Perkusista
Dlaczego warto dołączyć do grona subskrybentów magazynu Perkusista online ?
Platforma medialna magazynu Perkusista to największy w Polsce zbiór wywiadów, testów, lekcji, recenzji, relacji i innych materiałów związanych z szeroko pojętą tematyką perkusyjną.