Trilok Gurtu
Dodano: 16.12.2010
Genialny indyjski perkusista i kompozytor opowiada jak powstaje muzyka dla mas.
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Trilok Gurtu grał już z wieloma muzykami jazzowymi i przedstawicielami muzyki świata. Jego występy i nagrania z trio Johna McLaughlina były analizowane i dyskutowane na szerokim forum. Współpracował z Joe Zawinulem, Patem Metheny, Janem Garbarkiem i Donem Cherry pokazując, że jest kimś więcej niż sprawnym perkusistą jazzowym. Podczas wspólnych występów z Salifem Keitą oraz z Oumou Sangare i Angelique Kidjo wyraźnie uwidoczniła się jego miłość do muzyki afrykańskiej. Jego wykształcona muzycznie rodzina uczyła go tradycyjnej muzyki indyjskiej, oczyma wyobraźni widząc go grającego muzykę dla bollywoodzkich produkcji na różnych lokalnych instrumentach perkusyjnych, głównie tabli. Tymczasem Trilok szlifował talent na zestawie perkusyjnym brata. Jego najnowsza płyta 'Massical', pokazuje piękno, pasję i mistrzowskie umiejętności tego prawdziwie utalentowanego perkusisty.
Płyta 'Massical' zawiera całą gamę różnych muzycznych stylów: folk, jazz, rock i fusion. Zadziwia zastosowaniem różnorodnego i egzotycznego instrumentarium. Jakie były twoje inspiracje?
Podczas współpracy i nagrywania tak wielu płyt nauczyłem się jednego. Po pierwsze, musisz lubić to, co robisz. Jeśli tak jest, możesz dopiero mocować się z kompozycjami pod kątem ich adekwatności z tematem głównym. Tak teraz, jak i w ciągu całej mojej kariery muzycznej, podążałem tą drogą. Było to dla mnie strasznie trudne, bo nigdy nie uczyłem się gry w żadnej szkole, z wyjątkiem tradycyjnej muzyki indyjskiej. Uczyłem się sam, w domu, ot i cały mój trening. Ponieważ w grze łączyłem różne style muzyczne, przyklejano mi różne etykietki np. mikser, muzyka świata itd. Teraz nawet muzycy drum?n?basowi korzystają z moich poszukiwań. Ale na początku drogi byłem bardzo krytykowany. I wtedy muzycy azjatyccy pomogli mi w rozwoju, a nie świat jazzu. To ludzie jak Talvin Singh, Nitin Sawhney i Asian Dub Foundation poparli mój styl, ponieważ robiłem coś nowego. 'Massical' jest płytą spinającą w klamrę to wszystko, czego doświadczyłem na drodze muzycznych poszukiwań oraz to, co zawsze chciałem wyrazić: muzykę powinno się pisać dla wszystkich! Może być bardzo skomplikowana, ale najważniejsze, by rytm był wyraźnie wyczuwalny. Tego moim zdaniem zawsze brakowało w jazzie. Zero groovu, tylko intelektualne zapasy. Porzuciłem to dawno temu.
Czy zatem Massical jest płytą dla wszystkich, a nie tylko dla wybranych?
Lubię ryzykować. Byłem już krytykowany za nietypowy dobór muzyków, ale zawsze nagradzano owoce takiej współpracy i niecodzienne zestawienia instrumentalistów. Mamy tak wiele nut, ale to, jak je gramy, jest sprawą indywidualną. Nikt nie ma prawa krytykować kogokolwiek, bo wszyscy poszukują. Powinniśmy raczej pomagać sobie wzajemnie niż słuchać purystów albo ludzi szastających na prawo i lewo argumentem komercyjności, jak oskarżeniem. Puryści i ludzie grający ich zdaniem wysublimowany jazz z najwyższej półki powinni nagrywać i chować produkt do szufl ady, a nie kłaść na półki sklepów muzycznych, bo to właśnie jest komercja!
Twoja matka Shobha była bardzo znaną wokalistką.
Tak, a brat najbardziej rozchwytywanym perkusistą w Bollywood. Na 'Massical' jest jeden utwór, w którym śpiewam. Miałem świra na punkcie talentu matki. Była niesamowitą wokalistką, ale zawsze uwielbiała, jak śpiewałem. A ja miałem duży szacunek dla jej talentu i zawsze bałem się występów przed nią. Oczywiście moim pierwszym instrumentem był głos. W Indiach to głos jest zawsze pierwszym instrumentem.
Na płycie jest wiele muzyki w nieparzystym metrum.
Grałem kiedyś w Los Angeles w miejscu o nazwie Luna Park. Grałem solo w metrum 7/8, a wszyscy tańczyli i klaskali na 7. Brzmiało to, jak zwykłe 4/4, więc 7, to tylko trochę mniej, niż 8. Jeśli grasz swobodnie, w tanecznym rytmie, z jakąś sympatyczną melodią, to nikt się nawet nie zorientuje, że to na 7. Jeśli ludzie słuchając zaczynają wyliczać metrum, to coś tu jest nie tak. Nie odczuwają już muzyki, tylko liczą. Poczuj ruch, rytm wewnątrz ciebie, a wszystko będzie ok!
Rozbijasz zatem metrum złożone na podgrupy?
Tak. Kiedy graliśmy z Johnem, muzyka była tak szybka, że trzeba było uprościć schemat metryczny. Zamiast liczyć do 32 albo 64, łatwiej zastosować zwykłe 4/4. Nauczył mnie tego w Indiach pewien mistrz tabli. Mawiał: Rozbij to na prostsze grupy, a będziesz miał więcej przestrzeni dla muzyki? to jak z piramidą. Ludzie raczej boją się przestrzeni, dlatego tak bardzo chcą wypełnić ją nutami. Jeśli zapanują nad przestrzenią, będą grać mniej, a muzyka nabierze głębi.
Co doradziłbyś perkusistom, którzy chcą rozwijać swoje umiejętności gry w nietypowym metrum?
Grajcie to tak długo, aż stanie się zupełnie naturalne! Jeśli wciąż będziecie się bać, dajcie sobie spokój. Podczas pracy nad 'Massical', nie chciałem żadnych nacisków ze strony wytwórni płytowej, managera czy agentów. Chciałem po prostu stworzyć muzykę z ludźmi, z którymi bardzo dobrze się rozumiem. Można to usłyszeć na płycie. Wszyscy wykonali kawał fantastycznej pracy bez obaw, uprzedzeń i wątpliwości. Po 'Usfret' i 'Living Magic' to płyta, która naprawdę mi się podoba.
Czy mógłbyś opowiedzieć o czymś, co wyciągnąłeś dla siebie w trakcie gry w John McLaugliin trio?
Wszyscy nauczyliśmy się grać bardzo szybko, także John, ponieważ często zmienialiśmy aranżacje. Była to więc bardzo zdrowa gimnastyka umysłu. Musieliśmy grać czujnie. Było mnóstwo dialogowania między mną a Johnem, jako że on bardzo dobrze zna tradycyjną muzykę indyjską.
Powiedziałeś kiedyś, że Don Cherry był dla ciebie inspiracją, silniejszą nawet niż Miles Davis.
Osobiście uważam Dona za największą osobowość tego, co nazwalibyśmy muzyką świata. Grał stylowo. Słuchał mnóstwo muzyki z Indii i Malezji. Ten gość był jak chodząca encyklopedia i potrafił tej wiedzy używać. Grał z indyjskimi muzykami, komponował w tym stylu. Myślę, że był niedoceniany. Był w stanie poradzić sobie ze zdumiewającymi brzmieniami z Mali, czy Nowej Gwinei.
Jest mnóstwo podobieństw w rytmice muzyki indyjskiej i afrykańskiej.
Jeden moment świadomości, że cała muzyka świata stanowi jedność, sprawia, że patrzysz na to z nowej perspektywy. Złożona polirytmia występuje rzeczywiście po obu stronach. Różnią się tylko instrumenty, taniec. Jakże muzyka mogłaby się różnić? Pomysły i rozwiązania koncepcyjne mogą się różnić, ale muzyka? Nie.
W którym momencie twojego życia pojawił się zestaw perkusyjny?
To przyszło później, ze względu na wszechstronność moich poszukiwań muzycznych, Bollywood i granie na ulicach. Przez długi czas nie był to mój własny zestaw. Grałem na bębnach mojego brata Rogera, kiedy ten wychodził do pracy. Mój drugi brat stał na czatach, by uprzedzić mnie, kiedy zobaczy, że Roger wraca. W ten sposób mogłem skończyć granie na czas, a on nawet się nie domyślił, że ktoś tykał jego perkusji. Moja gra ograniczała się do naśladowania, nie brałem żadnych lekcji. Wtedy właśnie zakochałem się w zestawie. Zacząłem grać w kapeli weselnej kawałki w stylu Guantanamera czy In A Gadda Da Vida. Grałem raz solo na bębnie i wygrałem jakąś nagrodę, ale to był instrument indyjski!
Ile miałeś wtedy lat?
Jakieś 14 lub 15 i zero kasy na własny zestaw. Przyjaciel powiedział, że coś mi załatwi, ale to było straszydło całe poklejone taśmą i nadal żadnych pieniędzy na naciągi. Przeszedłem całą masę trudności, by nauczyć się gry samemu. Wtedy pojechałem do Berklee z orkiestrą z Bollywood. Chciałem się tam uczyć, ale nie przyjęli mnie. I to był punkt zwrotny. Powiedziałem sobie: za nic w świecie nie chcę grać, jak goście po tej szkole. Będę grał zgodnie z własną tradycją.
Mógłbyś powiedzieć coś o swoim zestawie?
Zacząłem używać małego werbla o średnicy 10 cali w latach 80-tych. Sonor wykonał go dla mnie, potem Remo. Teraz gram na Pearlu, czy coś takiego. To 12-calówka plus trzy tomy. Tylko trzy, ponieważ kiedyś wożąc więcej, zawszy płaciłem mnóstwo za nadbagaż. Dzięki specjalnemu strojeniu są głośniejsze. Moje centralki 10-calowe to unikat, jeśli chodzi o brzmienie. Obecnie używam także standardowych bębnów basowych i czasem 16-calówki. Mam 3 splashe 8, 10 i 12 cali i ride, gongi, tablę i djembę.
Nad czym obecnie pracujesz?
Gram koncerty promujące płytę 'Massical' oraz pracuję nad projektami solowymi. Pod koniec roku wystąpię w Sadler?s Wells w Londynie z 10-osobową orkiestrą. Gościnnie wystąpi także Jan Garbarek. W przyszłym roku chciałbym kontynuować pracę z orkiestrą i spróbuję zrobić coś na big band. Jedyne, co mogę teraz powiedzieć, to opisać radość, jaka towarzyszyła nagrywaniu tej płyty, bez żadnej presji z zewnątrz, z niesamowitą współpracą muzyków między sobą. Jestem wdzięczny mojemu mistrzowi duchowemu - to bardzo ważne. Nauczył mnie działać bez lęku i wątpliwości, co uważam za wspaniałe uczucie. Chciałbym koncertować nadal, by zasłużyć na laury i szacunek. Granie muzyki to fantastyczne zajęcie!
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…