Bogdan Kubica (Myopia)
Dodano: 14.02.2011
Myopia nie próżnuje. Muzycy pracują obecnie nad nowym materiałem, który ukazać ma się jeszcze w tym roku. By zaostrzyć wasz apetyt na następcę "Biomechatronic Intervention" przeprowadziliśmy wywiad z największym pasjonatem perkusji w Bielsku-Białej, a zarazem założycielem zespołu, Bogdanem Kubicą.
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Cześć Bogdanie! Skoro ten wywiad trafi na łamy Magazynu Perkusista na początku powiedz, co skłoniło cię do zainteresowania się perkusją? Przecież to gitarzyści oraz wokaliści zawsze są "twarzami" zespołów i cieszą się największą popularnością?
Witaj Jacku! Faktycznie gitarzyści, basiści czy wokaliści stoją na pierwszym planie, ale sam przyznaj, że nie ma nic bardziej efektownego i widowiskowego niż szalony perkusista pływający po swoim zestawie perkusyjnym, nawet jeśli jest on wizualnie tylko na drugim planie! Tak naprawdę to zawsze coś mnie ciągnęło do bębnów, nawet jeszcze w przedszkolu pamiętam, że na zajęciach z rytmiki pani zawsze ufała mi w kwestiach trzymania rytmu i kazała grać na jakimś instrumencie perkusyjnym. Śpiewanie odpadało, bo nigdy nie miałem warunków głosowych, jako nastolatek myślałem o gitarze, ale koniec końców myśli moje zawsze biegły w stronę perkusji, co potem się zmaterializowało.
W ostatnim wywiadzie, jaki z wami przeprowadzałem wspomniałeś, że choć słuchasz jeszcze czasami thrashu spod znaku Megadeth czy Metalliki, nie chciałbyś grać tego typu, prostszej muzyki. Czy jednak nie byłoby to dla ciebie - paradoksalnie - pewnym wyzwaniem? Jeden ze znanych perkusistów powiedział kiedyś, że, gdy jesteś mocno zaawansowany w gry na tym instrumencie, problemem staje się zagranie nierówno i prościej (śmiech).
Ten perkusista miał absolutną rację. U mnie takie rzeczy też wychodzą w praktyce, na przykład jak gramy próbę solidnie się do tego przykładając, to wszystkie najbardziej zawiłe fragmenty z reguły wychodzą dobrze, a pomyłki zdarzają się przy najprostszych wydawałoby się momentach. Śmiejemy się wtedy, że trzeba je również skomplikować, bo wszystko nam się myli (śmiech). Działa to też w drugą stronę, większość perkusistów, którzy na co dzień zajmują się produkowaniem blastów czy jednostajnych thrashowych rytmów, nie będzie w stanie stworzyć czegoś wielce zawiłego. Ja ciągle jestem mniej więcej na tym samym etapie, tzn. mam taki ?defekt?, że jak coś ma być proste przez, powiedzmy, około minutę, to dla mnie robi się to nudne i trzeba to ?podrasować?, ale też trzeba przyznać, że przez lata taka, a nie inna, rytmika, stała się cechą charakterystyczną naszego stylu. W naszych nowych utworach, mimo wszystko, będzie chyba więcej niż wcześniej takich ?łatwiejszych? momentów, no wiesz, starzeję się i czasami trzeba w kawałku mieć chwilę wytchnienia, ale z drugiej strony do nagrania pozostało jeszcze trochę czasu, więc może mi się to znudzić i ulec zmianie (śmiech).
W Myopii zajmujesz się nie tylko bębnieniem, ale także piszesz teksty. Z reguły dotyczą one historii spod znaku science-fiction. Skąd czerpiesz do nich inspiracje?
Inspiracji dostarcza życie codzienne. Może to być książka, film, nawet bardzo krótki artykuł może stać się inspiracją do napisania wielotekstowej koncepcji. Książkowo-filmowa wiedza w połączeniu z odrobiną wyobraźni w każdej chwili owocuje nowymi pomysłami. Jestem na przykład na lotnisku, tuż za ogromną szybą stojący do niej nosem i niemieszczący się kompletnie w jej ramach biały jumbo jet, myślę sobie: kosmodrom, lecimy na inną planetę. Jestem na stacji metra w Londynie i wyobrażam sobie: następna stacja to Barcelona. Widzę trzmiela i zastanawiam się: a jeśli on ma wszczepioną kamerę i jest właśnie w fazie testów, albo jeszcze lepiej: gdybym ja miał takiego trzmiela, zdalnie nim sterował i obraz z jego kamery śledził na swoim monitorze. Widzę człowieka na wózku i oczami wyobraźni egzoszkielet, który wszczepiają w jego układ nerwowy, a on wstaje i normalnie egzystuje. Takie przykłady można mnożyć bez końca, a one stają się później tłem opowiadanych przeze mnie historii. Oczywiście, jeśli powiedziałbym komuś o tym na wspomnianej stacji czy lotnisku, to ten ktoś popukał by się w głowę i wyzwał mnie od czubków, ale wiele z tych pomysłów już się dzieje, a reszta prędzej czy później i tak nastąpi.
Koncept tekstowy na wasz kolejny album dotyczyć będzie ponoć dwóch równoległych światów. Czy chcecie stworzyć swoją odpowiedź na "Jaskinię" Platona lub "Matrixa"?
Równoległe światy cały czas przewijają się w naszych konceptach tekstowych. Historie opowiadane przez Twór Myopia, dziejące się na różnych planetach, tak naprawdę są odzwierciedleniem tego, co dzieje się teraz, albo w przyszłości może się wydarzyć na naszej planecie. Teraz będzie to może trochę bardziej dosadne, bo z Ziemi (Earth), za pomocą nie do końca sprawnego wehikułu czasu, przeniesiemy się na planetę Aerth (wymowa jak wyżej), co już coś sugeruje. Tytuł konceptu, który już wcześniej został ujawniony, czyli ?Simultaneous Simulations?, też sugeruje, iż pewne symulowane wydarzenia będą się działy w różnych miejscach (patrz wyżej) w tym samym czasie. Nie chcę tutaj stwarzać żadnej odpowiedzi na cokolwiek, choć jak sam zauważyłeś, nie da się uniknąć pewnych porównań: to, co będzie się działo na Aerth, będzie jakiegoś rodzaju matrycą naszego albo dla naszego świata. Nasza planeta Ziemia z kolei może być ?jaskinią? Platona, a cienie na jej ścianach mogą symbolizować wydarzenia na Aerth, ukazując prawdziwą rzeczywistość, jednak w moim wypadku nie będą one odzwierciedleniem wyższej idei, a raczej zagubienia wynikającego z wielokrotnego powielania własnych schematów i zachowań, a co za tym idzie, samych siebie.
Od wydania "Biomechatronic Intervention" minęły już dwa lata. Jak z perspektywy oceniasz ten album i swoje partie na nim?
Mimo upływu czasu ja niezmiennie twierdzę, że pod każdym względem był to najlepiej przygotowany i dopracowany album. W poprzednich sesjach nagraniowych, z różnych przyczyn, spędzaliśmy nocami mnóstwo czasu dopinając ścieżki basu czy aranże wokali. Tym razem większość rzeczy była dopięta prawie na ostatni guzik, co dało nam trochę więcej komfortu. Można to jeszcze poprawić, tak więc myślę, że następna sesja będzie przebiegać jeszcze sprawniej.
Gracie skomplikowaną muzykę. Czy więc sesja nagraniowa wiąże się dla ciebie z jakimś szczególnym stresem? Podejrzewam, że, w związku z brakiem kontraktu z dużą wytwórnią, macie mocno ograniczony czas sesji, stąd musisz mocno się skupić, by nie mylić w czasie rejestrowania bębnów?
Nasza sytuacja finansowa decyduje o czasie trwania sesji. Zwykle spędzamy w studiu jeden tydzień. Nie da się więc ukryć, że pojawia się presja czasu wywołująca pewien stres, ale ponieważ czasu jest tak mało, to na stresowanie się również nie można go marnować. Całe nagranie zaczyna się od bębnów. Najdłużej trwa nagłośnienie perkusji i ustawienie brzmienia. Ponieważ aranże bębnów są skomplikowane i intensywne (nie ma np. bezdźwięcznych pauz w środku utworu) nie mogę ich nagrywać na raty, a potem sklejać w całość, bo byłoby to słychać na nagraniu, tak więc każdy utwór muszę zarejestrować w całości, jeśli się pomylę w danym numerze, to gram go od początku. Im więcej pomyłek, tym gorzej, więc staram się nie mylić (śmiech). Do tej pory udawało mi się dokonać samej rejestracji perkusji w 1-2 godziny, a razem z całym przygotowaniem a potem demontowaniem zamykaliśmy rozdział perkusyjny w ciągu pierwszego dnia sesji.
Myopia od długiego już czasu jest właściwie projektem studyjnym. Pamiętasz jeszcze, kiedy zagraliście ostatni jak dotąd koncert?
Nie jestem pewien, ale było to kilka, wiele lat temu w Warszawie w ramach festiwalu perkusyjnego, jeszcze z poprzednim gitarzystą.
Na koniec powiedz, jakiego sprzętu używasz i dlaczego właśnie tego?
Używam bębnów Mapex serii V-tomy: 10, 12, 13, 14 cali, floor tom 16 cali, 2 centrale 22 cale i werbel 14/5,5, do tego blachy różnych firm: splash 12 cali, crash 14, 16, 18, 20 cali, ride 20 cali, China 18 cali i hi-hat 14 cali. Pewnego dnia zapragnąłem kupić sobie profesjonalny zestaw perkusyjny z jednej strony, ale na miarę moich finansowych możliwości z drugiej. Stanęło więc na tym modelu, bo był wtedy jednym z najtańszych na rynku, inaczej mówiąc: z dolnej półki, ale już profesjonalny (czytaj: można użyć w studiu). Ponadto ktoś profesjonalnie testujący bębny (bodajże znajomy Szymona Czecha), powiedział, że ten model nieźle chodzi, wykonany tylko z drzewa lipowego daje niezłe ?doły?. To mnie przekonało, kupiłem, i do dziś używam, made in China, ale ciągle trzyma się kupy (śmiech).
Jaki sprzęt śni ci się po nocach? Chyba, że ten obecny jest optymalny?
Nie mam żadnych marzeń sennych związanych ze sprzętem. Bierze się to stąd, że zawsze miałem to, na co było mnie stać, tak więc zaczynałem od Polmuza, który to rozpadał się na kawałki, a ja wzdychałem wtedy przy wystawie sklepowej do czechosłowackiego jeszcze wtedy zestawu Amati zawieszonego na ramie, który to zestaw też miałem potem w posiadaniu. Chodzi mi raczej po głowie dokupienie jakiegoś drobiazgu, tak dla urozmaicenia. Jakiś czas temu dokupiłem sobie cowbell, o którym zapomniałem wspomnieć, myślę też o rototomach czy bongosach, więc kto wie. Całej reszty nie zamierzam raczej zmieniać.
Jacek Walewski
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…