Matt Greiner (August Burns Red)
Dodano: 21.03.2011
Rozmawiamy z Mattem Greinerem - perkusistą August Burns Red
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Cześć Matt! Na początku chciałbym Ci pogratulować świetnego DVD ''Home''. Koncert w jakości HD, solidny materiał dokumentalny i pełno bonusów dla fanów, to coś na co długo czekałem. Kiedy oglądałem część dokumentalną, zastanawiałem się jak ważna jest dla Was wiara - mówię Was, jako zespole. Jesteś chrześcijaninem od dziecka, czy był to świadomy wybór na pewnym etapie Twojego życia?
Dzięki za ciepłe słowa! Wiara jest najważniejszą rzeczą w moim życiu. Wierzę, że Jezus Chrystus jest synem Boga i łączy mnie z nim więź. Szczerze, gdyby nie wiara w Boga, nie byłbym częścią August Burns Red, nie grałbym tras, i nie byłbym szczęśliwym człowiekiem. Dorastałem w domu, gdzie wiara była niezwykle ważnym elementem naszego życia. Co prawda, nie uczyniło to ze mnie w pełni wierzącego, ale rok temu, kiedy byłem w Finlandii doświadczyłem Boga. Czułem się samotny i przygnębiony, a dosadniej mówiąc - pusty. Nie miałem do kogo zwrócić się o pomoc. Poprosiłem Boga o pomoc, a on mnie wysłuchał. Od tamtej pory nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej.
Jesteś perkusistą z ponad dziesięcioletnim stażem, zatem czy August Burns Red to Twój pierwszy i jedyny zespół jak do tej pory? Opowiedz nam o swoich muzycznych początkach. Brałeś lekcje, czy też, co podziwiam - jesteś samoukiem? Wiem, że Twoja mama miała duży wpływ na to, jak się kształciłeś.
To już dziesięć lat? Stary, aż sam się zdziwiłem! Zgadza się, August Burns Red to mój pierwszy zespół. Kiedy byłem młodszy brałem lekcje od kilku nauczycieli, aczkolwiek nigdy nie dłużej jak przez trzy tygodnie. Z jakiegoś powodu czułem, że nie robię żadnych postępów! Dlatego też zakończyłem swoją ''naukę''. Ostatecznie znalazłem gościa o imieniu Clyde Lucas, z Lancaster, w Pensylwanii, który był jazzowym muzykiem. Grał koncerty z Milesem Davisem i tego typu artystami. Wziąłem od niego kilka lekcji, no i tyle. A moja mama, cóż, początkowo była bardzo przeciwna perkusji i dopiero po wielu godzinach walenia czymkolwiek gdzie popadnie zakupiła mi werbel. (śmiech) Pianino, na którym grałem wcześniej wreszcie mogło pójść w odstawkę.
David Husvik to wciąż największa inspiracja dla Ciebie? Jeśli tak, to dlaczego? Prócz Davida, kto wywiera na Tobie największe wrażenie?
David Husvik od zawsze był i będzie wzorem do naśladowania. To dzięki niemu wypracowałem sobie własne podejście do pracy nad nowymi utworami August Burns Red. To całkiem zabawne, że o to pytasz. Jesteśmy aktualnie w studio i wraz z Jasonem Suecofem, rozmawialiśmy o Davidzie, jak i o Extol, kiedy nagrywaliśmy ścieżki bębnów na nasz nowy album. Muzyka Extol nauczyła mnie gry w dziwnych metrach, często dalece wybiegających od tego, co na co dzień słyszymy na albumach metalcore. Mogę machać głową do nagrań Extol, a w międzyczasie grać swoje rzeczy, ale chcąc nie chcąc zawsze przyspieszam, a potem robię co mogę, by tylko zwolnić, i zastanawiam się gdzie zaszła zmiana (śmiech). Prócz Pana Husvika, podziwiam Aaron Spearsa, Blake'a Richardsona, Dave'a Elitch'a, i Ronnie'go Vannucci JR.
August Burns Red to najlepszy przykład zespołu parającego się technicznym metalcore, który ma jednak w sobie niesamowite pokłady melodii, harmonii.... a nawet, na swój sposób wasze piosenki są bardzo chwytliwe. Czy istnieje jakikolwiek przepis na to, jak pisać tak brutalne, emocjonalne, a jednocześnie niezwykle profesjonalne utwory? Mam tutaj na myśli to, że na waszych albumach nie ma słabych utworów...
Przepis? Cóż, zdecydowanie pasja, oddanie, i wiara w siebie. Każdy z nas kocha grać na swoim instrumencie, z każdym kolejnym albumem staramy się robić to lepiej, a poza tym - upewniać się w przekonaniu, że robimy to dobrze. Nie nazwalibyśmy siebie samych wirtuozami, ale chyba jest całkiem ok (śmiech). Pisanie dobrych utworów to nie tylko zdolności, ale przede wszystkim kreatywność, a tego w dzisiejszych czasach brakuje. JB to świetny kompozytor, i uważam, że praca z nim to błogosławieństwo, którego wszyscy w zespole jesteśmy świadkami.
Tak jak mówiłeś wcześniej, jesteście w trakcie nagrywania, nowego, jeszcze niezatytułowanego albumu. Czy wraz z nowym dziełem czekają Was i nas słuchaczy, jakieś znaczące zmiany w samej muzyce? Z drugiej jednak strony, ciężko jest wymyślać to wszystko na nowo. Co dwa-trzy lata, i tak w kółko...
Szczerze? Tak, zdecydowanie ten album będzie się różnił od poprzednich. Co więcej, z racji na to, że Jason to również perkusista, pokazał mi wiele interesujących rzeczy, których ja sam nie mógłbym zagrać, gdyby nie jego rady. Ostro zmuszał mnie do ciężkiej pracy, ale było warto. Ze znaczących zmian dotyczących mojej gry, skupiłem się na graniu przejść lewą ręką, rozmaitych triolach na stopach i oburącz, a co dla mnie istotne, wreszcie osiągnąłem odpowiedni poziom dynamiki. Moim celem jest by bębny brzmiały i ''gadały'' dobrze! (śmiech) Nic więcej!
Perkusista zaprzyjaźnionej z Wami grupy Texas in July ma niemalże dokładnie taki sam styl gry. Co więcej, Adam gra na takim samym zestawie jak Ty! (śmiech) Na portalu youtube jest wideo z waszego wspólnego jamu w piwnicy Adama, gdzie obaj gracie. Wiesz, to takie dziwne, ale perfekcyjnie się uzupełniacie.
Adam to mój dobry przyjaciel. Pierwszy raz widziałem go jak grał, gdy miał piętnaście lat. Było to w lokalnym kościele, w trakcie jakiegoś koncertu, zresztą nie ważne. Wtedy byłem jednak pewien, że ten dzieciak musi siedzieć za zestawem. Ma niesamowicie szybkie stopy, a obie ręce są niezależne od siebie. To pieprzona maszyna (śmiech). Wiem o tym, że praktycznie wszyscy zarzucają mu mocne inspirowanie się moją grą, albo inaczej - kopiowanie tego, co ja robię, ale uważam, że Adam robi dokładnie to, co mu odpowiada, ja postąpiłbym tak samo. Gramy podobną muzykę, mamy podobny styl - takie rzeczy po prostu się dzieją. Poza tym, kibicuję mu! Go Adam! (śmiech)
Co roku, tuż przed okresem świątecznym Twój zespół wypuszcza w eter własną wersję którejś z kolęd. Nie myśleliście nigdy o tym by wydać cały album z takimi utworami? Ostatni jak do tej pory ''Little Drummer Boy'' to bodajże najcieplejsza i bardzo smutna zarazem kolęda, którą wzięliście na warsztat.
Mieliśmy taki plan, ale ostatecznie nie byliśmy w stanie zrobić tego za jednym razem. Zdaliśmy sobie sprawę, że jedna taka kolęda na rok wystarczy. Mogę Ci powiedzieć, że mamy już nagraną kolędę na bieżący rok, i jest to bardzo ciężka kompozycja, z tych, które walą w twarz. Coś zupełnie innego niż np. ''Carol of The Bells'.
W 2008 roku w końcu trafiliście do Polski. Graliście u nas z Emmure i moimi faworytami z Misery Signals. Jeśli pamiętasz ten koncert, jak go wspominasz?
Nigdy nie przypuszczałem, że będę kiedyś miał okazję zagrać w Polsce. Muszę przyznać, że było to całkiem ciekawe doświadczenie. Co prawda, w czasie próby dźwięku pojawiły się problemy z prądem i cały koncert stał pod znakiem zapytania. Na szczęście, zasilanie zostało przywrócone i mogliśmy zagrać! Dzięki Bogu!
Najlepsze i najgorsze doświadczenie na scenie?
Nie mam chyba najgorszych, a przynajmniej nie przypominam sobie. Z tych dobrych, to zeszłoroczny koncert w klubie The Chameleon, w naszym rodzinnym mieście. Granie dla ludzi z własnego miasta, a potem spędzenie czasu z rodziną czy przespanie się we własnym łóżku to było zdecydowanie to. Bo czego niby chcieć więcej?
Czy polirytmia znana z płyt Meshuggah, a teraz szeroko popularny djent są dla Ciebie inspiracją jako muzyka?
Stary, nigdy nie słyszałem o czymś takim jak djent! (śmiech). Co do Meshuggah, uwielbiam tych szaleńców. Tomas Haake to jeden z najlepszych perkusistów na tej planecie. Jego gra miała wpływ na to, jak podchodzę do aranżu breakdownów.
Jak wygląda Twoja rozgrzewka przed koncertem?
Jeszcze do niedawna rozciągałem się i grałem sobie na padach. Ale wierz mi lub nie, mogę grać tak samo, jeśli nie lepiej, jeśli nie robię takich rzeczy! (śmiech) Po prostu, jeżeli jestem w dobrej formie fizycznej, i cieszę się na to, że za chwilę zagram koncert, to gram najlepiej jak tylko mogę. Serio!
Kiedy grasz jesteś strasznie mocno wyprostowany. Niemalże sztywny. Nie bolą Cię plecy (śmiech)?
Nigdy o tym nie myślałem! (śmiech) Mama kazała mi siedzieć prosto przy kuchennym stole, i tak już zostało. I nie, nigdy nie bolą mnie plecy!
Jeżeli miałbyś dać radę młodym perkusistom to jaka by ona była?
Używajcie talentu, który dał Wam Bóg. Nie marnujcie go na inne rzeczy, ćwiczcie i starajcie się być jak najlepsi w tym co robicie, i tyczy się to nie tylko samych bębnów. I nigdy, nie uważajcie, że to tylko i wyłącznie wasza zasługa. Dla mnie to wyróżnienie by móc w ogóle z Tobą porozmawiać i przekazać Wam coś od siebie. Kierujcie się sercem, i nie poddawajcie się, a sukces będzie w waszym zasięgu.
Wielkie dzięki za rozmowę! Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się Was zobaczyć!
Również dziękuję! Niech wam Bóg błogosławi! Do zobaczenia jesienią, niestety nie w Polsce!
Grzegorz "Chain" Pindor
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…