Shure Nexadyne 6: nowy gracz na ringu

Shure Nexadyne 6 to, bez dwóch zdań, mikrofony wyznaczające nową erę w rejestracji perkusji.
Sprzęt marki Shure zbiera entuzjastyczne opinie, oferując zarówno genialne brzmienie, jak i solidność wykonania. Sprawdźmy, jak się to ma do studyjnej i scenicznej rzeczywistości i czy za tym całym hałasem stoi coś więcej niż tylko logo znanej firmy.
Więc o co chodzi z tym brzmieniem?
Sercem każdego z tych mikrofonów jest technologia, którą Shure nazywa Revonic Dual-Engine. To nie jest tylko puste hasło – w środku siedzą dwa osobne przetworniki, które współpracują ze sobą. Co to oznacza w praktyce? Oznacza to, że sygnał z mikrofonu jest na starcie tak klarowny i pozbawiony śmieci, że nagle okazuje się, że znacznie mniej czasu spędzasz na kręceniu potencjometrami od EQ. Superkardioidalna charakterystyka dba o to, żeby w sygnale mikrofonu było jak najmniej blach, co przekłada się na czystszy i bardziej skupiony sound. W testach wychodzi z niego potężny, mięsisty niski środek i czytelna, ale nie raniąca uszu „górka”, która świetnie oddaje atak pałki. Nawet przy ciężkim graniu tomy nie giną w miksie. Krótko mówiąc, ten mikrofon potrafi ładnie zaokrąglić i skleić brzmienie nawet niedoskonałego zestawu, co dzielnie sprawdzaliśmy na bębnach z tzw. entry level z niezbyt solidnymi naciągami.
A jak z wytrzymałością?
Tu nie ma kompromisów. Konstrukcja jest pancerna, zrobiona tak, by przeżyć niejedną trasę w zdezelowanym busie. Możesz przypadkiem zdzielić go pałką i nie usłyszysz żadnego brzęczenia, a na grillu nie zostanie nawet ślad. To typowy dla Shure koń roboczy, który ma po prostu działać.
No dobrze, brzmi jak bajka. Gdzie jest haczyk?
A no jest, i to całkiem spory. Mowa tu o dołączonych uchwytach bębnowych A6D. Na papierze pomysł jest dobry – szybkie mocowanie, stały kąt 45 stopni, żeby uniknąć błędów. W praktyce jednak zaczyna się walka ze sprzętem. Wciśnięcie tego klampa na standardową obręcz, zwłaszcza w zestawach z niezależnym zawieszeniem tomów, które mają szeroki uchwyt na kilka śrub, to nie lada wyzwanie. Plastik jest twardy, nieelastyczny. A jak już go wciśniesz, to trzyma jak zły, ale pojawia się kolejne pytanie – jak długo wytrzymają plastikowe gwinty, do których wkręcasz mikrofon? Jeden z testowanych egzemplarzy miał fabrycznie uszkodzony gwint, co nie napawa optymizmem. To jest, niestety, pięta achillesowa tego zestawu. Pomysł dobry, ale wykonanie... cóż, wymaga jeszcze sporo pracy.
Zamykając temat – zestaw trzech mikrofonów z uchwytami i pokrowcami to wydatek rzędu kilku tysięcy złotych. Otrzymujemy za to brzmienie, które naprawdę może namieszać na rynku, selektywność, której oczekujemy od sprzętu z wyższej półki i pancerną budowę samych mikrofonów.
Trójpak Shure Nexadyne 6 w cenie 2799 zł dostaniesz > TUTAJ
Pojedynczy mikrofon Shure Nexadyne 6 w cenie 990 zł dostaniesz > TUTAJ
Werdykt?
Nexadyne 6 to kawał genialnego, pancernego mikrofonu wsadzony w... problematyczne opakowanie. Jeśli jesteś w stanie przymknąć oko na kłopotliwe mocowania lub masz własne patenty na montaż, to z samego brzmienia będziesz więcej niż zadowolony. Jeśli jednak szukasz rozwiązania „plug and play”, które zadziała bez nerwów na każdym zestawie... cóż, możesz się nieco rozczarować. Improwizuj.
Specyfikacja:
- Charakterystyka kierunkowa: superkardioidalna
- Zakres częstotliwości: 50 - 16 000 Hz
- Czułość: -61,0 dBV/Pa/0,9 mV/Pa
- Technologia przetwornika: Shure Revonic
- Złącze XLR 3-pinowe
- Waga: 245 g
- Kolor: czarny
- Zawiera pokrowiec i klips mocujący
Testowali: Bitew Robienie i Kajko