Animations - Without The Sun
Jest czego słuchać, zarówno pod kątem treści, jak i umiejętności
NAPĘD: Paweł „Mr Sticky” Larysz
TYP SILNIKA: metal, metal core, prog metal
TRASA: Jest czego słuchać, zarówno pod kątem treści, jak i umiejętności. Animations nie gra muzyki do pubu i ciężko będzie ich spotkać w telewizji śniadaniowej, ale nie znaczy to, że coś z panami jest nie tak, wręcz przeciwnie, a każde kolejne przesłuchanie zwiększa zdziwienie – dlaczego o tym zespole nie jest głośniej?
Jest melodyjnie dzięki gitarom, które czasami popłyną zwiewnym solo. Umiejętnie wykorzystane jest też brzmienie klawiszy. Na duży plus zasługuje praca wokalu, który operuje w różnych charakterystykach i nie skupia się wyłącznie na „darciu mordy”, co bardzo ożywia płytę i nie powoduje znużenia. No i wreszcie mocno zapracowana sekcja… Na bębnach zasuwa znany czytelnikom Perkusisty Paweł Larysz i trzeba przyznać, że nawet jakbyśmy chcieli zamanifestować tu brak nepotyzmu w naszej ocenie i skopać jego partie bębnów to „niestety” nic z tego. Paweł gra świetnie, bardzo muzycznie, trzyma groove tam, gdzie trzeba, a jak jest miejsce to popłynie sobie solidnie po zestawie, nie boi się eksperymentować i wstawia podziały typu samba w Caught Inside. Słychać bardzo dużą dawkę energii, mimo, że wiadomo, iż w takiej muzyce będziemy mieć produkcję (głównie nogi) dla większej selektywności to słychać, że Paweł nie odstawia ręki! Partie bębnów są urozmaicone, ale nie „przegrane”, co często zdarza się u wielu zbyt ambitnych młodych perkusistów w takim graniu.
WRAŻENIA Z JAZDY: Bardzo dobry album, urozmaicony, pełen ciekawych rozwiązań muzycznych. Sporo melodii przeplatanych mocnymi agresywnymi momentami. Nazwanie zespołu polskim Periphery byłoby szkodliwe, bo kapela ma własny charakter i z pewnością może z podniesioną głową stać obok Amerykanów.
ODCINKI SPECJALNE: Jest tu dużo świetnych partii. Wymieńmy chociażby To The Limits Of Humanity, gdzie mamy sporo wyczynowych, ale przy tym muzycznych fragmentów. Spokojny początek w Tell Me Your Name Cain przeradza się w bardzo interesującą nawałnicę bębnów. Oczywiście też Work Buy Die, jedna z najlepszych kompozycji na płycie.