Pył - Pył
Płyta trochę nie na nasze czasy, co należy akurat w tym przypadku uznać jako muzyczny komplement.
Napęd: Przemysław Głowacki
Typ silnika: instrumentalny rock
Trasa: Płyta trochę nie na nasze czasy, co należy akurat w tym przypadku uznać jako muzyczny komplement. Instrumentalne utwory z bardzo jasnymi układami kompozycji, oparte na organicznej, stanowczo bitej perkusji i mocnym basie. Na to nałożona gitara w różnym wydaniu od wielkiego pogłosu do zawadiacko palącej, a to wszystko z delikatnym dodatkami klawiszy czy też nawet saksu. Harmonie i melodie od razu nasuwają skojarzenia ze starym dobrym rockiem progresywnym Boy No Power czy obie części Niedźwiednika. Przemek nie bawi się w oszczędzanie naciągów i blach, ale rzadko spotyka się teraz w nagraniach tak stanowczo wysunięte, ale niedrażniące bębny. To podkreśla klasę wykonawcy, że nie ma tu siedzenia z kalkulatorem czy też próby tworzenia tablicy macierzy, ale jest mimo wszystko bardzo dojrzale.
Album sprawia jednak odrobinę wrażenie jakby był nieskończony, jakby jeszcze coś miało być dogrywane. Z jednej strony dodaje to surowości, ale z drugiej powoduje odrobinę niedosytu. Dlatego też byłby to dobry akt przed koncertem jakiegoś giganta prog rocka z tą uwagą, że prezentował by się najlepiej w dobrej oprawie świetlnej, ale w średniej wielkości klubie. Szkoda tylko, że tego typu muzyka nie spotyka się z tak szerokim odbiorem, mimo że mamy melodie, stabilny rytm ze smacznymi „zakrętami”, a przede wszystkim przejrzystość kompozycji, co niebagatelnie wpływa na reakcję. Po prostu zespół musiałby mieć wsparcie jakiegoś dużego wydawcy, ponieważ mimo tak szerokich możliwości prezentacji jakie oferuje obecnie Internet, niestety w parze idzie wielki gąszcz i hordy wygłodniałych atencji artystów i grajków. Pył w samotności może się rozwiać, a chciałoby się kolejnych odsłon i rozwoju.
Wrażenia z jazdy: Energicznie i organicznie zagrany album zawierający instrumentalne utwory oparte na mocnym i stabilnym szkielecie rytmicznym. Dużo skojarzeń ze starym rockiem progresywnym w obecnym brzmieniu.
Odcinki specjalne: Sąsiadujące ze sobą Rhei i The Parisian bardzo dobrze obrazują album i grę Przemka pod kątem brzmienia i time’u.