Brian Frasier-Moore - 11 kwietnia 2017, Warszawa
Wystarczy wymienić takie nazwiska, jak Justin Timberlake, Madonna, Janet Jackson, Christina Aguilera, by szybko zorientować się, że mamy do czynienia z absolutnym topem topów, jeżeli chodzi o poziom, na jakim operuje perkusista.
Na zaproszenie znanego organizatora perkusyjnych imprez (m.in. Aaron Spears, Eric Moore, Tony Royster Jr.), firmy Keep In Time, przyjechał zagrać do Polski jedną klinikę.
Wymienione we wstępie nazwiska robią wielkie wrażenie. Mówimy tu więc nie tylko o samych umiejętnościach gry na perkusji, ale też o przygotowaniu do przesłuchań, zachowaniu w stosunku do każdej z tych indywidualności, pracy na scenie i podczas prób, czyli całej masie zadań, jakie musi okiełznać w pełni profesjonalny i aktywny bębniarz. Jeżeli ktoś chce bliżej poznać sylwetkę artysty to w numerze z lutego 2016 roku prezentowaliśmy obszerny wywiad z muzykiem (obecnie dostępny na naszej stronie www.magazynperkusista.pl).
ORGANIZACJA
Organizator warsztatów zadbał o dobre otoczenie i wybrał na miejsce spotkania klimatyczną Galerię Freta w Warszawie. Zastanawiające było, jak środowisko perkusyjne zareaguje na informację o wizycie bębniarza z takim CV. Okazało się, że warszawscy fani bębnienia nie zawiedli, ale nie wolno zapomnieć o sporej grupie gości spoza stolicy, którzy także stwierdzili, że chętnie obejrzą Briana.
O zabezpieczenie sprzętowe zadbała mocno firma Silesia Music Center. Na scenie pojawiły się dwa zestawy perkusyjne. Jeden Pearl Reference dla Briana i jeden Pearl Decade dla ewentualnych ochotników z publiczności. Talerze Sabian oraz naciągi Evans dopełniły obrazu. Dużym wsparciem dla całej imprezy był warszawski sklep perkusyjny Pro Drum.
WARSZTATY
Schemat prowadzenia warsztatów w wielu przypadkach jest dość podobny. Prawdopodobnie mało kto spodziewał się, że z Brianem sprawa będzie się miała zupełnie inaczej. Duże znaczenie ma tu osobowość perkusisty, który okazuje się być bardzo skromnym, a jednocześnie pogodnym człowiekiem. Oprócz standardowego grania do podkładów muzyk zaprezentował oryginalne formy rozgrzewki, przygotowania itp. Kilka ćwiczeń i całą masę porad, jak pracować na największych scenach świata. Trzeba też przyznać, że świetnie reagowała publiczność, która nie liczyła na efekciarską pirotechnikę, ale ciągnęła za język muzyka, dopytując po prostu: „Jak to zrobiłeś, że masz taki dorobek?”. Brian chętnie odpowiadał, podając całą masę konkretnych przykładów, czasami zabawnych, a czasami zatrważających.
Świetnie wyłożył zgromadzonej publiczności, na czym polega rola perkusisty u tych wszystkich artystów (poza wymienioną wcześniej czwórką, Brian współpracował jeszcze z potężnym gronem solistów i zespołów) i jakie różnice występowały w określonych przypadkach. Tym sposobem rozwiewa wszelkie wątpliwości co do tego, że w tym środowisku można posługiwać się jakimś uniwersalnym szablonem. Rozmowy przeplatał prezentacją interesujących ćwiczeń i chętnie zapraszał śmiałków do wspólnej gry na dwa zestawy. Odnotujmy, że muzyk nie był sztywno przytwierdzony do stołka i pytał gości na scenie, na jakim zestawie chcą zagrać. Tutaj trzeba też dodać, że mieliśmy wspaniały przykład, potwierdzający wyniki naszego testu Pearl Decade (numer 3/17), ponieważ w bezpośredniej konfrontacji ze stojącym Reference Pure wypadł naprawdę znakomicie.
Perkusiści wskakiwali chętnie za bębny, a Brian nie miał lekko, bo polscy „zawodnicy” wykazali się dużą znajomością perkusyjnego fachu. Na sam koniec była oczywiście nieodzowna sesja zdjęć i muzyk pojechał do klubu Grizzly Gin na ulicy Wilczej, gdzie odbyło się wspólne granie podczas jam session.
WRAŻENIA
Warsztaty z Brianem Frasierem-Moorem uznajemy bezwzględnie za jedne z najlepszych, jakie ostatnimi laty miały miejsce w Polsce! Dynamika, atmosfera, merytoryka, przygotowanie, wszystko było na najwyższym poziomie. Dawno nie było tak esencjonalnego spotkania perkusyjnego. Artysta nie zagrał prostego pokazu perkusyjnego, okraszonego kilkoma pytaniami. Mieliśmy do czynienia z fenomenalnie poprowadzoną kliniką, po której znaczna większość uczestników wyszła bardzo mocno zmotywowana do działania. Więcej takich imprez w naszym kraju prosimy!
Podziękowania dla Emilii Benedykcińskiej/Keep In Time.
Zdjęcia: Marcin Masalski