Jak w pień! Inferno w studio
Mieliśmy niezwykłą przyjemność wziąć udział w sesji nagraniowej bębnów na najnowszą płytę najbardziej znanego polskiego zespołu muzycznego na świecie. Mowa oczywiście o ekipie Behemoth.
Zespół rozpoczął rejestrację instrumentów na następcę świetnie przyjętej ostatniej produkcji The Satanist. Minęły już prawie 4 lata od wydania tego albumu, od tego czasu zespół zagrał setki koncertów i jak to bywa w przypadku Behemotha, głośno było o zespole nie tylko ze względów muzycznych. Odkładamy jednak na bok wszelkie kontrowersje i koncentrujemy się na najważniejszej dla nas rzeczy, na bębnach! Najważniejszym argumentem, skłaniającym do takiego odbioru twórczości, jest skala możliwości, jakimi dysponuje polski metalowy zespół. Doskonałym przykładem profesjonalizmu na najwyższym światowym poziomie była właśnie sesja bębnów.
Zespół zdecydował się na rejestrację baniaków w studio Monochrom, położonym malowniczo w Kotlinie Kłodzkiej. Sesję można podzielić na trzy podstawowe etapy: przygotowanie, rejestracja, uzupełnienia.
PRZYGOTOWANIE
Inferno przygotował do sesji swojego białego Pearla Masterworks w rozmiarach od 8 do 18, do tego dwa rocket-tomy i kilka werbli do wyboru. Talerze to oczywiście Paiste, a dokładniej serie Rude i 2002 w wersjach dużych i piekielnie głośnych. Jak wiadomo blachy wykonane ze stopu B8 charakteryzują się jasnym i przenikliwym brzmieniem, które doskonale sprawdza się w mrocznych i nisko strojonych kompozycjach. Naciągi na cały zestaw firmy Evans. Wszystko przygotowane z wielką dokładnością i w zasadzie bez jakichś specjalnych trików czy sztuczek studyjnych. Dlaczego? Pomieszczenie studia Monochrom jest genialnym miejscem do rejestracji bębnów! Wiele dobrego słyszeliśmy na ten temat, ale teraz na przykładzie „kowadła zagłady” Inferno mogliśmy sami się przekonać. Druga sprawa to najwyższej klasy sprzęt perkusyjny, który poddany był odpowiedniej selekcji.
Lewa strona zestawu. Pierwsza blaszka z prawej to nieprodukowane już małe chinki Wild 2002, drugi z prawej to jedyny w zestawie talerz Signature – Mega Cup Chime. Widzimy też specjalne mikrofony przywiezione przez Daniela.
Prawa strona zestawu jest nieco mniej subtelna, ewidentnie pod silną rękę. Wielkie rozmiary blach z ridem Eclipse na czele!
Cały zestaw, chociaż w kadrze brakuje floor toma 18”. Inferno używał stopek Czarciego Kopyta w bardzo starej wersji, co w przypadku tego sprzętu nie ma znaczenia z racji jego trwałości.
Zestaw i porozstawiane po studio mikrofony (oczywiście to nie wszystko). Z prawej strony widać solidną porcję preampów!
Trzecia sprawa to sprzęt studyjny, a przede wszystkim mikrofony, które przywiózł osobiście ze Szwecji realizator i inżynier dźwięku Daniel Bergstrand, znany chociażby ze współpracy z Tomasem Haake lub produkcji wielu banków sampli perkusyjnych. Specjalne mikrofony Daniela oraz mikrofony studyjne zostały rozłożone na zestaw i rozstawione w kilku miejscach pomieszczenia. Wszystko najnormalniej, jak tylko można, oczywiście w rozumieniu pracy studyjnej, dlatego mikrofon zawieszony w oddali 5 metrów nad ziemią nie powinien nikogo dziwić. Nie wolno zapomnieć jednak o otwartych bębnach basowych. Oba taktowce Pearla nie miały naciągów rezonansowych. Okazały się zbyteczne, ponadto zwiększyła się głośność bębnów o kilka decybeli, co wyrównało cały zestaw.
REJESTRACJA
Nad nagraniami czuwali Haldor Grunberg z Satanic Audio oraz wspominany Daniel Bergstrand, a także panowie Orion i szef wszystkich szefów Nergal. Płynne działania w studio zapewniał Ignacy Gruszecki z Monochrom, a pozytywnego ducha dodawał psiak – suczka Kola.
Inferno podszedł do sesji z pełnym spokojem i dużą koncentracją. Komfort pracy wpływał na luz, ale poziom i ilość materiału nie dopuszczał ani grama ignorancji. Wydaje się, że jest to idealna kombinacja do pracy w studio. Perkusista rozłożył sesję na kolejne cykle, dzięki czemu mógł skoncentrować się na kolejnych etapach rejestracji np. jednego dnia nagrywana była część wybranych piosenek, kolejnego dnia inna grupa z uwzględnieniem danej konkretnej kompozycji, jeszcze innego dnia blasty itd. itp. Podążanie małymi krokami wpływa na większą świeżość muzyka i realizatorów. Dodatkowo na drugi dzień zawsze można dokonać poprawek i podejść do wcześniejszych nagrań z większym dystansem. Dzienne sesje trwały kilka godzin i nie były to zawsze wyczerpujące maratony, chociaż parę razy Inferno sam sobie dawał ostro w kość. Ale także i ten aspekt sesji zespół miał zabezpieczony! Dzięki odnowie biologicznej w hotelu, Inferno wchodził do studia na drugi dzień w pełni wypoczęty. Hulaszcze imprezy czy inne czarne msze? Nie tym razem, drodzy Państwo. Relaks, spokój i świeże górskie powietrze, tym bardziej, że pogoda dopisywała i dodawała klimatu. Np. w dniu, gdy miały być nagrywane blasty, niczym na zamówienie potężna mgła przykryła studio na cały dzień. „Dziś wbijamy „leśne” rzeczy, więc musi być mgła” – skomentował perkusista, jakby to było bardziej niż oczywiste.
Po zagraniu lwiej części materiału nastąpiła kompletna zmiana naciągów m.in. dzięki czemu szwedzki gość mógł pobrać próbki (co jest żmudnym procesem) do swojego kolosalnego banku, a jak nam wspominał któregoś wieczora, ma w głowie kolejny projekt z tym związany. Byliśmy pod dużym wrażeniem przygotowania Inferno do sesji. Wolne partie, których nie brakowało, oparte były na stabilnym i mocnym groove’ie, czym Zbyszek nas zaskoczył najbardziej. Życzymy większości metalowych perkusistów tak szerokiego zakresu dynamicznego. Blasty, których oczywiście nie zabrakło, wbijane były z precyzją, wyczuciem i dużą dawką energii, co akurat nie jest łatwe w szybkich tempach. Inferno sprawiał wrażenie, jakby miał jeszcze dużo zapasu w swojej grze.
WRAŻENIA I WNIOSKI
Sesja bębnów zrobiła na nas wielkie wrażenie z wielu względów. Po pierwsze ludzie uczestniczący w sesji – zaufanie, profesjonalizm, ograniczona do minimum lista osób niezbędnych do sesji (dlatego czuliśmy się jak intruzi, chociaż zespół nie dał nam tego odczuć nawet w najmniejszym momencie). Po drugie świadomość miejsca – wybór odpowiedniego studia, które oprócz jakości samej w sobie po prostu dodawało klimatu. Po trzecie przygotowanie techniczne – doskonały dobór instrumentów i sprzętu studyjnego. Po czwarte przygotowanie merytoryczne – Inferno miał materiał opanowany fenomenalnie i ogromną większość rzeczy spokojnie mógłby zagrać z pamięci. Po piąte przygotowanie fizyczne, wszakże mówimy tu o ostrym metalu. Nie może być lepszej rozgrzewki jak trasa z zespołem Azarath, a taką właśnie zagrał Inferno przed wejściem do studia. Po szóste planowanie i rozkład działań. Wszystko tak, by optymalnie wykorzystać dzień, ale jednocześnie nie zajechać się psychicznie już na wstępie i wypompować fizycznie. Po siódme całe przygotowanie logistyczne, a dokładniej spokojny nocleg z możliwością pełnej regeneracji i spokojnego podsumowania dnia nagrań.
A sam materiał muzyczny? Próba opisywania muzyki na bazie pilotów do sesji bębnów byłaby skrajnym nadużyciem. Jedynie, co można powiedzieć to – będzie gorąco i nie obejdzie się bez kontrowersji. Czekamy na ruch kolejnych muzyków zespołu! Panowie?
Dziękujemy Inferno, Nergalowi i Orionowi za zaproszenie na sesję!
Zespół: behemoth.pl
Studio: monochromstudio.com