Pod lupą - Michael Jackson - Wanna Be Startin’ Somethin’
Pod lupą
Dodano: 26.11.2014
Dzisiejszy bohater w sposób szczególny przysłużył się muzyce.
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
To, że już nie ma go z nami, wzmaga w wielu poczucie żalu, rozczarowania i muzycznej pustki. Lata osiemdziesiąte XX wieku były dla perkusistów trochę niebezpieczne. Muzyka pop i wszelkie jej dance’owe odmiany spowodowały prawdziwą inwazję automatów perkusyjnych. Perkusista nagle poczuł się zagrożony, trochę jak bohater filmu "Terminator" - opanowany przez roboty obawiał się, że to, co nowe, sztuczne i bezbłędnie precyzyjne, całkowicie zastąpi jego ciężką, przez lata doskonaloną pracę.
Jak wiemy, tak się na szczęście nie stało, a dziś elektroniczne beaty i syntetyczne brzmienia stają się często niezbędnym narzędziem nowoczesnego perkusisty. Co najważniejsze jednak, już wiele lat temu muzyka Michaela Jacksona stworzyła zupełnie nową jakość, łącząc człowieka z maszyną, taneczność z rasową rockową ekspresją. Prowokował, szokował, rzucał wyzwania, kazał wybierać pomiędzy kolorami, śpiewając "Black or White", pomiędzy ludźmi a komputerami, by w końcu pokazać, że w muzyce nie ma "albo". Jeśli chcesz stworzyć coś naprawdę niezwykłego to tworząc swoje brzmienie, liczysz się Ty i komputer! Dzisiejszy utwór jest przykładem takiego właśnie tandemu - skrzyżowania potężnej ludzkiej energii, rdzennej i etnicznej esencji rasy ludzkiej z najnowocześniejszym, jak na tamte czasy, światem komputerowych automatów. Efekt, jaki uzyskano z tego połączenia, to liczący już ponad 30 lat cyborg o nazwie "Wanna Be Startin’ Somethin’" - utwór towarzyszący Michaelowi nieprzerwanie przez lata na każdym koncercie.
Co sprawia, że ten kawałek jest tak skoczny, tak bardzo porywający i wręcz natrętnie wkręca się w umysł, prowokując ciągły ruch? Z jakiego powodu piosenka ma ponad 6 minut i wydaje się, jakby wciąż było jej mało?
W ogromnej mierze jest to zasługa rytmu, który uderza swą powtarzalnością i wprowadza w mimowolny trans. Skomplikowany, wielowarstwowy podział, który od razu jest rozpoznawalny i charakterystyczny dla tego właśnie utworu. Trzeba przyznać, że wiele kawałków Michaela do dziś zadziwia swoją innowacyjnością tak, jak i nasz dzisiejszy bohater - doskonale przemyślany i konkretny, powtarzalny do bólu, przykład idealnego loopa. Słuchasz i może chciałbyś coś dodać, coś wreszcie zmienić, a tu… nic, wciąż to samo… Czasem wywołuje to bardzo specyficzne uczucie niedosytu, które napędza cię gdzieś w środku. Jeszcze trudniej jest grać ten podział tak, jak Bóg przykazał - w czystej, niezmienionej formie. Chciałbyś coś dodać od siebie, a tu nie - trzeba być konsekwentnym jak automat. Można powiedzieć, że dzięki temu ograniczeniu gramy z prawdziwą energią, która z kolejnymi taktami coraz bardziej się w nas kumuluje. Zapomnij o fillach, zbędnych ghostach czy akcentach. Na tym polega siła automatów perkusyjnych. Jeśli to my, ludzie, imitujemy ich motorykę, uzyskujemy zupełnie nowy wymiar tego, co ludzkie i tego, co "syntetyczne" w nas...
A teraz do rzeczy... Zacznijmy od podstawowej formy podziału - Przykład 1:
To, co szczególnie dla nas ciekawe, to polirytmika - gęsta stopa z werblem wybija efektowny rytm, którego dopełnieniem jest zupełnie inny rytm shaker’a, nakładający się na strukturę bębnów (o tym za chwilę).
Kolejną oryginalnością rytmiczną podziału jest stopa - "dziura" na raz oraz obecność podwójnych uderzeń przed "1" i tuż po "1" (szesnastkę później). Trudność podziału wynika między innymi z wielu podwójnych uderzeń na stopie. W opisanym przykładzie gramy naprzemiennie na hi-hacie, co powoduje, że możemy mieć sporą trudność w precyzyjnym zgraniu uderzeń lewej ręki ze stopą. Starajmy się więc jeszcze bardziej o precyzję.
Idąc krok dalej, możemy dodać akcenty na hi-hacie, które w oryginale wybija shaker - Przykład 2
Dodanie akcentów jest już dużo trudniejsze, ponieważ mamy "pod sobą" skomplikowaną partię stopy, jednak te właśnie akcenty działają jak prawdziwy akcelerator - podział dosłownie wystrzeliwuje ponad ziemię swoją ekspresją! Tzn. nie wiem, jak tobie, mnie wystrzelił...
Najtrudniej jest zagrać akcenty lewą ręką pomiędzy 2i, 3, 3i, do tego precyzyjna stopa. No, ale gdy już się uda… Wtedy, drodzy państwo, "czapki z głów!" Zróbmy to, choćby i w hołdzie Królowi Popu! Gdy już dokonamy tego śmiałego dzieła, spróbujmy jeszcze ostatniej kombinacji - Przykład 3:
W tym podziale pozbywamy się wszystkich nieakcentowanych nut na hi-hacie, zostawiając wyłącznie strukturę akcentów (i wynikającą z P2 kolejność rąk). Tak, wiem, ten rytm to już prawdziwy kosmita lub cyborg, znęcający się okrutnie nad swobodą i wygodą naszej koordynacji... Pamiętaj jednak, że przyjemnie jest czasem dostąpić bliskiego spotkania trzeciego stopnia. Miej też na uwadze to, że by do tego doszło, musisz najpierw nauczyć się dobrze stąpać po ziemi (P1), później poznać tajniki latania tuż nad chmurami (P2), by dopiero wznieść się na orbitę (P3). Twórczość MJ to prawdziwe źródło muzycznych inspiracji. Wraz z moim zespołem CELEBRATE skromnie i z pokorą staramy się wykonywać najbardziej znane utwory Mistrza.
Niby tylko pop, niby prosto i oszczędnie, jednak im dłużej gram, tym bardziej doceniam kunszt utworów, jak i wielkość towarzyszących artyście muzyków. Co za szkoda, że nie zagrali swojej ostatniej trasy! Życzę ci, byś nigdy nie pytał, co wybierać - czarne lub białe - po prostu stwórz coś nowego, coś swojego, łącząc ze sobą to, co cenne - ciebie i komputery, warsztat muzyczny z prawdziwie wyzwolonym duchem artysty.
Paweł Ostrowski
Jak wiemy, tak się na szczęście nie stało, a dziś elektroniczne beaty i syntetyczne brzmienia stają się często niezbędnym narzędziem nowoczesnego perkusisty. Co najważniejsze jednak, już wiele lat temu muzyka Michaela Jacksona stworzyła zupełnie nową jakość, łącząc człowieka z maszyną, taneczność z rasową rockową ekspresją. Prowokował, szokował, rzucał wyzwania, kazał wybierać pomiędzy kolorami, śpiewając "Black or White", pomiędzy ludźmi a komputerami, by w końcu pokazać, że w muzyce nie ma "albo". Jeśli chcesz stworzyć coś naprawdę niezwykłego to tworząc swoje brzmienie, liczysz się Ty i komputer! Dzisiejszy utwór jest przykładem takiego właśnie tandemu - skrzyżowania potężnej ludzkiej energii, rdzennej i etnicznej esencji rasy ludzkiej z najnowocześniejszym, jak na tamte czasy, światem komputerowych automatów. Efekt, jaki uzyskano z tego połączenia, to liczący już ponad 30 lat cyborg o nazwie "Wanna Be Startin’ Somethin’" - utwór towarzyszący Michaelowi nieprzerwanie przez lata na każdym koncercie.
Co sprawia, że ten kawałek jest tak skoczny, tak bardzo porywający i wręcz natrętnie wkręca się w umysł, prowokując ciągły ruch? Z jakiego powodu piosenka ma ponad 6 minut i wydaje się, jakby wciąż było jej mało?
W ogromnej mierze jest to zasługa rytmu, który uderza swą powtarzalnością i wprowadza w mimowolny trans. Skomplikowany, wielowarstwowy podział, który od razu jest rozpoznawalny i charakterystyczny dla tego właśnie utworu. Trzeba przyznać, że wiele kawałków Michaela do dziś zadziwia swoją innowacyjnością tak, jak i nasz dzisiejszy bohater - doskonale przemyślany i konkretny, powtarzalny do bólu, przykład idealnego loopa. Słuchasz i może chciałbyś coś dodać, coś wreszcie zmienić, a tu… nic, wciąż to samo… Czasem wywołuje to bardzo specyficzne uczucie niedosytu, które napędza cię gdzieś w środku. Jeszcze trudniej jest grać ten podział tak, jak Bóg przykazał - w czystej, niezmienionej formie. Chciałbyś coś dodać od siebie, a tu nie - trzeba być konsekwentnym jak automat. Można powiedzieć, że dzięki temu ograniczeniu gramy z prawdziwą energią, która z kolejnymi taktami coraz bardziej się w nas kumuluje. Zapomnij o fillach, zbędnych ghostach czy akcentach. Na tym polega siła automatów perkusyjnych. Jeśli to my, ludzie, imitujemy ich motorykę, uzyskujemy zupełnie nowy wymiar tego, co ludzkie i tego, co "syntetyczne" w nas...
A teraz do rzeczy... Zacznijmy od podstawowej formy podziału - Przykład 1:
To, co szczególnie dla nas ciekawe, to polirytmika - gęsta stopa z werblem wybija efektowny rytm, którego dopełnieniem jest zupełnie inny rytm shaker’a, nakładający się na strukturę bębnów (o tym za chwilę).
Kolejną oryginalnością rytmiczną podziału jest stopa - "dziura" na raz oraz obecność podwójnych uderzeń przed "1" i tuż po "1" (szesnastkę później). Trudność podziału wynika między innymi z wielu podwójnych uderzeń na stopie. W opisanym przykładzie gramy naprzemiennie na hi-hacie, co powoduje, że możemy mieć sporą trudność w precyzyjnym zgraniu uderzeń lewej ręki ze stopą. Starajmy się więc jeszcze bardziej o precyzję.
Idąc krok dalej, możemy dodać akcenty na hi-hacie, które w oryginale wybija shaker - Przykład 2
Dodanie akcentów jest już dużo trudniejsze, ponieważ mamy "pod sobą" skomplikowaną partię stopy, jednak te właśnie akcenty działają jak prawdziwy akcelerator - podział dosłownie wystrzeliwuje ponad ziemię swoją ekspresją! Tzn. nie wiem, jak tobie, mnie wystrzelił...
Najtrudniej jest zagrać akcenty lewą ręką pomiędzy 2i, 3, 3i, do tego precyzyjna stopa. No, ale gdy już się uda… Wtedy, drodzy państwo, "czapki z głów!" Zróbmy to, choćby i w hołdzie Królowi Popu! Gdy już dokonamy tego śmiałego dzieła, spróbujmy jeszcze ostatniej kombinacji - Przykład 3:
W tym podziale pozbywamy się wszystkich nieakcentowanych nut na hi-hacie, zostawiając wyłącznie strukturę akcentów (i wynikającą z P2 kolejność rąk). Tak, wiem, ten rytm to już prawdziwy kosmita lub cyborg, znęcający się okrutnie nad swobodą i wygodą naszej koordynacji... Pamiętaj jednak, że przyjemnie jest czasem dostąpić bliskiego spotkania trzeciego stopnia. Miej też na uwadze to, że by do tego doszło, musisz najpierw nauczyć się dobrze stąpać po ziemi (P1), później poznać tajniki latania tuż nad chmurami (P2), by dopiero wznieść się na orbitę (P3). Twórczość MJ to prawdziwe źródło muzycznych inspiracji. Wraz z moim zespołem CELEBRATE skromnie i z pokorą staramy się wykonywać najbardziej znane utwory Mistrza.
Niby tylko pop, niby prosto i oszczędnie, jednak im dłużej gram, tym bardziej doceniam kunszt utworów, jak i wielkość towarzyszących artyście muzyków. Co za szkoda, że nie zagrali swojej ostatniej trasy! Życzę ci, byś nigdy nie pytał, co wybierać - czarne lub białe - po prostu stwórz coś nowego, coś swojego, łącząc ze sobą to, co cenne - ciebie i komputery, warsztat muzyczny z prawdziwie wyzwolonym duchem artysty.
Paweł Ostrowski
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…