Gene Hoglan
Dodano: 28.02.2012
Grać z jedną kapelą? Legendarny bębniarz metalowy, Gene Hoglan, grał z Dark Angel, Death, Testament, Strapping Young Lad, Dethklok oraz Fear Factory. I jak się ostatnio dowiedzieliśmy, to dopiero początek...
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Nie bez powodu legendarny kalifornijski bębniarz Gene Hoglan otrzymał ksywę "The Atomic Clock" (Atomowy Zegar). Wystarczy poprosić go o nagranie perkusji w jakimkolwiek zespole, a zrobi to bezbłędnie za pierwszym podejściem.
Znany z ciekawego technicznego podejścia do piosenek w tuzinie metalowych kapel i tego, że nigdy się nie myli, Hoglan staje na wysokości zadania, kiedy muzyka jest po prostu zbyt ekstremalna dla kogokolwiek innego. Jego muzyczne CV jest wyjątkowe, a kaliber muzyków, z którymi współpracował - nie do porównania z resztą metalowych bębniarzy. Sam także wprowadził kilka innowacji do świata perkusji. Aktualny zespół, Fear Factory oraz nowe DVD, The Atomic Clock, oznacza, że Gene jest bardziej zajęty niż zwykle. Na szczęście udało nam się namówić go do podzielenia się sekretami swojej niesamowitej techniki...
DVD The Atomic Clock to raj dla maniaków techniki perkusyjnej. Jak doszło do jego powstania?
To zabawne, bo na początku nie miało to być instruktażowe DVD - tak wyszło w trakcie edycji. Ja chciałem po prostu zrobić dwugodzinne DVD, na którym gram po swojemu! Gdybym wiedział, że będzie tak instruktażowe, to skupiłbym się bardziej na detalach, ale stwierdziłem, że zawsze mogę nagrać kolejne.
Twój pierwszy zespół to grający thrash metal Dark Angel, do którego wstąpiłeś w wieku 16 lat. Jak dobrze wtedy grałeś?
Dołączyłem do Dark Angel jakieś cztery miesiące po tym, jak zacząłem ustawiać światła dla Slayera. Dużo wtedy bębniłem w domu, chociaż nie miałem dużo doświadczenia z kapelami. Jako dzieciak dużo ćwiczyłem na perkusji, więc kiedy zacząłem pracować ze Slayerem, granie ich rzeczy było całkiem proste. Pamiętam granie na perkusji podczas kilku prób dźwięku, żeby Dave Lombardo mógł usłyszeć, jak brzmiały jego bębny, więc musiało mi dobrze iść jak na 16-latka. Koncerty Dark Angel były zawsze dość chaotyczne, bo nie czułem się jeszcze pewnie w tych tempach. Piosenki na albumach są w miarę szybkie, ale nie były nawet w pobliżu temp koncertowych, więc dużo występów Dark Angel brzmiało dość mętnie.
W swoim DVD twierdzisz, że jesteś pierwszym bębniarzem, który grał na stopach unisono z akcentami na gitarze. Ta technika stała się znana dzięki Vinniemu Paulowi z Pantery.
Kiedy pisaliśmy kawałki takie, jak No-One Answers byłem przekonany, że nikt tak wcześniej nie robił. To wydawało mi się nowe i świeże, i że Dark Angel pierwszy tak grał. W tamtych czasach każda podwójna stopa szła po prostu z riffem, jak np. w Fast As A Shark zespołu Accept. Niewiele osób próbowało rozdzielać trochę riffy i połamać je podwójną stopą. Powiedziałem sobie, że tak będę robić. Jestem pewien, że wielu bębniarzy metalowych miało te same pomysły, ale ja lubię być z siebie zadowolony!
Wprowadziłeś do ekstremalnego metalu progresywną nutę, kiedy grałeś z Death między 1993 i 1995 rokiem. Jakbyś zdefiniował grę "progresywną"?
Myślę, że dużo z tego to tylko otwieranie ludziom umysłów. Chodziło o pozwolenie na to, żeby jazz, fusion i progresywny rock, którego wszyscy słuchali, wszedł do naszej gry. Dlatego właśnie zawsze świetnie grało się z Chuckiem Schuldinerem [nieżyjącym liderem Death - przyp. red.], bo jego podejście w trakcie gry brzmiało "Graj, co chcesz! Mogę grać swoje riffy do tego, co robisz." Na albumie Human z 1991 roku grał Sean Reinert - on także pokazał wiele ścieżek, którymi można było podążyć w metalu. Naprawdę zainspirował moją grę na kolejnych kilku albumach Death. Nie mieliśmy żadnych ograniczeń i reguł. To była kolejna faza mojego grania. Słuchałem wtedy bardzo dużo Steve?a Gadda - był niesamowity. Dla mnie Steve jest trochę, jak Neil Peart - w takim sensie, że ma dużo talentu, ale łatwo wpada w ucho. Szybko chwyciłem jego grę. Goście tacy, jak Dave Weckl też są świetni, ale to było dla mnie za dużo.
Czy korzystałeś z jakichś konkretnych technik w czasie gry z Death?
Pamiętam, że używałem latynoskich form, których się nauczyłem od Steve?a Gadda. Miałem dwa ride?y i używałem dużo tego drugiego, szczególnie pod spodem tych form, co było fajnym podejściem. Pozwalałem też temu trochę swingować; właściwie to często tak próbuję, jak gram. Niezależnie od tego, jak ciężki czy brutalny jest rytm, jeśli uda się dorzucić do niego trochę swingu to jest naprawdę spoko.
Z jakich technik najczęściej korzystasz podczas grania w Fear Factory?
Często używam dwójek stopami, żeby stworzyć coś na kształt galopu. Jestem lewonożny, więc gram nią jedno uderzenie i dwa prawą, co daje grupy po trzy nuty. Przykładowo, w piosence Zero Signal pompujesz lewą nogą i dodajesz dwójki prawą.
Czy są jeszcze jakieś techniki, nad którymi pracujesz?
Nigdy nie byłem dobry w graniu paradiddli. Goście tacy, jak Derek Roddy czy Bobby Jarzombek są w tym świetni. Ja niestety nie, więc muszę wymyślać sposoby na oszukiwanie i grać prostsze wersje tych szalonych młynków!
Czy w trakcie grania z death metalowymi kapelami takimi, jak np. Strapping Young Lad miałeś swój ulubiony blast beat?
Owszem. Nigdy nie jestem pewien nazw poszczególnych blastów, ale jest jeden, gdzie grasz szesnastki na werblu i chinie w stylu Suffocation. Nick Barker często z niego korzystał na płycie Cradle Of Filth The Principle Of Evil Made Flesh z 1994 roku. Na tym albumie był pierwszy blast, który mi się spodobał, bo większość blastów wtedy była w stylu Napalm Death, czyli naprzemienne jedynki: raz talerz, raz werbel itd. Nie podobało mi się to, bo miałem wrażenie, że to oszukiwanie i nie miało mocy. Bębniarz wchodzi z blastem i znika. Kiedy usłyszałem Nicka Barkera, od razu pomyślałem, że to mi się podoba i ma moc, więc próbowałem wymyślić coś podobnego.
Jesteś znany ze swojej techniki gry nogami. Co konkretnie robisz, kiedy grasz szybkie skomplikowane motywy, jak w trakcie blastów?
Uwielbiam grać blasty, gdzie na zmianę grasz cztery nuty na ride i potem cztery na chinie, a pod tym różne wariacje na stopach. Granie blastów jedną nogą jest świetne, ale nie jestem w tym dobry, więc gram na przemian dwiema nogami. W trakcie tego lubię dodawać smaczki stopami, żeby brzmiały bardzo wojskowo - z synkopą, która sprawia wrażenie marszowego rytmu. Przykładem tego może być Final Exit na nowej płycie Fear Factory Mechanize. To klasyczny Hoglanowy blast!
Na swoim DVD grasz w wielkich starych buciorach. Zawsze je nosisz do grania?
Tak. W tych butach chodzę codziennie. Łatwo jest zgubić specjalne buty do perkusji, jeśli dużo podróżujesz. To kolejna pierdoła do spakowania. Takich butów już nie produkują, więc kiedy zniszczę podeszwę to ją wymieniam. Są dość zniszczone, ale to najlżejsze buty, w jakich kiedykolwiek grałem. Jeden waży niecały kilogram.
Możesz nam powiedzieć, jak grasz ten niesamowicie techniczny motyw w piosence Strapping Young Lad Relentless?
Jest tam dużo tomów! To idzie tak: dwa razy werbel, dwa razy tom, cztery razy stopa. W tym fragmencie piosenki perkusja jest całkowicie zintegrowana z resztą. Lubimy się z Davidem Townsendem jako ludzie i szanujemy się jako muzycy. Dobrze programuje bębny, więc wie dużo na ich temat. To świetne, kiedy ktoś potrafi wytłumaczyć dany rytm, nawet jeśli nie potrafi go zagrać. Granie ze SYL to prawdopodobnie mój ulubiony okres w karierze; z nimi było dużo magii. Możesz wierzyć lub nie, ale przećwiczyliśmy album City (1997) tylko cztery razy przed wejściem do studia!
Jesteś świadomy swojego wpływu na metalowych bębniarzy młodego pokolenia?
Cóż, dużo muzyków podchodzi do mnie i mówi, że Dark Angel zrujnował im życie! Podobnie jak inne stare death metalowe kapele - Cannibal Corpse, Suffocation, Deicide. Pewnie mam jakiś wpływ. Album Dark Angel Darkness Descends to całkiem drapieżny krążek. Wątpię jednak, czy Dark Angel wznowi działalność. To byłoby trudne z logistycznego punktu widzenia. Reaktywacje są dziwne. Dla jednych zespołów są dobre, ale wydaje mi się, że wznowienie Dark Angel byłoby jak odsłonięcie kurtyny Czarnoksiężnika z krainy Oz. Nie wiem, jak dobrze by nam szło. Niech legenda zostanie legendą.
Który zespół był najbardziej wymagający technicznie?
Prawdopodobnie Dethklok, chociaż sprawia dużo frajdy. To kompletna czołówka. Uwielbiam z nimi pracować. Piosenki takie, jak The Gears czy Death Support to najbardziej szalone kawałki, jakie grałem. Jest to też wymagające fi zycznie - cieszę się, że nie muszę z nimi grać koncertów, bo to byłoby ciężkie. Przy ostatnim albumie Dethklok po raz pierwszy słyszałem te kawałki w dniu nagrywania. Dzień wcześniej nie były jeszcze do końca napisane!
Grasz także z Pitch Black i Tenet.
Cóż, dużo tych zespołów zaczyna się jako projekty, które tak nam się podobają, że zamieniamy je w kapele. Tak było na przykład z Pitch Black Project. Materiał na drugiej płycie jest o wiele fajniejszy od poprzedniej, nie mogę się jej doczekać. Jeśli chodzi o Tenet, to ścieżki nagrał im Adrian Erlandsson (Nemhain, ex-Cradle Of Filth), ale nie było to zadowalające, więc zadzwonili do mnie. Nagrałem tę płytę w półtora dnia.
Więc jeśli jakiś zespół chce, żebyś z nimi zagrał, to po prostu do ciebie dzwonią i się dostosowujesz?
Właściwie tak to działa. Mówię im, żeby wysłali mi demo. Słucham go przez tydzień. Potem biorę piosenkę, uczę się jej przez kilka godzin i nagrywam w dwóch podejściach. Zwykle wszystko wychodzi za pierwszym, a drugi jest zapasowy. Jeśli jest to kapela z większym budżetem typu Dethklok, to nagram sześć albo siedem podejść, a oni wybiorą sobie najlepsze. Jedno podejście może mieć świetne przejście a inne nie, więc zamienią je dzięki nowoczesnej technologii. Tak było od czasów Individual Thought Patterns Death. Bardzo pomocne jest, kiedy ktoś przysyła z demem próbki nagranej perkusji np. z maszyny. Dzięki temu jest mi prościej - słyszę rytm, jaki by chcieli i gram go po swojemu!
Masz jakieś rady dla naszych czytelników na temat technicznego grania?
Im coś jest bardziej technicznego albo trudniejszego tym bardziej staram się rozluźnić. Przechodzę w coś na kształt transu, a jeśli utwór jest bardzo techniczny to staram się odłączyć mój mózg najbardziej, jak się da. Czasami chodzi o feeling. Na przykład, na płycie Death Symbolic (1995) dużo riffów było względnie prostych i perkusja przejęła rolę prowadzącego instrumentu. Grałem po prostu te nuty, które uważałem za dobrze akcentujące riffy. Właściwie to wydaje mi się, że trochę za dużo mieszałem na tej płycie - jest tam kilka partii, które chciałbym teraz uprościć. Żeby grać technicznie trzeba najpierw wszystko czuć.
Szymon Ciszek, Joel McIver
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…