Przemysław Bajer (Drumsetpro School)
W czasach, kiedy prywatne szkoły perkusyjne wyrastają jedna po drugiej, nie jest łatwo zbudować placówkę, do której ludzie będą się zgłaszać, mając już od samego początku pewność, że trafiają w dobre ręce z solidnym zapleczem logistycznym.
Wiadomo też, że materiały edukacyjne, jakie możemy znaleźć w Internecie, również mają duży wpływ na to, że wielu bębniarzy nie kwapi się do wyjścia z domu, salki prób, piwnicy czy garażu i udać się do nauczyciela. Faktycznie, można włączyć lekcje na YouTube, odpalić Drumeo i próbować uczyć się gry na perkusji w domu. To jednak na dłuższą metę nie wystarczy! To nie wystarczy, żeby stać się dobrym perkusistą czy ogólnie muzykiem.
Granie z samym sobą to nie jest granie w zespole, granie z podkładem to nie jest granie z innym muzykiem. Chodzi tu o takie rzeczy jak komunikacja, wymiana pomysłów, wspólne tworzenie i motywowanie się nawzajem. Ktoś, kto skoryguje błędy, spojrzy na naszą grę stojąc obok, ktoś, kto ma większe doświadczenie i wiedzę, ktoś, kto potrafi trzymać nas na właściwych torach.
W burzliwych czasach wielkiej konkurencji, a przede wszystkim przeładowania materiałami w Internecie, można zbudować coś wyjątkowego, zbudować bazę solidnych i sympatycznych nauczycieli, którzy będą uczyć z pasją, a nie za karę. Można dozować emocje, dając uczniom ciekawe lekcje, warsztaty ze światowymi ikonami perkusji, wynagradzać ich koncertami finałowymi za ciężką pracę przez cały rok, dać ludziom możliwość stania się świetnymi muzykami.
I to właśnie stara się robić Drumsetpro School, najlepsza szkoła perkusyjna w plebiscycie Polskich Nagród Perkusyjnych 2017. Na jej czele stoi człowiek, pełen pomysłów, zaangażowania, wymagający i ciągle niespełniony, a to znów pozwala mu na ciągłe samodoskonalenie.
Paweł Larysz: Na początku chciałem ci pogratulować nagrody za zajęcie pierwszego miejsca w kategorii Szkoła Perkusyjna, przyznaną przez Polskie Nagrody Perkusyjne! Jak się czujesz z faktem, że twoja szkoła jest najlepsza w Polsce?
Przemysław Bajer: Dzięki, Paweł! Nagroda jest wielkim wyróżnieniem i potwierdzeniem, że to, co robimy, ma sens i wartość. Cieszę się również, że przy tej okazji mogłem podziękować wszystkim, którzy oddali głos na Drumsetpro i wspierają nas przez te wszystkie lata, a także pogratulować innym zwycięzcom.
Myślę, że przy tak wielkiej konkurencji prywatnych szkół perkusyjnych to wielkie wyróżnienie. Jak ty się do tego odnosisz?
Szczerze mówiąc to nie mam czasu w codziennym pędzie i ilości obowiązków na konkurowanie. Myślę, że sam pomysł przyznawania takiej nagrody jest doskonałym powodem do tego, żebyśmy starali się być po prostu lepsi w tym, co robimy.
Zacznijmy jednak od początku… Jak to się zaczęło, dlaczego szkoła perkusyjna, skąd taki pomysł u ciebie?
Tradycyjnie i zwyczajnie pomysł powstał z potrzeby. Innymi słowy nie potrafiłem znaleźć dla siebie niczego „większego” lub bardziej zorganizowanego niż prywatne lekcje. Marzyło mi się miejsce, które będzie inspirowało, dawało więcej niż to, do czego byłem przyzwyczajony, czyli spotkań indywidualnych bądź grupowych w różnych dziwnych miejscach. Kwestie nauczania i samej szkoły pojawiły się później. Zaczynaliśmy skromnie, bo od dwóch małych pomieszczeń, za to całkiem solidnie wyposażonych jak na warunki szkoleniowe. Jednak cały czas z tyłu głowy miałem swój obraz zajęć, warsztatów, filmów na YouTube, koncertów uczniów i sal, które będą przyciągały nie tylko sprzętem, ale także standardem wyglądu. Czas na spotkania z mistrzami, których podziwiałem i chciałem, żeby nasi studenci mieli okazję ich poznać. Ten czas wreszcie nastał.
Czy to był czysto biznesowy pomysł na życie? Czy to jednak z pasji do perkusji postanowiłeś zrealizować taki plan?
Nie nazwałbym tego biznesowym, bo o biznesie i prowadzeniu firmy w momencie zakładania Drumsetpro nie miałem bladego pojęcia. Była to wizja, wielki projekt, marzenie, a przy okazji dużo zapału, chęci i zero wiedzy o realiach prowadzenia działalności gospodarczej w naszym kraju. Dodaj do tego szczęście, wsparcie rodziny i bliskich plus lata zwyczajnej, ciężkiej pracy.
Nazwa Drumsetpro School była od początku?
Tak nazwa Drumsetpro School jest od samego początku. Nasze międzynarodowe aspiracje to potwierdziły – tak poważnie to bardzo szybko zaczęli pojawiać się na zajęciach również uczniowie z różnych krajów, między innymi: Anglia, Cypr, Francja, Portugalia, Serbia, Turcja, USA, Włochy, więc pomyślałem, że nazwa jest po prostu dobra.
Dobra. Nie od razu było kolorowo! Zaczynałeś od zera? Chyba, że o czymś nie wiem i pochodzisz z bogatej rodziny, która zapewniła ci wszystko i nie musiałeś się o nic martwić, bo wszystko przyszło lekko i otworzyłeś szkołę, bo taki miałeś kaprys?
Początki zawsze są trudne, ale byłem w sytuacji, w której gorzej być już nie może (śmiech). Żeby rozpocząć regularne lekcje pod szyldem Drumsetpro wziąłem dotację z Urzędu Pracy. Miła pani, która opiekowała się moim wnioskiem przy okazji dopinania formalności zaznaczyła, że przez rok muszę utrzymać się na powierzchni, żeby nie zwracać z odsetkami całej kwoty. Wiesz, jak to bardzo dobrze motywuje?
Pierwsi klienci pojawili się szybko, czy trzeba było się postarać? I jak to zrobiłeś, jakimi sposobami skusiłeś ludzi do swojej szkoły?
Plan był prosty, żeby ktokolwiek zapisał się na zajęcia musi wiedzieć o istnieniu szkoły. Na początek lokalne warsztaty wraz z krótkim przedstawieniem idei szkoły i naszych zajęć, kanał YouTube, ulotki i przede wszystkim „żywa reklama” czyli pierwsi zadowoleni studenci, którzy przekazywali w świat informację o Drumsetpro School. Dalej już samo poszło.
Moment przełomowy to moment, kiedy zaczęły powstawać kolejne oddziały twojej szkoły czy jakiś inny, który dobrze pamiętasz?
Takich momentów było sporo i oddziały były raczej rezultatem rozwoju Drumsetpro. Utkwiła mi za to w pamięci bardzo mocno sytuacja, gdy po jednym z pierwszych koncertów uczniów, wszyscy potwornie zmęczeni i nabuzowani adrenaliną składaliśmy na scenie sprzęt. W pewnym momencie podszedł do nas ojciec jednego z występujących chłopców i ze łzami w oczach podał mi dłoń, uścisnął z siłą imadła i powiedział „Bardzo dziękuję”. Nie analizowałem w tamtym momencie, raczej palnąłem coś głupiego w stylu „nie ma za co”. Dopiero po czasie dotarło, że to, co robimy jest dla kogoś ważne.
Wydaje mi się, że najtrudniej jest dobrać odpowiednich ludzi do współpracy, żeby zbudować jakość i wyjątkowy klimat szkoły. Jak było u ciebie?
To prawda, to jest najtrudniejszy i najbardziej zawodny element całej układanki. Na szczęście trafiłem na wspaniałe osoby, z którymi mam przyjemność współpracować, realizować kolejne pomysły i przedsięwzięcia. Szkoła to przede wszystkim ludzie. Mam najlepszych instruktorów, o jakich mogłem tylko marzyć. Są zaangażowani, oddani, pełni pomysłów i zwyczajnie sympatyczni. Mogę na nich polegać i bardzo dobrze się rozumiemy, a to dla mnie podstawa.
A tak z drugiej strony nie wolałeś zostać zawodowym perkusistą i żyć z grania? Mam na myśli zespół, z którym podróżowałbyś sobie po Polsce, a może nawet świecie, zamiast zajmować się tymi wszystkimi papierkami, związanymi ze szkołą?
Od tego zaczynałem swoje marzenia o graniu. Chciałem mieć swój zespół, wielkie koncerty, życie w trasie itd. Dziś myślę, że jestem wielkim szczęściarzem, że udało się stworzyć i ciągle rozwijać takie miejsce jak Drumsetpro School. To duże wyzwanie logistyczne i administracyjne, ale też ogromna satysfakcja. Na trudy nie narzekam, bo jest ich zdecydowanie mniej.
Dzisiaj masz już w swojej bazie sześć oddziałów, dobrze policzyłem, czy wyprzedziłeś mnie i otworzyłeś już kolejny oddział? Dumny jesteś z tego powodu?
Tak mamy sześć miejsc, w których prowadzimy zajęcia, ale na tym nie koniec. A dumny jestem przede wszystkim z naszych studentów, ich małych i większych sukcesów. Z tego, że każdego dnia dzielnie walczą ze swoimi ograniczeniami i słabościami, a dzięki naszej pomocy mogą je pokonywać. To wspaniałe uczucie widzieć rozwój a wraz z nim czystą radość, jaką niesie ze sobą granie na perkusji.
Angażujesz się bardzo w swoją szkołę, bo nie opiera się ona tylko na lekcjach gry na perkusji, ale rozwinąłeś ją o warsztaty perkusyjne, na które zapraszasz polskie i zagraniczne gwiazdy perkusji oraz kliniki perkusyjne. Bardzo się to chwali, bo mógłbyś odcinać kupony, ale tego nie robisz i dajesz z siebie jeszcze więcej. Dlaczego?
Odpowiedź jest bardzo prosta, jestem wiecznie niezadowolony (śmiech). A tak serio to sam chciałem uczestniczyć w podobnych wydarzeniach w czasie, kiedy zaczynałem swoją przygodę z perkusją. Mieć na wyciągnięcie ręki swojego idola, porozmawiać z nim nie tylko o bębnach – uwierz mi, że dla wielu ludzi to bezcenna pamiątka na całe życie.
Śląskie korzenie są bardzo silne, czyżby stąd w tobie taka siła i pracowitość, upór w dążeniu do celu, a jednocześnie bycie sympatycznym człowiekiem?
Zapytaj o to moich współpracowników, studentów. Bywam uparty i upierdliwy, często czepiam się detali, ale wynika to tylko i wyłącznie z tego, że sam od siebie dużo wymagam. Zatem odpowiadając na pytanie, tak, w tym aspekcie często wychodzi ze mnie Śląsk.
Koncert uczniów! Fantastyczny pomysł, pełen profesjonalizm, profesjonalna scena, nagłośnienie, video, foto, pełna oprawa sceniczna, występ przed żywą publiką – doskonałe doświadczenie dla uczniów. Wiem, że już zarezerwowałeś piękny obiekt na siódmy koncert uczniów, który odbędzie się w czerwcu 2018 roku. Możesz zdradzić coś więcej, czy na razie oprócz sali, reszta jest tajemnicą?
Wszystko się zgadza, 7 Koncert Uczniów Drumsetpro School odbędzie się 13 czerwca 2018 o godzinie 18:00. Tak, jak wspomniałem, stawiam sobie bardzo wysoko poprzeczkę, dlatego po sześciu poprzednich, udanych edycjach postanowiliśmy pójść o krok dalej. Udało się zarezerwować termin w pięknej sali Chorzowskiego Centrum Kultury. Resztę zachowam dla siebie, ponieważ szykujemy na ten wieczór kilka niespodzianek, mogę jedynie dodać, że produkcja i oprawa będzie wyjątkowa. Oficjalne zaproszenie dla ekipy Magazynu Perkusista również się pojawi.
Przemku, czego można chcieć więcej, mając prawie wszystko, o czym marzyłeś. Jest jeszcze coś?
Długi urlop bez telefonu i dostępu do Internetu.
Chciałbyś dodać coś od siebie?
Działajcie, tak po prostu. Nie rozmyślajcie w nieskończoność o swoich marzeniach, tylko wykorzystujcie nadarzające się okazje, żeby je urzeczywistnić. Mniej gadania, więcej słuchania, dbajcie o zdrowie, no i ćwiczcie te cholerne rudimenty (śmiech).
Materiał przygotował: Paweł Larysz
Foto: Szopix, Drumsetpro, KE