Pod lupą - Amy Winehouse - Rehab
Pod lupą
Dodano: 15.08.2013
Po mocnym ciosie sprzed miesiąca, pora na odrobinę oddechu, wytchnienia, w końcu mamy wiosnę!
Ten artykuł czytasz ZA DARMO w ramach bezpłatnego dostępu. Zarejestruj się i zaloguj, by mieć dostęp do wszystkich treści. Możesz też wykupić dostęp cyfrowy i wesprzeć rozwój serwisu.
Ale… No właśnie… Tegoroczna wiosna to jakaś ironia! Mocno przerysowana, przekorna, tak, jakby za nic sobie miała klimatyczną obyczajowość... Dała nam w kość, jak nic! A może to oznaka jej niezależności?
Taka też była nasza dzisiejsza bohaterka. Niestety, była, bo jak się okazuje, zbyt przewrotny charakter może doprowadzić do tragedii… Czym dziś dla nas jest muzyka Amy Winehouse? Świadomą manifestacją swojej inności? Celową wędrówką pod prąd? Oryginalną twórczością, wplatającą styl retro w nowe ramy współczesności? Nie ulega wątpliwości, że niezależnie od preferencji, muzyka Amy wydaje się być ponad gatunki, nie dbając o kanony i panujące trendy, wślizguje się w umysł niepostrzeżenie, rozbrzmiewając w uszach na swój własny, wyjątkowy sposób…
Dziś prześwietlimy jeden z hitów Amy - "Rehab". Nie wdając się w ideologię, warto jednak zastanowić się świadomie nad formą wyrazu. Gdy kiedyś przygotowywałem się do koncertu tribute to z piosenkami Amy Winehouse, nie do końca umiałem odnaleźć się stylistycznie, hołdując raczej bardziej nowoczesnym stylom. Pomocny okazał się YouTube. Wystarczyło obejrzeć kilka teledysków, by poczuć wyraźnie kontekst muzyczny w odniesieniu do obrazu. W muzyce Amy, dźwięk bardzo spójnie łączy się z obrazem, tworząc niepowtarzalny styl i konsekwentnie oddając klimat muzyki, wyraźnie inspirowanej jazzem. Znajomość korzeni artysty, jego tradycji muzycznych, ale i ogólnej estetyki, często dużo więcej powie nam o jego twórczości niż bezmyślne ściąganie zagrywek. Miejmy tego świadomość zawsze, ilekroć sięgamy po coś nowego. Sięgnijmy teraz do naszego wora, z którego od razu wyjmujemy charakterny, mocno osadzony podział rhythm and bluesowy.
Jakże imponujące wejście! Każdy bębniarz marzy chyba o tym, by wokalistka tak pewnie zaczynała utwór, ale i niejedna wokalistka pragnęłaby perkusisty, który bez mrugnięcia okiem i z takim wyczuciem wchodziłby tuż za nią… Oczywiście w studio wszystko jest możliwe, jednak początek brzmi bardzo oryginalnie. Linia wokalu rozpoczyna dźwiękiem na ósemkę przed raz (4i), po której już "na raz" zaczyna solidny duet z partią perkusji. Jak dotąd tylko raz słyszałem na żywo, żeby muzycy weszli w to samo tempo utworu po jednym uderzeniu nabicia, ale był to zespół Poluzjanci… Myślę jednak, że warto próbować rozwijać rytmikę w podgrupach, nawet w duecie z wokalistką.
Przyjrzyjmy się bliżej Rytmowi 1. Jego siłą jest prostota, ale i konkret. Czynnikiem, który potęguje motorykę rytmu jest jego powtarzalność - ascetyczna forma, bez zbędnych uderzeń itp. Zrezygnowano nawet z ósemek na hi-hacie. Ciekawe rytmicznie jest nałożenie uderzeń werbla, granych na obręczy - 2, 2i ze stopą - 2i, 3. Zauważ też, że oszczędny podział kontrastuje z gęstymi, "jazzowymi" przejściami, pojawiającymi się konsekwentnie co kilka taktów. Przyjemnym rozwinięciem rytmu bazowego jest podział drugi, pojawiający się w drugiej części utworu.
Mocne osadzenie rytmiczne oraz artykulacja (zwróć uwagę na akcent na hi-hacie na 3) powoduje, że pozornie "obciachowy twist" może stać się naprawdę efektownym groovem!
Jak widać na tym przykładzie, na jakość muzyki, którą tworzymy wpływ ma nie tylko treść, ale też forma. Ale uwaga - działa to w dwie strony - jeśli zagrasz nawet kultowy podział, ale niedbale i bez wyrazu to on nie zadziała. Z drugiej strony, prawdziwą sztuką jest wydobyć to "coś" z podziałów dużo bardziej oczywistych, nawet gdy trochę trącą weselem… Wówczas naprawdę możesz odkryć, że to jest to, że zaczyna kąsać i że twoje granie staje się prawdziwą sztuką... Czego serdecznie życzę!
Jeśli nabrałeś ochoty na Amy, zapraszam po więcej - www.naukagrynaperkusji.pl.
Paweł Ostrowski
Taka też była nasza dzisiejsza bohaterka. Niestety, była, bo jak się okazuje, zbyt przewrotny charakter może doprowadzić do tragedii… Czym dziś dla nas jest muzyka Amy Winehouse? Świadomą manifestacją swojej inności? Celową wędrówką pod prąd? Oryginalną twórczością, wplatającą styl retro w nowe ramy współczesności? Nie ulega wątpliwości, że niezależnie od preferencji, muzyka Amy wydaje się być ponad gatunki, nie dbając o kanony i panujące trendy, wślizguje się w umysł niepostrzeżenie, rozbrzmiewając w uszach na swój własny, wyjątkowy sposób…
Dziś prześwietlimy jeden z hitów Amy - "Rehab". Nie wdając się w ideologię, warto jednak zastanowić się świadomie nad formą wyrazu. Gdy kiedyś przygotowywałem się do koncertu tribute to z piosenkami Amy Winehouse, nie do końca umiałem odnaleźć się stylistycznie, hołdując raczej bardziej nowoczesnym stylom. Pomocny okazał się YouTube. Wystarczyło obejrzeć kilka teledysków, by poczuć wyraźnie kontekst muzyczny w odniesieniu do obrazu. W muzyce Amy, dźwięk bardzo spójnie łączy się z obrazem, tworząc niepowtarzalny styl i konsekwentnie oddając klimat muzyki, wyraźnie inspirowanej jazzem. Znajomość korzeni artysty, jego tradycji muzycznych, ale i ogólnej estetyki, często dużo więcej powie nam o jego twórczości niż bezmyślne ściąganie zagrywek. Miejmy tego świadomość zawsze, ilekroć sięgamy po coś nowego. Sięgnijmy teraz do naszego wora, z którego od razu wyjmujemy charakterny, mocno osadzony podział rhythm and bluesowy.
Jakże imponujące wejście! Każdy bębniarz marzy chyba o tym, by wokalistka tak pewnie zaczynała utwór, ale i niejedna wokalistka pragnęłaby perkusisty, który bez mrugnięcia okiem i z takim wyczuciem wchodziłby tuż za nią… Oczywiście w studio wszystko jest możliwe, jednak początek brzmi bardzo oryginalnie. Linia wokalu rozpoczyna dźwiękiem na ósemkę przed raz (4i), po której już "na raz" zaczyna solidny duet z partią perkusji. Jak dotąd tylko raz słyszałem na żywo, żeby muzycy weszli w to samo tempo utworu po jednym uderzeniu nabicia, ale był to zespół Poluzjanci… Myślę jednak, że warto próbować rozwijać rytmikę w podgrupach, nawet w duecie z wokalistką.
Przyjrzyjmy się bliżej Rytmowi 1. Jego siłą jest prostota, ale i konkret. Czynnikiem, który potęguje motorykę rytmu jest jego powtarzalność - ascetyczna forma, bez zbędnych uderzeń itp. Zrezygnowano nawet z ósemek na hi-hacie. Ciekawe rytmicznie jest nałożenie uderzeń werbla, granych na obręczy - 2, 2i ze stopą - 2i, 3. Zauważ też, że oszczędny podział kontrastuje z gęstymi, "jazzowymi" przejściami, pojawiającymi się konsekwentnie co kilka taktów. Przyjemnym rozwinięciem rytmu bazowego jest podział drugi, pojawiający się w drugiej części utworu.
Mocne osadzenie rytmiczne oraz artykulacja (zwróć uwagę na akcent na hi-hacie na 3) powoduje, że pozornie "obciachowy twist" może stać się naprawdę efektownym groovem!
Jak widać na tym przykładzie, na jakość muzyki, którą tworzymy wpływ ma nie tylko treść, ale też forma. Ale uwaga - działa to w dwie strony - jeśli zagrasz nawet kultowy podział, ale niedbale i bez wyrazu to on nie zadziała. Z drugiej strony, prawdziwą sztuką jest wydobyć to "coś" z podziałów dużo bardziej oczywistych, nawet gdy trochę trącą weselem… Wówczas naprawdę możesz odkryć, że to jest to, że zaczyna kąsać i że twoje granie staje się prawdziwą sztuką... Czego serdecznie życzę!
Jeśli nabrałeś ochoty na Amy, zapraszam po więcej - www.naukagrynaperkusji.pl.
Paweł Ostrowski
QUIZ – Nie wiesz tego o Evans!
1 / 12
Evans jest w rodzinie firmy D’Addario wspólnie z marką pałeczek…