Warsztaty z T. Łosowskim cz. 7 "A teraz całość"
Siódma część warsztatów z Tomkiem Łosowskim to omówienie wykorzystania techniki werblowej na całym zestawie perkusyjnym.
Jeżeli jesteśmy na etapie intensywnej pracy nad techniką werblową i zaczynamy łączyć ćwiczenia, możemy powoli wkroczyć w etap wykorzystywania ich w graniu na całym zestawie.
Sumienne ćwiczenie na werblu nie ma na celu tego, abyśmy w przyszłości zostali np. doboszem w armii. Ostatecznym celem opanowywania techniki werblowej jest swobodna gra i wykorzystywanie jej w pełni na całym zestawie. Ktoś może znać wszystkie perkusyjne teorie świata, wiedzieć o wszystkich technikach grania, ale jeżeli nie ćwiczy na werblu - jego cała gra na bębnach będzie "zardzewiała".
Oczywiście nie należy "wylewać dziecka z kąpielą". Grania na bębnach nie można sprowadzać tylko do samej techniki - to byłby ślepy zaułek. Zdarzają się perkusiści, którzy mają naturalną łatwość w opanowywaniu trudnych, technicznych ćwiczeń, ale niektórzy z nich mają też problem z dyscypliną za zestawem, z tzw. "muzycznym egoizmem" (podczas grania nie słuchają innych instrumentów, tego, co dzieje się w muzyce, w utworze itp.). Ich gra polega na robieniu ciągłych "eksperymentów", gdzie tu wcisnąć te "seven stroke rolls"... (np. w balladzie popowej)... (?!)
Na technikę musi być założone jarzmo, aby była w służbie muzyki (jeżeli gramy z innymi muzykami). Wyjątkiem są tzw. drum clinic - kiedy bębniarz gra sam i robi solową prezentację.
Oczywiście na koncertach też można umówić się z kolegami z zespołu i zagrać np. open solo. Gorzej, gdy to "solo" perkusiści próbują wcisnąć na siłę w każdy utwór...
W zespole gramy dokładnie to, czego sytuacja muzyczna od nas wymaga. Dużo zależy od stylu muzyki, utworu, który aktualnie wykonujemy. Inaczej gra się salsę, inaczej blues?a, funk, heavy metal?
W poszukiwaniu muzyki i muzykalności możemy wykorzystać sporą grupę środków. Możemy zagrać wolno, szybko, głośno, mocno, cicho, delikatnie, gęsto, oszczędnie, w sposób bardzo rytmiczny (puls, groove), w sposób bardziej melodyczny (np. wykorzystując dźwięki i strój instrumentu). Możemy "malować" barwami (blachy) oraz zastosować różne pałki (filce, miotły chrusty itd.)
Jeżeli po przeczytaniu tego fragmentu stwierdzimy sami przed sobą, że mamy z czymś problem - np. wielu ludzi sugerowało nam, że gramy za głośno - możemy poćwiczyć swoją grę w bardziej cichych dynamikach. Jeżeli stwierdzimy, że gramy za gęsto - warto wtedy popracować nad oszczędniejszym graniem. Jeżeli gramy tylko w szybkich tempach - warto popróbować wolniej.
Reasumując - dobre efekty daje ćwiczenie przeciwstawnych rzeczy.
Jedną z najlepszych metod wdrażania techniki werblowej do grania na całym zestawie jest PRACA W WOLNYCH TEMPACH.
Tylko grając wolno mamy tak naprawdę czas, aby zastanowić się, co i na jakim instrumencie chcemy zagrać.
Proponuję zatem ustawić sobie clock w dość wolnym tempie (np. 60). Pierwszy przykład to "piątki" na werblu, tomach, hi hacie... (patrz DVD)
PAMIĘTAJMY, ŻE WAŻNY JEST CLOCK!!!
Z czasem możemy przyspieszyć tempo, które w początkowej fazie nauki powinno być wolne.
W trakcie grania przykładów (DVD) pojawiło się takie ćwiczenie:
czyli jedynki z akcentami. Przy wykonywaniu różnych ćwiczeń i łączeniu ich może się zdarzyć, że przypadkowo pojawi się coś nowego (jakaś inna nowa zagrywka). Może się okazać, że wspaniale tu pasuje i da się ją ciekawie wykorzystać. Osobiście wykorzystuję sporo takich zagrywek - łączników. Dzięki "łącznikom" sprawnie przechodzimy z jednego ćwiczenia do drugiego itp. Wyobraźnia często podpowiada, co dalej zagrać.
Na dalszym etapie dane ćwiczenie warto pograć na kotłach np. w wersji takiej, że na werblu będą nuty bez akcentów, a na kotłach z akcentami:
Inna wersja to akcenty, które gramy po blachach (ze stopą), a nuty bez akcentów na werblu.
Warto też zagrać omawiane ćwiczenie "dwójkami". "Dwójki" są pomiędzy akcentami, które są grane "jedynkami" - czyli wychodzi nam znane "six stroke rools".
I znowu - najpierw ćwiczymy na werblu, potem akcenty przechodzą na tomy... itd. Podczas grania (w ramach urozmaicenia) dodaję hi hat (nogą).
Przy okazji zagrałem też takie ćwiczenie:
Zaprezentowałem też "piątki" na dwóch werblach:
Czasu jest mało, a ćwiczeń wiele, zatem - pomimo, iż jest to szkoła - postanowiliśmy z redakcją, że nie będę zwalniał gry do "żółwiego tempa". Jako rekompensatę zdecydowaliśmy się na dołączanie nut. W mojej szkole "Powrót do podstaw" (ukazywała się kiedyś na kasetach VHS, obecnie można zaopatrzeć się w nią w formacie DVD za pośrednictwem mojej strony), prezentowałem dużo ćwiczeń w wolnych tempach.
Wszystkich, którzy mają pytania lub wątpliwości, zachęcam do korzystania z internetu, przyjazdu na warsztaty lub na indywidualne lekcje. Żadne porady w formie e -maili czy "na telefon" nie oddadzą "pracy na żywo".
Zastosowanie paradidli na całym zestawie.
W bieżącym odcinku warsztatów na DVD znajdziecie rytm paradidlowy, zagrany na całym zestawie, m.in. z wykorzystaniem kilku hi - hatów.
Trzeba pamiętać tu o akcentach, bo bez nich tłuczenie paradidli po bębnach nie ma większego "muzycznego" sensu. Akcenty nadają puls. Możemy grać te rytmy z wykorzystaniem głównego hi hatu, ride?u, cowbell?a, tudzież kilku hi- hatów.
Jeszcze raz podkreślam - NADMIERNA TECHNIKA MOŻE PRZESZKADZAĆ MUZYCE. Gra jest niemuzyczna wtedy, kiedy bębniarz myśli tylko "technicznie" i ma zamknięte uszy na muzykę (np. w trakcie wykonywania utworu z całym zespołem). Dlatego zachęcam Was, byście nie tylko ćwiczyli z clockiem czy samplerami, ale pamiętali również, jak niezmiernie ważne jest granie z żywymi ludźmi.
Na koniec dodam, że cenną umiejętnością jest gra na instrumencie melodycznym (poznawanie melodyki, harmonii itp.) To bardzo pomaga w "zespołowym" graniu na bębnach. Otwiera perkusiście oczy (a raczej uszy) oraz pomaga czuć i myśleć przez pryzmat całego utworu, a nie tylko swojej partii wygrywanej na perkusji.
Pozdrawiam
Tom Łosowski